Brooklyn's POV.
- I zostałyście porwane? Tak po prostu? - Justin nie wierzył w nasze słowa. Siedzieliśmy wszyscy wieczorem na balkonie, trzymając kubki gorącej herbaty w rękach. Oparłam się wygodnie, o Jeniffer i pokiwałam energicznie głową, twierdząco.
- To niedorzeczne.. Ale taka jest prawda. Pracujemy. A raczej pracowałyśmy.. Jako prostytutki. Aż do dzisiaj. Udało się nam uciec. Tylko nie do końca to przemyślałyśmy. - blondynka, odparła zerkając na zamyślonego chłopaka.
- I nikt Wam nie pomógł? Przez trzy lata żyłyście w zamknięciu? A Wasi rodzice? Nie szukają Was? - zadawał tyle pytań, że prawie się w nich pogubiłam. Wstałam, odkładając kubek, na stół. Oparłam się wygodnie o poręcz balkonu.
- Nikt. Nic nie rozumiesz. Drake, to facet, który nie popuści. Będzie nasz szukał. Jestem pewna, że może nawet już nas obserwuje, lub wysyła szpiegów. To podły dupek. Jest szefem całej tej spółki i naprawdę nikt w życiu nie da rady, go pokonać. Jest zbyt inteligentny. Zbyt sprytny. - wypowiadałam te słowa, z całą pewnością w głosie. Wiedziałam co mówię. - A co do rodziców.. Kiedyś przyszła wiadomość, że policja szuka różnych zaginionych nastolatek. Ale moi prawdopodobnie myślą, że urwałam po prostu kontakt. Miałam zarabiać tutaj, żeby wysyłać im pieniądze. Tak się umówiliśmy. A zaraz po przyjeździe.. Drake zabrał mi wszystko. Nie miałam jak, skontaktować się z rodziną. Nie wiem, co teraz robią. Jak żyją. Co się u nich dzieje. Z Jeniffer, jest podobnie. Zresztą niedawno się dowiedziałyśmy, że obie mieszkamy w Kalifornii w Los Angeles. - dodałam, patrząc prosto przed siebie. Byłam pewna, że coś mignęło mi między drzewami, dlatego odwróciłam się w ich stronę zaniepokojona.
- Wejdźmy lepiej, do apartamentu. - posłałam ostrzegawcze spojrzenie przyjaciółce, a ta pokiwała głową, na znak, że rozumie.
Justin podniósł się szybko, okrywając mnie lekko kocem i przepuszczając nas w drzwiach, do pokoju.
Jeniffer rozejrzała się po całym apartamencie.
- Justin, jesteśmy Ci ogromnie wdzięczne. Gdyby nie Ty, to nie wiem, co byśmy zrobiły. - Jęknęłam do jego ucha, a on pokiwał głową, nieśmiało się uśmiechając.
- Spokojnie, śliczna. Wszystko jest w porządku, ja będę spał na kanapie, a Wy w moim dwuosobowym łóżku. A jutro zaplanujemy cały wyjazd. I.. nie martwcie się o pieniądze. - chłopak, mrugnął do nas okiem, a ja pokiwałam głową, twierdząco. - W szafie, w łazience, powinnyście znaleźć jakieś moje rzeczy. Możecie je wziąć do spania. A jutro pójdziemy na zakupy. I nie ma odmowy. - dodał, na co ja ogromnie się zarumieniłam.
- Justin, ale tyle pieniędzy dla nas.. - zawahałam się, a on musnął mój policzek. - To nic, dziewczyny.
Uśmiechnęłam się pod nosem, udając się jako pierwsza do łazienki.
Na pierwszej półce, znalazłam jedną z jego bluzek. Wyciągnęłam i ułożyłam sobie na krześle. Zamierzałam napuścić wodę do wanny. [...]
***
- Nie śpisz? - usłyszałam szept obok swojego ucha, gdy podmuch wiatru, na balkonie rozwiał moje włosy. Odwróciłam się gwałtownie, wystraszona..
- Ach.. To Ty. Nie mogę jakoś zasnąć. - westchnęłam, marszcząc czoło i ponownie odwracając się w stronę widoku z balkonu. Chłopak stanął koło mnie, kładąc rękę na mojej talii.
- Też nie mogę. Myślę o Was.. O tym, co przeszłyście. - odpowiedział, kreśląc kółka, na za dużej bluzce mojej piżamy.
- Boję się. Obserwują nas. Jestem tego pewna. Czekają tylko na jakiś słabszy ruch, Justin. Niepotrzebnie Cię w to wpakowałyśmy. - pokiwałam głową, spoglądając w jego oczy. Rozbłysnęły mocno, w tej ciemności. Po moim ciele, przeszedł dreszcz.
- Aniołku, sam sprowadzam na siebie często kłopoty. To, wcale nic nowego. Ktoś Wam musiał pomóc. A ja nie mogłem na to patrzeć, obojętnie. - przytulił mnie do siebie, a ja odetchnęłam, czując się jakby.. Bezpieczniej. Staliśmy w takiej ciszy, rozmyślając. Każde z nas, o czymś innym.
Westchnęłam głośno, gdy poczułam ciepło jego ciała. Chciałabym, żeby tak już było zawsze. Żebym mogła być wolna.
- Powinniśmy już iść do łóżek. Jutro czeka nas dzień zakupów. - zaśmiał się bez humoru, wypowiadając te słowa.
- Nie lubisz zakupów, prawda?
- Nie. Ale z takimi dziewczynami to co innego. - zachichotał, a ja mu zawtórowałam. Odsunęliśmy się od siebie, wchodząc do pokoju. Spojrzałam na śpiącą Jeniffer i uśmiechnęłam się.
- Dobranoc. - szepnął mi do ucha chłopak, przechodząc do drugiego pokoju, na kanapę. Podeszłam do szafy z jego ubraniami. Znalazłam bluzę, którą miał na sobie, gdy spotkał nas pierwszy raz. Przez chwilę zawahałam się, jednak zaraz po tym, wyciągnęłam ten ciuch. Uklęknęłam na stole, wyjmując długopis i zapisując kilka słów na kartce. Wsunęłam ją, do kieszeni jego bluzy. Przeszedł mnie dreszcz po plecach, gdy Jeniffer się poruszyła. Jednak, nie obudziła się, więc swobodnie schowałam jego bluzę do szafy. Następnie cicho, na palcach położyłam się obok Jeni, na łóżku.
***
Poczułam czyjąś dłoń na brzuchu. Gwałtownie obudziłam się, próbując wydać z siebie krzyk. Niestety, zamarłam. Na mojej twarzy znajdowała się czyjaś ręka. Zerknęłam na bok, gdzie leżała Jeniffer. Nie było jej. Spojrzałam w stronę osoby, która mnie trzymała. Ciemne oczy rozbłysnęły w ciemnościach.
Momentalnie mój żołądek podniósł się wysoko. Oddychałam głośno, próbując nie spanikować. Dobrze wiedziałam czyje to oczy. Gdy zauważył, że go poznałam, uśmiechnął się drwiąco ukazując rząd białych zębów.
- Czas wracać do domku, skarbie. - szepnął, a ja spróbowałam krzyknąć. Cokolwiek, by usłyszał mnie Justin. Jednak, poczułam pieczenie na policzku.
- Zamknij się szmato, bo inaczej on też oberwie. - wysyczał, uderzając mnie. Po chwili poczułam, jak jego dłonie wędrują na moją talię i podnoszą mnie.
- A spróbuj się odezwać, dziwko.. - warknął. Kierował się w stronę balkonu. Wiedziałam, że nas odnajdzie. Wiedziałam. Żołądek podskoczył mi do gardła. Poczułam ogromny strach. Co on teraz zrobi? Jak nas ukaże? Jeśli skrzywdzi Justina?
Drake przywiązał sznur do jednego z kamiennych rogów. Przeniósł mnie na swoje plecy. Uderzyłam go z pięści.
- Haha. Zabawna jesteś, Brooklyn. - warknął, a ja poczułam obrzydzenie, gdy wypowiedział moje imię. Ten szmaciarz dalej je pamiętał. Delikatnie zjechał po linie, cicho sycząc. Gdy zeskoczył, nawet nie pofatygował się, żeby odciąć linę. Ściągnął mnie ze swoich pleców i zaśmiał się szyderczo.
- Myślałyście, że będziecie wolne? Haha. Jesteście głupie. I właśnie dlatego jesteście moje. - splunął na ziemię obok mnie. Poczułam pulsowanie w skroni i podniosłam dłoń. Pierwszy raz w życiu, odważyłam się zrobić coś, czego pewnie będę żałować. Z całej siły uderzyłam go z pięści w tę dumną twarz. Widocznie musiało go to zaboleć, bo na chwilę skulił się i dotknął policzka.
- Kurwa. Brać, tę szmatę. Potem się nią zajmę.- wychrypiał, do swoich dwóch "kumpli". Chwycili mnie za ręce, ciągnąc do czarnego samochodu.
- Chodź mała.- zaśmiali się z mojego wyczynu, ale gdy Drake spojrzał na nich, od razu się zamknęli. Brutalnie, wrzucili mnie do samochodu. Wpadłam na jakieś ciało i zasłoniłam usta ręką. Usiadłam obok, wpatrując się w nią.
- Jeniffer, wszystko w porządku? - zapytałam, głaszcząc ją po włosach. Miała zapłakane oczy, a z jej nosa leciała krew.
- Próbowałam jakoś odwrócić ich uwagę od Ciebie.. Nie dałam rady.. Przepraszam.. - jęknęła.
_______
Dodaję do teraz czyli o 23:16, mimo, że miał pojawić się jutro :D. Ale nie chciałoby mi się rano wstawać, by go dodać, dlatego dodaje go późno, byście mogli już z samego rana go przeczytać :) Tak, trochę bez sensu XD . Kolejny rozdział pojawi się w piątek :).Wybaczcie mi krótkie rozdziały, ale to naprawdę dużo.. Bo dodaję je co dwa dni. :) Nie potrafię pisać dłuższych, w tak krótkim czasie, dlatego wybaczcie kochani. <3
I jak Wam się podoba drugi rozdział? Poznaliśmy troszkę Drake. Jestem Wam wdzięczna, za Tyle wyświetleń i komentarzy! Jesteście kochani <3 .
Ps. Wkradł się gdzieś jakiś błąd? :) Nie sprawdzałam.
I się zaczytałam, no. ;( I mi się wydaje krótki, ale aż taki to nie jest. ;) Świetny jak zwykle. <3
OdpowiedzUsuń~ Pro Elo Mamcia. :*
Boski. :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń~Roksana
cudowny rozdział :) ciekawe co napisała na tej kartce :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńciekawe co z tą kartką ? ;o
jaki ten Drake podły !!
czekam już na następny ;)
pozdrawiam ;*