wtorek, 18 lutego 2014

`The Past Always Comes Back` rozdział. 31

Nowy rozdział również na drugim blogu: /http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
Kiedy nowy rozdział? Aby się dowiedzieć, zajrzyj do zakładki "rozdziały".
_____________________________
Brooklyn's POV.
Od kilku dni go nie widziałam.. Jamesa, rzecz jasna. Z jednej strony czułam się teraz mega szczęśliwa.. Wolna i .. mniej osaczona? A z drugiej.. Bałam się. To, że znikł, nie oznacza, że mnie..Nas nie obserwuje. To może oznaczać, kilka rozwiązań. 1. Dał sobie spokój. 2. Znalazł sobie inną ofiarę. 3. Współpracuje z Drakiem, szykując coś wielkiego.
Chyba każdy wie, którego bałam się najbardziej.
Mózg niedawno zaczął płatać mi figle. Wydaje mi się, że go widzę, a następnie nikogo tam nie ma.
Nie wiem co mam o tym myśleć. Czy możliwe jest, żebym sobie go wyobrażała? Czy tragedia, sprzed kilku lat, odcisnęła swoje piętno na mojej psychice? Z pewnością. Ale czy ten odcisk, był na tyle silny, iż ubzdurałam sobie Jamesa i resztę pracowników Drake? Nie wiem. Najgorsza jest ta bezsilność i strach przed głupim wyjściem gdziekolwiek. To przerastało mnie, oraz moje trzeźwe myślenie.
- Chodźmy. - sapnął Justin, kończąc wiązać buty Jazmyn. On o niczym nie wie. Nie chciałam go obarczać, własnymi, durnymi przemyśleniami. Owszem, domyślał się, że coś jest nie tak, gdy nie chciałam wychodzić z domu, ale gdy nie chciałam mu odpowiedzieć, po prostu się obraził.
Chwyciłam jego dłoń, gdy otworzył drzwi, a promienie słoneczne dotarły do mojej bladej, jak ściana twarzy. Spojrzał na mnie "kwaśno", ale splótł nasze palce. Oboje wiedzieliśmy, że jeśli chodzi o mnie, nigdy nie mógłby się długo gniewać.
- Pohuśtasz mnie, Brook? - zapytała ciekawsko Jazmyn, również chwytając dłoń Justina i ściskając ją z całej swojej dziecięcej siły.

- Um? Y. Tak, jasne, Jazzy. Jak ja mogłabym Ci odmówić? - odparłam mechanicznie, drugą ręką klepiąc tylną kieszeń moich spodni, gdzie.. Cóż, znajdowała się moja obrona. Nie pomyślcie źle, ale lepiej być ubezpieczonym.

- Szukasz czegoś? - zapytał mój chłopak.
- Nie, nie. Chodźmy już. - ruszyłam na przód, ciągnąc za sobą pozostałą dwójkę, a gdy wreszcie drzwi się za nami zamknęły, odetchnęłam głęboko, starając się nie myśleć o tym, że jesteśmy na czystym polu, bez żadnych szans na obronę.
To jakaś paranoja. Ja oszaleję. 
- Wszystko w porządku? - zmartwione oczy szatyna, napotkały moje, a ja jedynie w odpowiedzi musnęłam jego policzek, czując, jak bardzo muszę mu sprawiać przykrość swoim zachowaniem.
Uśmiechnęłam się delikatnie, idąc już pewniej i wiedząc, że przecież plac zabaw znajduje się po drugiej stronie ulicy. Wiatr zawiał w moje włosy, przez co poczułam się jakby bardziej rozluźniona. Gdy prześliśmy przez pasy, Jazmyn natychmiast pobiegła do zjeżdżalni, gdzie miała idealne pole do zabawy.
Ja natomiast usiadłam z Justinem na ławce, uważnie przypatrując się dziewczynce o tak podobnej urodzie do Justina.
- Brooklyn?
- Hm?
- Co się dzieje? Proszę, powiedz mi. - Justin pochylił się, oplatając mnie swoim ramieniem, oraz przyciągając bliżej siebie. Ręką, którą mnie oplótł, chwycił moją dłoń i splótł palce.
- Nie..Ja.. Justin. Tęsknie za Jeniffer.. Cholernie.. - skłamałam, spuszczając wzrok na ziemię i próbując ukryć łzy złości, spowodowanej przez samą siebie. Powiedz mu do cholery.
- Rozumiem. Chcesz o tym porozmawiać? W końcu, ja też ją znałem.. - urwał w połowie i spojrzał na mnie uważnie, a ja w tym samym czasie, doprowadziłam się do ładu i spokojnie spojrzałam w jego oczy.
- Nie, nie trzeba. Muszę poradzić sobie z tym sama. Dziękuję.
- Kocham Cię. Ale odkąd stało się to.. Nie dajesz mi do siebie dostępu.- szepnął, spoglądając na nasze splecione dłonie, a w jego głosie, kryła się frustracja, smutek i złość.
Te słowa dotarły tak głęboko mojego serca, że przez chwilę wydawało mi się, jakby drzazga wdarła się tam i nie chciała wyjść. Musiałam jednak zachować zimną krew i przekonać go, że wszystko jest w porządku.
- Justin.. - warknęłam, wyrywając się i chwytając jego twarz w swoje dłonie. Spojrzał na mnie, a ja po raz pierwszy zobaczyłam w nich coś, czego nigdy nie chciałam. Gasnącą nadzieję, na to, że jutro będzie lepsze.
- Cholernie Cię kocham, jesteś dla mnie wszystkim, zostałeś mi tylko Ty. Musisz o tym wiedzieć, bo.. Jesteś, najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jesteś marzeniem tylu dziewcząt, a jednak mam Cię tylko ja.. i po prostu, nie dałabym sobie rady bez Ciebie. - szepnęłam, głęboko wierząc w te szczere słowa, płynące nie z ust, a z serca.
Jego wzrok niestety wciąż był gdzieś daleko ode mnie, więc, żeby więcej na to nie patrzeć, połączyłam nas okropnie uczuciowym pocałunkiem, w którego wlałam wszystkie swoje uczucia dążące do niego. Bez wahania odwzajemnił to, tworząc ze mną jedność.
Nie długo trwała jednak nasza chwila, bo do moich nozdrzy trafił, tak okropnie znany mi zapach. Perfumy Drake. Jestem tego pewna, jak nigdy w życiu.
Zewsząd rozległ się dźwięk syren policyjnych, a ja z paniką w oczach, zaczęłam szukać małej Jazmyn, która zniknęłam nam już dawno z pola widzenia.
- Justin.. - warknęłam, panikując, wstając i rozglądając się na wszystkie możliwe strony. Dźwięk policji, jeszcze bardziej spotęgował uczucie niepokoju.
- Co się dzieje, Brooklyn? Gdzie jest Jazmyn? - pytał, również wstając, ale zachowywując bezpieczną granicę, pomiędzy zamartwianiem, a paniką, która właśnie krążyła w moim umyśle, zaczynając płatać mi figle.

I nagle wszystko zaczęło się dziać, w ciągu kilku sekund. Mój wzrok napotkał małą Jazmyn, stojącą pod huśtawką kilkanaście metrów dalej i rozmawiającą z.. Wysokim blondynem stojącym do mnie tyłem. Ruszyłam tam biegiem, sięgając do tyłu moich spodni i wyciągając to, czego tak bardzo nie chciałam używać. W tym samym czasie, mężczyzna chwycił małą dłoń dziewczyny i odwrócił się, ukazując to, czego się bałam. Nie zmienił się nic, od kilkunastu lat. Drake. 
Zaśmiał się, mocno ją ściskając, a ja niewiele myśląc, stanęłam, w ciągu sekundy wymierzając i ciągnąc za spust pistoletu.Jego ciało opadło bezwładnie na ziemię, a dziewczynka rozpłakała się, odsuwając i biegnąc w stronę Justina. Wokół rozniósł się szum odbezpieczonych pistoletów i dopiero wtedy zorientowałam się, że policja otacza mnie z każdej strony.
- Odłóż broń na ziemię.
To był jego plan..

- Odłóż tę broń. - warknął policjant, a ja spełniłam jego polecenie, odwracając się i spod wymykanych się łez, spoglądając na Justina, trzymającego Jazmyn na rękach i patrzącego na mnie, jak na psychicznie chorą.
Pokiwał bezradnie głową, pokazując, że nie wie co się dzieje, a następnie podszedł bliżej mnie, próbując jakoś tu dotrzeć, ale rzesza policjantów zastawiła mu drogę. Jeden z nich stanął za mną, łapiąc moje ręce i wykręcając je w tył, oraz spinając je kajdankami.
- Jesteś zatrzymana pod zarzutem próby zabójstwa Drake Morana. - to ostatnie słowa jakie usłyszałam, a następnie popchnięta zostałam w stronę radiowozu, gdzie straciłam prawdopodobnie przytomność.
_______________________________________
I co myślicie?
Domyślaliście się, że Drake powróci, prawda? : >
Wiedzieliście, że tak to się potoczy? Jak myślicie, co będzie dalej?
Już wkrótce epilog :)
ask: LoveMeKissMeeee
PS. Dziękuję za tak miłe komentarze! <3 

5 komentarzy:

  1. Buuu... Ja nie chę konca tej historii... Ale musze przyznac ze ma troche wspolnego z moim opowiadaniem...
    Kocham to jak piszesz i Twoje pomysly. Są po prostu niesamowite ;-*
    Jestem ciekawa co tam sie jeszcze wydarzy i jak zakonczy sie cala historia.
    Kurcze na prawde jsst duzo powiązan moim opowiadaniem i zastanawiam sie teraz czy epilog nie bedzie taki sam heh...
    Kocham Cię ;-*
    my-heaven-jb.blogspot.com
    black-tears-jb.blogspot.com
    the-other-side-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku ale się porobiło jestem ciekawa co się teraz wydarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana wybacz że mnie tu tak dawno nie było ;c <3
    czytałąm wszystkie rozdziały ale nie miałam czasu ich skomentować wybacz ;c ty tu piszesz świetne rozdziały a ja nie raczę napisać że są świetne bo są ! :) i mam nadzieję, że będziesz o tym pamiętać :*
    co do rozdziału no to dzieję się o.O
    czemu ? czemu mu nie powiedziałą wcześniej ?! może by się to nie wydarzyło...eh ;/
    przez te wydarzenie Brook stałą się zamknięta w sobie ;c pierdolony Drake !-.-
    matko jak on mógł coś takiego zoorganizować ? no pojebany -.-
    wybacz za te wulgaryzmy ale no nie mogę xD
    co teraz będzie :o
    ojj będzie coraz ciekawiej !
    I chcę powiedzieć że nadal będę czytać twojego bloga, ale nie zawsze dam radę go skomentować wybacz ;c pamiętaj o tym :) rozdziały są świetne ! brawo :)
    A no i zaczełąm czytać Angels no świetne to jest omomom *.* zaraz biorę się za czytanie nowego :D
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh jak ja nienawidze Drake'a -.-
    Czekam na nn <3
    @scute4

    OdpowiedzUsuń
  5. no po prostu mnie zatkało
    rozdział świetny
    jestem cholernie ciekawa co będzie dalej (sorry za wyrażenie)
    nie mogę się doczekać następnego
    szkoda, że już niedługo koniec uwielbiam to opowiadanie ♥
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń