poniedziałek, 19 sierpnia 2013

`The Past Always Comes Back. ` rozdział. 1

( Przed przeczytaniem tego rozdziału, obejrzyjcie bohaterów <klik>, aby wiedzieć kto kim jest :) )
Spoglądał na nią szyderczo, gdy zdejmował jej stanik. Czuła obrzydzenie, ale już się nie wyrywała. Dobrze wiedziała, jaka jest kara za jakikolwiek bunt. Po prostu się poddała. Dotknął chłodną dłonią jej piersi. Zacisnęła zęby, gdy ręką zjeżdżał do jej majtek i zsuwał je. Próbowała myśleć o czymś innym. O plaży. Tak, o gorącej plaży. Jego ręka dotknęła jej kobiecości. Morze. Ciepłe morze. W przebłyskach myśli usłyszała brzdęk zdejmowanego paska i zsuwających się spodni. Mężczyzna położył się na niej, uporczywie wpatrując się w jej oczy. Pełne obojętności. Ona była teraz gdzieś indziej. Statek.. Pasażerski statek. Podmuch wiatru i jej długie włosy już były rozwiane. Wszedł w nią jednym, gwałtownym ruchem. Wydała z siebie krzyk bólu i rozpaczy. Nie była podniecona. Nie była mokra. To sprawiało jej ból. To sprawiło, że wróciła do rzeczywistości i uroniła łzę. Posuwał ją szybkimi ruchami, pojękując. Ona znów, co jakiś czas wydawała z siebie okrzyk smutku. Nienawiści. Dotykał rękami każdego skrawka jej ciała. Oblizał wargi, a dziewczyna zamknęła oczy. Piasek.. Przyjemny piasek..
Brooklyn's POV.

Blondynka ścisnęła moją dłoń, kolejny raz stawiając stopę na drewnianej desce. Drewno, zaskrzypiało pod jej ciężarem, a mnie przeszedł dreszcz.
- Jesteś pewna, że idziemy dobrze? Jeniffer, boję się. Wracajmy. - zazgrzytałam zębami, splatając nasze palce. Przyjaciółka posłała mi ostrzegawcze spojrzenie i położyła palec na usta, sygnalizując, że mam być cicho. Spojrzałam przed siebie, spanikowana. Przed nami mignął cień, a zaraz po nim usłyszeliśmy skrzypienia desek. Ktoś tu szedł. Blondynka, pociągnęła mnie za róg korytarza.
- Jestem pewny, że kogoś tu słyszałem. - usłyszałam podniesiony głos Davida. Współpracownika Drake. Nasze oddechy przyśpieszyły, a my bardziej ścisnęłyśmy ręce. Krok po kroku, zbliżał się do rogu.
To koniec.
- Przestań David, te dziwki, już dawno śpią. Lepiej chodź tutaj, zobacz jaką sukę złapałem. - usłyszałam najbardziej znienawidzony przez mnie głos. Drake. Z pokoju obok, odezwał się głośny krzyk. W moich oczach stanęły łzy.
- Mają kolejną, Jeniffer. - moje gardło zacisnęło się z emocji. David wycofał się z powrotem do pokoju, gdzie usłyszałam te odgłosy. Zaraz po tym, wrzaski można było usłyszeć w całym bloku. Przed moimi oczami stanęła scena, gdy to ja tam byłam pierwszy raz. Jęknęłam.
- Oni robią jej krzywdę. - szepnęłam półgłosem, gdy przyjaciółka szybkim ruchem pociągnęła mnie i zaczęła biec, zmuszając mnie do tego.
- Teraz. Póki jej wrzaski to zagłuszają, oni nas nie usłyszą. - warknęła zdeterminowana, a ja ujrzałam na końcu korytarza drzwi. Duże, czerwone drzwi.
- Musimy jej pomóc..- zaczęłam zwalniać, gdy krzyki się nasiliły, a do nich dołączyły pojękiwania mężczyzn.
- Brook, czy Ty kurwa nie rozumiesz? To jest szansa. Zastanów się. Nam nikt nie pomógł. - Jeniffer, pchnęła mocno drzwi, a te poruszyły się. Zagryzałam wargi i analizowałam jej słowa.
Blondynka uśmiechnęła się, na widok błyszczącego słońca i jasnego nieba. Niemal siłą wyciągnęła mnie z tego obskurnego budynku. Promienie słoneczne, przyćmiły mi widok, więc otarłam łzy.
- Wolność. - usłyszałam jej westchnienie. Rozejrzałam się po ulicy. Downstreet 3. Kompletnie nie wiedziałam, gdzie byłam.
Nic nie odpowiedziałam. Tak bardzo chciałam pomóc tamtej dziewczynie.
- Chodźmy stąd, póki ktoś z jego ludzi, nas zauważy. - szarpnęła mną, a ja ruszyłam, biegiem, uświadamiając sobie, że jestem na zewnątrz. Że znów jestem wolna!
Zapomniałam o wszystkim i uśmiechnęłam się. Po raz pierwszy szczerze od trzech lat. Jeniffer również się uśmiechała. Popiskiwała, aż wbiegłyśmy do parku. Wtedy obydwie usiadłyśmy na ławce. Emocje opadły, a wróciły zmartwienia.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz? Jak wrócimy do domu? Gdzie pójdziemy? - jęknęłam, chowając twarz w dłonie.
- Nie płacz, skarbie. Damy radę, słyszysz? Udało nam się! Brooklyn, udało nam się! - blondynka potrząsnęła mną. Kiwałam na boki głową.
- Nie, Jen. Nie. Nie damy sobie rady. Nie mamy pieniędzy.. Nie mamy nic. - wstrząsy płaczu, rzucały mną po ławce, aż w końcu fala łez wypłynęła na zewnątrz.
- Nigdy nie wierzyłaś w to, że wydostaniemy się, skarbie. Nigdy. Udało się. Teraz jest już łatwiej. Łatwiej.. - westchnęła, uświadamiając sobie, że mam rację. Pociągnęłam nosem, rozglądając się dookoła. Ona sama nie wierzyła w te słowa. Sama nie wierzyła, że będzie łatwiej. Więc myśli, że ja uwierzę?
- Jen. Nawet nie znamy nazw ulic. Nie wiemy, gdzie jesteśmy. - przyciągnęłam kolana do siebie, powodując kolejny wybuch płaczu.
- Jesteście w Londynie. - usłyszałam niski głos, z pewnością młodego chłopaka. Spoglądał na nas, jak na wariatki, ale w jego wzroku kryło się również zaciekawienie. Uniosłam głowę i obdarzyłam go spojrzeniem. Zmarszczył brwi, widząc, jak płaczę i usiadł obok nas.
- W Londynie ?! Brook, wywiózł nas do Londynu. - Jen, ścisnęła rękę na ławce i zauważyłam, że ogromna łza, próbuje się wydostać spod jej powieki.
- Ale kto? - chłopak zdezorientowany, ocknął się, a ja odwróciłam się twarzą w jego stronę. Spojrzałam w jego brązowe tęczówki i zatopiłam się.
- To nie ważne. - blondynka odpowiedziała chłopakowi, a ten zmarszczył czoło. Wreszcie, gdy wyrwałam się z transu, wszystkie emocje do mnie dotarły.
Opadłam bezwładnie na chłopaka, wybuchając płaczem. Byłam rozdarta. Jak wrócić do domu? Co robić?
- Co my zrobimy?! Co my zrobimy?! Nie mamy gdzie spać. Nic nie mamy. Jeniffer, co my zrobimy?! - opadłam na klatkę piersiową chłopaka i ponownie wybuchnęłam płaczem. Szatyn, pogłaskał mnie lekko po głowie.
- Hej. Słuchajcie.. Wiem, że to trochę głupio zabrzmi.. Ale skoro nie macie się gdzie podziać, to przenocujecie u mnie. Mieszkam tu w hotelu, niedaleko. Wtedy o wszystkim porozmawiamy. I nie płacz, śliczna. - uniósł moją głowę w swoje dwie ręce i uśmiechnął się do mnie, pomagając mi wstać.
- Ale.. - Jeniffer próbowała zaprotestować. Również nie chciałam się zgodzić. Ale w sumie.. Co mamy do stracenia? Uciekłyśmy z miejsca, z którego praktycznie nie da się uciec. Zostałyśmy same. Nie wiedziałyśmy, jak wrócić do domu. Obcy chłopak proponujący nam chwilowo mieszkanie, to pikuś.
- Żadnego ale. A tak w ogóle.. To jestem Justin. - chłopak wyszczerzył się do nas, ciągnąc w nieznaną nam stronę.
________
No i proszę bardzo, pierwszy rozdział :) Troszkę krótki. : ) W następnym będzie więcej akcji :D
Co sądzicie o takim początku? Czy dziewczyną uda się uciec? Piszcie w komentarzach. <3
Uwielbiam je czytać :)
+ Ktoś mnie pytał, skąd mam szablon :) Z tej strony : http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/ .

12 komentarzy:

  1. Powiem tak ... Zarabisty rozdzial i czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już się nie mogę doczekać następnego :D Czekam...
    ~Roksana ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI... nie mogę się doczekać nn ;D / http://ask.fm/krakersiak

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny, jednak widzę kilka błędów ;)
    Dodaj link do zaczarowanych szablonów, bo nigdzie go nie widzę, a to u dołu, to jest tylko koloryzacja, a nie button, więc radzę dodać ;)

    Czekam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S Błagam, zmień wygląd głównej bohaterki! xD

      Usuń
    2. Dzięki za pomoc z tym linkiem :) Potem zmienie :)
      Ja lubię Miley Cyrus :) Według mnie jest piękna .

      Usuń
  5. Jak zwykle świetny, ale krótki. ;(
    ~ Pro Elo Mama.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział sdhgjht *.*
    tylko szkoda że krótki ;c


    czekam już na nowy ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdzial mam nadzieje ze kolejne beda dluzsze i jestem mega ciekawa co sie wydarzy. czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. liczę, że może jej się udać ale łatwo nie będzie :) cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń