Koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem :)
__________________________________
- Na mocy sądu, oraz kodeksu praw, sąd skazuje Cię na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, z racji środków łagodzących, jakimi jest działanie w obronie nieletniej Jazmyn Bieber, oraz niekaralność. Sprawa zamknięta, dziękuję.
***
Kilka miesięcy później.
- Brooklyn.. - usłyszałam cicho wyszeptane moje imię, chodź wcale nie podniosłam głowy. Byłam niemal pewna, że jest to moje urojenie, co dość często się zdarzało, bo Justin odwiedzał mnie raz w ciągu dwóch miesięcy ze względu na regulamin więzienia. Wciąż wpatrywałam się w martwy punkt, gdzieś w podłodze, dopóki nie poczułam czyjejś dłoni na moim ramieniu. Delikatnie uniosłam powieki, spotykając się ze zmartwionymi tęczówkami chłopaka. Wysiliłam się na lekki uśmiech, z którego został jedynie grymas. Szatyn przysiadł się na krańcu mojego łóżka.
- Jak się tu dostałeś?
- Liczyłem nieco na inne powitanie. - chłopak próbował jakoś rozweselić nasze humory, jednak zamiast śmiechu, powitał go cichy pomruk.
- Justin, mówię poważnie, jeśli ktokolwiek Cię zobaczy.. - rozpoczęłam burzę myśli, ale Justin od razu ją przerwał, chwytając mnie za ramiona, lekko podnosząc i kładąc mnie okrakiem na jego kolanach. Poczułam stado motyli, które zareagowało instynktownie sprawiając, że stałam się czerwona. Pierwszy dotyk Justina od tak długiego czasu, działał naprawdę pobudzająco. - Przestań się zamartwiać. Strażnicy mi pozwolili.
Westchnęłam głośno, opadając zmęczoną głową na jego klatkę piersiową i pozwalając sobie na cichy szloch, w jego koszulkę. Zareagował instynktownie, unosząc dłoń i kładąc ją na moje włosy, które były w dość opłakanym stanie. Głaskał moją głowę, szepcząc uspokajające słowa.
- Cśśś..
Ktokolwiek by na nas spojrzał.. Nikt nie pomyślałby, ile przebyliśmy razem. Wspomnienia krążyły w mojej głowie, a krew w żyłach, jakby podniosła swoją temperaturę.
- Dziękuję.. - załkałam cicho do jego ucha, a ten chwycił moją twarz w swoje dłonie i lekko ją pogładził.
- Za co?
- Za to, że tyle ze mną wytrzymałeś.
Chłopak zmarszczył brwi gniewnie.
- Kocham Cię. Tylko Ty się dla mnie liczysz, bez względu na wszystko, rozumiesz?
Rozumiałam. Te wszystkie wzloty i upadki, pozwoliły nam ukształtować, to co między nami się tworzyło. Pozwoliło nam dojrzeć, jak piękne jest uczucie miłości. Pozwoliło nam dorosnąć i.. rozwinąć skrzydła.
***
Justin's POV.
Bałem się ją pocałować. Tak okropnie się bałem, że jeśli to zrobię, to mnie odrzuci, lub bo prostu zbędzie. Wiedziałem, co przechodzi w więzieniu i jak z dnia na dzień słabnie..Chudnie.. Po prostu marnieje w oczach.
Tchórzyłem. Ale z drugiej strony, nie potrafiłem się powstrzymać. Tak cholernie za nią tęskniłem.
- Tęsknie za Tobą.. - mruknąłem, wpatrując się w jej zmęczone oczy, a następnie przeniosłem wzrok, na jej matowe włosy, pozbawione blasku. Chwyciłem jeden z jej brązowych kosmyków i zaplotłem go na palec, patrząc, jak po chwili uwalnia się i z powrotem bezwładnie opada na jej twarz.
- Justin.. - zaczęła, a ja już wiedziałem, że słowa dotarły do samego sedna jej serca. - Justin.. Ja..przepraszam.
Pokręciłem przecząco głową.
- Nie przepraszaj. Po prostu mi pokaż, jak cholernie mnie kochasz i.. wszystko będzie dobrze.
Jej tęczówki odnalazły moje i oboje wiedzieliśmy, że w naszych żyłach pływa właśnie ogromne pożądanie.
Jej usta przybliżyły się do moich, więc naparłem na nią lekko, złączając nas delikatnym muśnięciem.
Smakowała tak, jak dawniej przez co w moim umyśle, ułożyć się obraz jej nagiego ciała, jednak wiedziałem, że nawet ten pocałunek, nie powinien mieć tu miejsca.
Jej język pieścił moje podniebienie, by po chwili połączyć się z moim i uzyskać harmonijne dopasowanie naszych ciał do siebie, jakbyśmy byli tylko my i nikt więcej. Absurdalna sytuacja, w jakiej rozwijała się nasza miłość, poniekąd miała sens i być może, właśnie tutaj musieliśmy zrozumieć, ile i jak bardzo dla siebie znaczymy. Chciałem być tu z nią, już zawsze. Chciałem, abyśmy w tym pocałunku złożyli wszystkie obietnice, jakie chcieliśmy powiedzieć. Już nigdy Cię nie opuszczę. Już na zawsze będziemy razem. Nigdy nie przestanę Cię kochać. Bądź mój. Bądź moja. Bądźmy razem.
Obiecuję.. Że będziemy szczęśliwi.
***
Patrzyłam, jak odchodzi, tylko po to, aby zrozumieć, że ponownie zobaczę go za dwa miesiące. Po drugiej stronie krat, oparł swoją dłoń i posłał mi ostatnie spojrzenie, a ja korzystając z tego, że wciąż tu jest, również przyłożyłam dłoń i oparłam głowę w miejscu, gdzie znajdowało się jego czoło.
- Kocham Cię.. Tak cholernie..
Pokiwał głową na znak, że rozumie, a następnie posłał mi smutny uśmiech, który odwzajemniłam. W tej chwili przebiegła mi myśl przez głowę, że gdy tylko stąd wyjdę, zaczniemy wszystko od nowa. Zbudujemy to, co zostało zburzone i już nikt nam tego nie zniszczy. I będzie wszystko jak dawniej.
Gdy brązowe włosy chłopaka, zniknęły za rogiem, mózg przestał mi słać szczęśliwe scenariusze.
Nic już nie będzie jak dawniej. Bo zabiłaś człowieka. Jesteś mordercą. Takim, jak Drake.
Najbardziej przerażało ją to, że tego nie żałowała. Wręcz przeciwnie. Poczuła ulgę.
_____________________________________
I oto koniec. Cóż, smutno-szczęśliwe zakończenie, takie, jakie miało wyjść : >
Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, ale nie potrafię robić całkowicie szczęśliwych zakończeń, to zdecydowanie nie mój styl. : )
Zapraszam Was wszystkich, na drugiego bloga, gdzie rozwija się kolejne opowiadanie: angelsdonotdieyet.blogspot.com
zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=Mly-qEyJn-A&feature=youtu.be
Proszę również wszystkich czytających, o pozostawienie komentarza, abym wiedziała, ile osób czytało <3
Dziękuję Wam wszystkim.. Przyznam szczerze, że z tym opowiadaniem najgorzej mi jest się pożegnać. Właśnie tutaj, był przełom mojego pisania. Tu zrozumiałam, że chcę robić coś więcej, niż tylko opowiadanie w internecie.. Ale o tym drugim pomyśle.. Cóż, może kiedyś Was powiadomię : )
Dziękuję przede wszystkim czytelnikom. Od początku byliście moim motorem napędowym, który pchał mnie do przodu i pozwalał pisać każdy rozdział. Byliście, oraz jesteście najważniejszą częścią tego bloga.
Cóż. Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Kocham Was. Mam nadzieję, że chociaż część z Was, przeniesie się na drugiego bloga :)
Tym, którzy chcą odejść: Dziękuję i kocham Was <3
Tym, którzy zostają: Do zobaczenia, dziękuję <3
ask: LoveMeKissMeeee
Jejku no nie wierzylam normalnie jak zobaczylam ze to juz epilog...
OdpowiedzUsuńI dobrzeze nie przepadasz za szczesliwymi zakonczeniami bo ja tez takich nie lubie ;)
To mi troszke przypomina to jak ja chce zakonczyc swoje opowiadanie. Nie bedzie to oczywiscie to samo i mam nadzieje ze sie na mnie nie obrazisz. Gdyby cos to mow a zmienie ;-*
Pokochalam to opowiadania tak samo jak Justina i Brookie. Wiesz jak mnie zaintrygowalas tym swoim drugim pomyslem!? No kurde hahaha!
Wspaniale piszesz, kocham Cie kochanie moje ;-*
my-heaven-jb.blogspot.com
black-tears-jb.blogspot.com
Wchodze z myślą,że przeczytam sobie kolejny rozdział,a tu już epilog ;c
OdpowiedzUsuńBęde tęsknić za Brooklyn i Justinem <3
@scute4
Wczoraj widziałam, że Epilog i po prostu nie moge.. nie chciałam czytać. Bo nie chce się żegnać.
OdpowiedzUsuńZakończenie.. czytałąm poprzedni blog i spodziewałam się, że nie będzie szczęśliwe, jednak i tak było zajebiste.
Czytam drugiego bloga i po prostu nie moge.. super piszesz. Masz talent dziewczyno! :*
http://prawda-klamstwo.blogspot.com/
szkoda, że tak się kończy, ale i tak mi się podoba
OdpowiedzUsuńsmutno, że to już koniec
czytam drugie opowiadanie
uwielbiam je ♥
@Agnes5542
O matko to juz koniec :o :c strasznie szybko zleciało...bardzo fajnie sie je czytoło i zawsze czekałam na następny <3 fabuła była fajna i donrze opisana (y) tak jak z poprzednim trudno się rozstać bo opowiadania wychodza ci świetnie, ale ciesze się że piszesz angel not die yet ktore też jest ciekawe i, które też czytam <3 epilog bardzo ciekawy i dobry jak każdy rozdział napisany przez ciebie :) <3
OdpowiedzUsuńczas rozstać się z the past always come back, ale nie oznacza to że cię opuszcze o nie! Bo czytam tamto :D
dziekujemy za kazdy rozdział <3
Trzymaj się ;)
pozdrawiam ;*
ps. mimo, że wszystkich nie komentowałam, to kazdy czytałam tak jak wspomniałam w tamtym kom.;)
nie wierze że to już koniec nie wierze :(
OdpowiedzUsuńKocham ♥ ;(
OdpowiedzUsuńJezu czemu tak smutno skończyłaś? ;/ Lepiej by było gdybyś zrobiła jakiś fajny happy end... wiesz, co kurwa zjebałaś i to ostro.. Taki był zajebisty ten blog, no normalnie genialny... a takie zjebane zakończenie. Zrób jeszcze jeden rozdział jak ona wychodzi i wszystko bd dobrze..
OdpowiedzUsuńnie mogę uwierzyć, że to już koniec ;c zdecydowanie minęło zbyt szybko.
OdpowiedzUsuńbiedna Brook, te wszystkie wydarzenia odcisnęły głębokie piętno na jej psychice i w pełni rozumiem jej postępowanie. Starała się być silna ale to wszystko co przeszła... ja zapewne nie byłabym tak silna jak ona i nie wiem czy poradziłabym sobie z tym wszystkim.
Jak najbardziej podoba mi się zakończenie. Nie jest takie jak wszystkie, słodkie i kolorowe. Prawdę mówiąc spodziewałam się, że nie będzie cudownie, choć w głębi duszy nieco się łudziłam :D
końcówka wcale nie była taka zła, wręcz przeciwnie. Kiedy Brook wyjdzie z więzienia zapewne nadal będą z Justinem i spróbują budować swoją przyszłość.
Najważniejsze, że ten dupek zginął i już więcej nie będzie ich nękać.
Dziękuję Ci, że dla nas pisałaś, uwielbiam Twoje czytać Twoje ff i z każdym kolejnym zadziwiasz mnie swoimi umiejętnościami. Jesteś wspaniała w tym co robisz i nie przestawaj
kocham ♥
http://the-last-love-jb.blogspot.com
Super opowieść. Przeczytalam cale od razu. =)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to koniec :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. http://experience-the-story-again.blogspot.com/
Dobrze, że napisałaś takie zakończenie , bo czytałam wiele blogów i każde kończyło się szczęśliwie, że poprostu żygam teńczą. <3
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam opowiadanie o Melody i Justinie no i wiadomo o Brooke i Jusie i już biorę się za kolejne :)
Powiem Ci całkiem szczerze że było to NAJLEPSZE opowiadanie jakie miałam okazje przeczytać ! :*
Opowiadanie o Melody i Justinie też bardzo mi się podobało ;*
Cudowne. Masz wielki talent. Prawie się popłakałam. Szkoda, że to koniec.
OdpowiedzUsuń