piątek, 23 sierpnia 2013

`The Past Always Comes Back. ` rozdział. 3

Brooklyn's POV. 
Zdarł ze mnie ubrania. Zaśmiał mi się w twarz, jak wtedy..

- Co jest szmato? Klękaj i rób swoje. - zaśmiał się, uderzając w moją głowę i nakazując mi klęknąć na ziemi. 
- Ale Drake.. Mówiłeś..Mówiłeś, że mnie kochasz. - krzyknęła bezradnym głosem i odwróciła głowę w drugą stronę, nie mogąc patrzeć na jego męskość. Czuła obrzydzenie, wstyd.. Ból i upokorzenie. Jak ona się tu znalazła? Ten cholerny dupek wywiózł ją tu i traktuje jak dziwkę. 
- Zamknij się suko i ssij. - mężczyzna zadał jej siarczysty policzek i pociągnął za włosy. Z jej oczu wypłynęła łza. Pierwsza łza. A potem już kolejne..
Potrząsnął mną mocno, uderzając mnie w twarz.
- Co jest szmato? Myślałaś, że nam uciekniecie? Co Ty, kochanie? Nie znasz mnie? - wysyczał patrząc mi prosto w moje gałki oczne. Odwróciłam wzrok. Stałam przed nim całkiem naga. Mimo trzech lat czułam się dalej zażenowana. Przystawił swojego penisa do mojej twarzy.
- Bierz się do roboty. Bo inaczej znajdę inną karę. Prawda, David? - krzyknął, wybuchając głośnym śmiechem. Jego współpracownik zawtórował mu. Tym razem nie płakałam. Nie. Postanowiłam sobie jedno. Jeszcze stąd uciekniemy. Zobaczysz.
***
Wpadłam do naszego "pokoju" a raczej rudery, cała załzawiona. Czułam ból w kroczu. Ogromny ból. Wiedziałam, że zada nam karę.. Nie wiedziałam, że aż tak brutalną. Upadłam na kolana przed naszym wspólnym łóżkiem. Moim i Jeniffer. Ta, wybudziła się ze swoich myśli i szybko wstała. Również miała ślady płaczu. Chwyciła moje dłonie i przyklękła przy mnie.
- Tobie też to? - zająknęła się i zachłysnęła powietrzem. Pokiwałam głową twierdząco i obie usiadłyśmy na podłodze. Wybuchnęłam głośnym płaczem, a zaraz po mnie Jeniffer.
- Boli mnie.. - wyszeptałam, jak najmocniej zaciskając uda. A co jeśli coś tam mi się stało?
- Przejdzie Ci.. Mi przeszło.. - odpowiedziała, łkając. Spojrzałyśmy w swoje oczy, wzajemnie wymieniąjąc uczucia. W jej oczach mogłam dostrzec ból, cierpienie i .. Co gorsze..Ten brak nadziei. To dziwne, bo zazwyczaj to ja byłam tą, która nie wierzyła, że uda nam się kiedyś uciec.
- Jeni.. - zaczęłam, ale dziewczyna szybko mi przerwała.
- Nie uciekniemy. Zostaniemy tu na zawsze.. Razem z innymi.. - jęknęła cicho, skulając się i pociągając nosem. Dotknęłam delikatnie ręką jej ramienia.
- Obiecuję Ci to, że zrobię wszystko w mojej mocy, abyśmy się wydostały. Obiecuję. - zaprzysięgłam jej, łkając. Nastała cisza, w czasie której z pokoju obok usłyszałam krzyki dziewczyn.
Wymieniłyśmy spojrzenia z Jeniffer..
- Pójdę przyszykować łóżko, na przeciwko w pokoju. Chyba mają nową ofiarę. Po tej nocy na pewno nie zaśnie, ale będzie mieć przynajmniej naszykowane. - Jeniffer wstała, otrzepując kolana. Dumnie podniosła głowę, chodź dumę zgubiłyśmy już trzy lata temu..


Justin's Pov.
 Promienie słońca przedostały się przez okno i obudziły mnie dość szybko. Przeciągnąłem się na kanapie i dopiero teraz sobie przypomniałem, że przygarnąłem te dwie dziewczyny. Jeniffer i Brooklyn. Zastanawiało mnie to, jak one mogły być uchowane w tym cieniu przez trzy lata. Ziewnąłem, przysłaniając buzię ręką.

Pomogę im. Nie przejdę obok nich obojętnie. W życiu spotkało je tyle nieszczęść..
Wolno, wygramoliłem się z łóżka, zakładając jakąś koszulkę na siebie i poprawiając bokserki . Wszedłem do pokoju obok dziewczyn, nie spoglądając na ich łóżko.
- Cześć, co chcecie na śniadanie? - zapytałem jeszcze dość zaspany i podszedłem do szafy z ubraniami, by wybrać jakieś spodnie na dziś. Nie odpowiedziały mi, więc zachichotałem i krzyknąłem głośniej.
- Ej, laski, wstawać, bo będziecie chodzić głodne. - mój głos niósł się tak głośno, że, to niemal niemożliwe, aby nie usłyszały. Naprawdę mają taki głęboki sen? Odwróciłem się lekko poirytowany i spojrzałem na łóżko. Moje gałki oczne poszerzyły się do granic niemożliwości i podbiegłem natychmiastowo do niego, by upewnić się, że to co widzę jest prawdą.
- Nie ma ich.. - gorączkowo, zrzuciłem posłanie z łoża i stanąłem w miejscu, czując, że panikuję. Czy to był sen? Może nie było tu tych dziewcząt? Zaraz po tym, spojrzałem na stolik. Stały na nim trzy kubki wypite po wczorajszej herbacie. Czyli to nie był sen.
Spanikowany zacząłem chodzić po apartamencie.
- Nie mogły od tak sobie zniknąć.. Nie wyszły by same, nawet nie znają miasta. - mówiłem do siebie, w pośpiechu zakładając spodnie. Czy to robota tego.. Drake? Z jednej z półek wysunęła się moja bluza i upadła na ziemię. Zdenerwowany, zwinąłem ją w kłębek i już miałem wcisnąć ją do szafy, gdy zauważyłem, że wystaje z niej jakaś kartka. Uniosłem brew w zainteresowaniu i wysunąłem ją, rzucając bluzę gdzieś w kąt. Westchnąłem głośno, gdy rozwinąłem kartkę i zacząłem czytać.
"Justin, jeśli to czytasz, oznacza to, iż już nas nie ma. ul. Downstreet 3 budynek 4 ~ Brooklyn. "Spoglądałem na kartkę, nie wierząc własnym oczom. Ta sytuacja wyglądała jak jakiś pieprzony kryminał. Kręciłem głową ze zdezorientowaniem.
- Zaraz chwila.. Jeśli chcę je uratować.. To muszę.. Tam iść. - przerywałem w pół słowie i zastanawiałem się nad tym.
Czy warto ratować życie dwóm obcym mi dziewczyną?
Zgniotłem kartkę w ręku i uśmiechnąłem się do siebie.
- Nie przypadkowo na nie wpadłem. Więc warto. - odpowiedziałem sobie,  siadając spokojnie na kanapie i myśląc o tym, co chcę zrobić. Przecież nie wpadnę tam tak po prostu, bez niczego. Od razu się skapną. Zresztą, pewnie mnie widzieli, gdy zabierali stąd Brook i Jeni. Muszę to dokładnie przemyśleć.
- A poza tym, ta Brooklyn jest dość interesująca. - jakiś głos podpowiedział mi głowie, a ja zaśmiałem się lekko i sam siebie uderzyłem w głowę.
Nie pora na takie teksty, Bieber.
Wstałem, podchodząc do lustra. Spojrzałem na siebie, dokładnie. Przymrużyłem oczy.
- W sumie, to już dawno chciałem ściąć tą grzywkę.Ale to potem. - zachichotałem sam do siebie, a po chwili wziąłem swój telefon i wykręciłem numer.
Czekałem chwilę, aż mnie połączy, a po chwili usłyszałem w słuchawce dobrze znany mi głos.
- Cody? Mam sprawę..
_________
Krótki rozdział, ale czwarty będzie dłuższy i będzie więcej akcji :)
I co? Jak myślicie, kim jest Cody? Drake to drań, nie? : >
Justin je uratuje? <3 .
Dziękuję za ponad 800 wyświetleń! :)
Kolejny rozdział przewiduję na niedzielę lub poniedziałek :) .

6 komentarzy:

  1. Już chcę następny. ;(
    ~ Pro Elo Mama. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ten Drake to drań i wgl :c

    oby zostały uratowane <3


    hmm .. ciekawe kto to ten Cody ? ;D

    czekam na następny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na kolejnyyy ! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Już to kocham <3 Oby Juss je uratował...

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Suuper *-* <33

    OdpowiedzUsuń