Jeśli chcesz wiedzieć, kiedy pojawi się kolejny rozdział, zajrzyj do zakładki "rozdziały" :)
Rozdział 30 na drugim blogu, także się pojawił ;) : http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
----------------------------------------------------------
Około pięciu lat później.
- A właściwie, dlaczego zawsze nosisz golfy z długim rękawem? - sapnęła poirytowana siostra Justina, lekko ciągnąc mnie za ubranie. Instynktownie zareagowałam na ten ruch, sztucznie się uśmiechając i naciągając rękawy jeszcze bardziej. - Zawsze jest mi zimno. - wzruszyłam ramionami, starając się tym gestem jakoś ją do tego przekonać. Spojrzała na mnie podejrzliwie, ale chyba nie wyczuła kłamstwa, bo dała sobie spokój, ponownie łapiąc moją rękę i dając się prowadzić na plac zabaw. Dlaczego? Cóż.. Ostatnie kilka lat było.. trudne. Tak, trudne. Myślę, że tak to mogę skomentować, no, bo jak inaczej nazwać kilkanaście nieudanych samobójczych prób? Zanim zapytacie, tak, skończyłam z tym. Jakiś rok wcześniej Justin zaproponował nam wyjazd do Meksyku, gdzie aktualnie znajdowała się jego rodzina. Nazwał to wszystko "nowym początkiem". Więc o to tu jestem. Poznałam jego matkę, ojca, oraz Jazmyn. Jego młodszą, jedenastoletnią siostrę. Na początku czułam się dość dziwnie, ale teraz mogę powiedzieć, że są moją rodziną. Wszystkim, co mi pozostało.
- Brooklyn, wracajcie! Mama zrobiła już obiad. - usłyszałyśmy dość niski, zachrypnięty głos należący, do mojego chłopaka. Westchnęłyśmy równo.
Odwróciłam głowę w stronę placu zabaw, gdzie miałyśmy się udać i nagle moje oczy wychwyciły szare dresy, oraz niebieską bluzę z kapturem na głowie, przysłaniającą część JEGO włosów. Był szatynem, to było pewne. Ale skądś znałam te rysy twarzy. Chłopak odwrócił się w moją stronę, tak, że mogłam mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Moje usta otwarły się mimowolnie, a ja poczułam, jak moje plecy zalewają się potem.
James?..
Odwróciłam z powrotem wzrok na Justina, słysząc słowa jego siostry.
- Dopiero co zdążyłyśmy wyjść z domu. - mruknęła Jazzy, a ja skomentowałam to tylko cichym sapnięciem Następnie ignorując dziewczynkę, znów spojrzałam w miejsce gdzie stał chłopak. Już go tam nie było.
***
Część +18
Leżąc na brzuchu i czytając jakieś kolorowe czasopismo, aby uciąć nudę, poczułam, jak para ciepłych rąk przejeżdża po moich biodrach, kończąc na mojej talii i przyciągając mnie do siebie. - A co robi mój anioł?- zapytał, przygryzając lekko płatek mojego prawego ucha i powodując przez to gęsią skórkę.
- Przestań Justin, nie jestem w nastroju. - warknęłam, wyplątując się z jego uścisku i rzucając czasopismo gdzieś w kąt. Chłopak odsunął się ode mnie, cicho mrucząc pod nosem.
- Nigdy nie masz nastroju.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, jak długo traktuję go tak chłodno. Odkąd.. Zmarła Jeniffer, ani razu nie zainicjowałam między nami.. takiej prawdziwej miłości. Wiadomo, wiedział, że go kocham, ale nigdy tego nie okazywałam. Moje serce zakuło na myśl o tym, ile razy ten brązowooki, mógł we mnie i w moje uczucia zwątpić. Spojrzałam głęboko w jego oczy, chwytając nasze dłonie i splatając je ze swoimi, dzięki czemu zdobyłam jego delikatny uśmiech. Przyciągnęłam go do siebie, opadając na poduszki, plecami i układając jego ciało na sobie. Gdy moja twarz, była wystarczająco blisko jego, złączyłam nasze usta, pocałunkiem.. cóż. Już od bardzo dawna pożądanym przez chłopaka.
Pocałunkiem pełnej miłości, oddania, troski, ciepła, delikatności i czułości. Odwzajemnił, ostrożnie wprowadzając nasze języki w ruch i manewrując nimi gdzieś przy podniebieniu. Moje serce zaczęło bić znacznie szybciej, gdy ustami zjechał na moją szyję, odnajdując mój czuły punkt, oraz ssąc i lekko przygryzając moją skórę. Moje ręce powędrowały do jego koszulki, chwytając za jej krańce i podnosząc ją i gwałtownym ruchem ściągając. Chłopak mruknął łobuzerko w moje usta, czekając na to, co dalej się wydarzy. Przejęłam nad nami kontrolę, przewracając nas, że to ja siedziałam okrakiem na szatynie i właśnie mocując się z jego paskiem od spodni. Gdy wreszcie mi się to udało, zsunęłam je, pozostawiając chłopaka jedynie w czarnych bokserkach. Zatrzymałam się na chwilę, kładąc się na jego klatce piersiowej i składając mokre pocałunki w każdym jej miejscu, nie omijając ani najmniejszego skrawka.
- Brook. - jęknął, a ja poczułam wybrzuszenie pod swoim brzuchem i zadowolona otarłam się o jego męskość, zdobywając od niego mruknięcie. - Cholera, zabijasz mnie. - wychrypiał, zdobywając kontrolę i ponownie nas przekręcając przy tym zmieniając nasze pozycje. Dotknął mojej bluzki, spoglądając głęboko w moje oczy i czekając na pozwolenie.
- Zerwiesz to wreszcie ze mnie, czy będziesz dalej się tak gapił? - sapnęłam poirytowana, pozwalając mu na brutalne szarpnięcie mojej bluzki i pozostawienie mnie jedynie w staniku. Tym razem, bez oporu, odpiął go, wpatrując się w moje piersi. Poczułam przyjemne mrowienie w dolnej części ciała, gdy pochylił się i delikatnie złożył pocałunek na moim sutku, a następnie na drugim. - Jesteś piękna. - przejechał dłonią po moich włosach, a ja sama pozbyłam się swoich spodni i dolnej części bielizny. Brązowooki złożył pocałunek na moim brzuchu. - Jesteś pewna?
- Moja odpowiedź brzmi : kocham Cię. To wystarczające?
- Myślę, że tak. - odparł, wpatrując się w moje ciało z taką pożądliwością i z taką miłością, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam u zakochanych par. Dzięki temu, wiedziałam, że jestem jedną z tych wyjątkowych i jedynych, dziewczyn, które zaznały prawdziwego uczucia. Przez to wszystko czułam się, jakby to był mój pierwszy raz. Jakbym wciąż była dziewicą.
Nim się obejrzałam, szatyn pozbył się swoich bokserek, delikatnie napierając swoim ciałem na moje i wchodząc we mnie ostrożnie. Z początku jego ruchy były instynktowne i delikatne, jakbym nigdy w życiu nie uprawiała seksu. - Szybciej, Justin. - jęknęłam, pomagając mu własnymi biodrami i sama zaczęłam nabijać się na jego członka, potęgując nasze doznania. Wolne pchnięcia, zamieniły się w szalony erotyczny taniec, którego dowodem było tylko skrzypiące łóżko i nasze jęki. Chłopak wciąż wpatrywał się w moje ciało, od czasu do czasu składając gdzieniegdzie pocałunki.
- Justin.. - wydyszałam, czując, jak w błogi stan mnie wprawia. Wymieniliśmy się wzrokami, czując co zaraz nastąpi i jak na zawołanie, oboje zastygliśmy z otwartymi ustami i wymalowanym zadowoleniem na twarzy.
Chłopak odpadł na poduszkę obok mnie, a ja przykryłam nas bawełnianą kołdrą, otulającą nasze nagie ciała.
- Byłaś niesamowita.
- Ty również. - zachichotałam, czując wypieki na mojej twarzy, świadczące o wcześniejszym zajściu między nami. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, czując, jak bije serce Justina.
- Brooklyn?
- Tak?
- Kochasz mnie?
Uniosłam się, podpierając swoją głowę na łokciu i odgarniając włosy, które opadły mu ze zmęczenia na czoło.
- Cholernie.
- To dobrze. Bo ja Ciebie też.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, z powrotem opadając na jego idealnie wyrzeźbiony brzuch. W takiej pozycji, Morfeusz wciągnął mnie do swojej krainy, zwanej potocznie snem.
***
Obserwują mnie. Widzę to. Czasem moje oczy napotykają zabłąkane spojrzenia jego pracowników. Są coraz bliżej. Dotarli już do mojego umysłu.
Każdego dnia, unicestwiają po trochu, cząstkę mojego człowieczeństwa..
Każdego dnia zabijają mnie od środka..
Każdego dnia.. Ja znikam..
___________________________
Postanowiłam dodać część +18, no, bo, noo :D Jakoś tak brakowało mi tego w tym opowiadaniu :DD
Co myślicie? Co będzie dalej? : )
Czekam na Wasze komentarze <3
Ps. Dziękuję za 7 ostatnich! :)
xoxo
Jestes niesamowita serio alee ja nie chxe zeby ona albo justin umarli nwm czemu ale mam takie dziwne przeczucie ze cos sie wydazy..:-(<3
OdpowiedzUsuńO matko kocham kocham kocham tylko szkoda ze taki krotki..:(ale i taqk kocham :))
OdpowiedzUsuńDziewczyno! Na samym początku to ja musze Cie opieprzyc!
OdpowiedzUsuńJak możesz w ogóle mowic, ze Twoje opowiadania są jakimis wypocinami!? Zabraniam, rozumiesz!? Zabraniam!
Masz ogroooomny talent! Największy!
Wszystko tak pieknie ubierasz w slowa, ze mam wrazenie, ze to sie dzieje wokol mnie! Te wszystkie emocje...ugh...
I sie gorąco zrobila hahaha. Ale musze Ci pogratulowac, bo tak romantycznie opisalas te scenke ;-*
Tą ostatnią czescią rozdzialu normalnie mnie przestraszylas. Jestem tak cholernie ciekawa, co bedzie dalej, ze normalnie nie moge... ;-*
black-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
the-other-side-jb.blogspot.com
genialne:)
OdpowiedzUsuńczuję, że znowu robi się niebezpiecznie
czekam na następny rozdział :)
@Agnes5542
JAK ZWYKLE BOSKI!!!! Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
chciałabym by to opowiadanie zakończyło się szczęśliwie, ale nie zapowiada się tak...
OdpowiedzUsuńtwoje poprzednie opowiadanie nie zakończyło się szczęśliwie i mam lekki niedosyt :)
cudowny rozdział <3
relacje między Justin'em a Brooklyn poprawiają się, chociaż brakuje mi perspektywy Justin'a na to wszystko :)
Asdfghj w końcu :3
OdpowiedzUsuńNiech oni jej dadzą spokój -.-
Czekam na nn <3
@scute4