Brooklyn's POV.
Biegnę, nieznaną mi ulicą. Wokół cisza, jest ciemno. Nie wiem dlaczego, jestem wystraszona. Po prostu. Serce bije mi szybciej, tętno przyśpiesza. Mimo, że nie chcę, to słyszę jego bicie. Słyszę, jakiś szelest z boku, więc gwałtownie odskakuje. Z piskiem, zza śmietnika wybiega mysz. Jestem w pułapce. Nie ma wyjścia. Znajduję się w ciemnej uliczce, a obok rzędem poustawiane są kosze. Spoglądam w górę i widzę balkon, dość wysoko. A dalej zapalone światło. Widzę również cień człowieka. Panikuję. Zaraz tu będzie. Obracam się, bezradnie szukając jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Gdy wyjdę z tej uliczki, złapie mnie szybciej, bo jest bliżej. Jeśli zostanę, również mnie złapie. Co robić?
Do zaułka zbliża się cień. Jest coraz większy. Widzę nogawkę spodni człowieka. Warczę z bezradności i ze strachu.
Człowiek jest coraz bliżej i widzę już jego blond postawione włosy.
- Pomocy! - krzyczę do zaświeconego balkonu, błagając. Nikt nie odpowiada, ale ktoś się porusza i wydaje mi się, że na mnie spogląda.
- Pomocy! Błagam, pomóż mi. - niemal jęczę, ale wtedy mężczyzna już jest przy mnie i uśmiecha się złowrogo. Chwyta mnie za włosy i skula, a następnie oddaje cios w mój brzuch, z kolana. Ostatni raz spoglądam z bólem w oczach w górę.
- Proszę.. - niemal szepczę, a wtedy osoba gasi światło i znika.
Ponownie budzę się cała spocona i załzawiona. Dzisiaj nie ma w pokoju Sharon, co jest jedynym plusem tej sytuacji. Miałam nadzieję, że tej nocy nie krzyczałam.
- Głupia wyobraźnia.. - warknęłam, wstając szybko z łóżka i odsłaniając rolety. Pogoda nie jest zbyt przyjemna, bo pada i czuję, że temperatura wyraźnie spada. Idzie jesień, cóż, czego mam się spodziewać?
Przetarłam ramiona, własnymi rękami, próbując się ogrzać. Zamknęłam oczy, a zaraz po tym pojawiły się sceny ze snu. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, więc zagryzłam wargę i uniosłam powieki. Co miał oznaczać ten sen? Czy tym mężczyzną był Drake? Kto nie chciał mi pomóc? I czy powinnam się przejmować idiotycznymi snami?
Pytania krążyły w mojej głowie i rozmnażały się, ale na żadne nie znałam odpowiedzi. Z roztargnieniem, podeszłam do szafy, wybierając z niej ciemną szarą bluzę i czarne rurki. Z drugiej półki dobrałam odpowiednią bieliznę. Ziewnęłam, przerzucając sobie ciuchy na ramię. Chciałam zapomnieć o dzisiejszym śnie, więc próbowałam zająć myśli czym innym.
Weszłam do łazienki, napuszczając gorącej wody do wanny. Po kolei rozebrałam piżamę, a do wody wlałam klika aromatycznych olejków, na uspokojenie.
Dzisiaj idę do Jeniffer. Muszę być pogodna. Zresztą, będzie też Justin.. Nie będzie tak trudno się rozchmurzyć.
Na samo jego imię, moje kąciki ust uniosły się wysoko, a sama poczułam się jakby lekko. Weszłam stopą do wody i uznając, że jest dobra, zanurzyłam się cała. Moje ciało natychmiast się ogrzało.
- Mmm.. - jęknęłam, czując wszechogarniający spokój. Czułam, że mięśnie się odprężają i byłam zadowolona.
***
Jeśli zaraz u mnie nie będziesz, to Cię ukatrupię. Zaprosiłam jeszcze Justina i James'a. ( Potem dowiesz się kim jest) masz 5 minut!
Takiego sms'a odczytałam, biorąc telefon i przeżuwając swoją kanapkę. Byłam niemal gotowa, ale zostałam zatrzymana przez Sharon, którą musiałam odprowadzić do koleżanki. Przewiesiłam przez ramię torebkę i wyszłam pośpiesznie z domu. Kto to był ten James? Jakiś jej przyjaciel? W sumie, nie znałam jej życia tutaj, w końcu dopiero zaprzyjaźniłyśmy się tam. Byłam ciekawa, jak wygląda, czy jest przyjazny. Jednak nie cieszyłam się tak bardzo na widok James'a, jak na widok Justina. Na samą myśl, w moim brzuchu zawirowało a ja zagryzłam wargę. Spojrzałam na tabliczkę.
- To tu.. - powiedziałam, przyglądając się niewielkiemu domkowi, którego poznałam, gdy odwoziliśmy ją.
Podeszłam niepewnie i zapukałam. Ku mojemu zdziwieniu, otworzył dość wysoki blondyn, o niebieskich oczach i dość mocnych rysach.
( Dochodzi James. ( Kliknij, aby go zobaczyć) )
Owszem, był przystojny, ale gdy w wyobraźni porównywałam go do Justina.. ( kliknij jej by zobaczyć jej wyobrażenie) James był niemal niezauważalny. Posłał mi jeden ze swoich flirciarskich[?] uśmiechów.
- Ty to Brooklyn? - zapytał, wahając się, a zaraz po tym przez ramię zajrzał mu Justin. Odepchnął go niedbale, jakby go nie lubił i przytulił się do mnie.
- Jak dobrze, że jesteś. Oni mnie tam chcą zgwałcić. Jeniffer się do mnie dobiera. - w sumie to nie słuchałam co mówi, bo ciepło jego ciała ogrzało moje zmarznięte ciało. Niemal wciągnął mnie do jej mieszkania. James szedł za nami, a z kuchni można było usłyszeć piski Jeniffer. Weszłam gwałtownie do pomieszczenia, czując, że coś się przypaliło.
- Co ty do cholery robisz? - zaśmiałam się, widząc ją spanikowaną. Zmieszała się, spuszczając wzrok.
- Chciałam zrobić popcorn, na nockę.. - wyjęczała, zdenerwowana. Wywróciłam oczami, wybuchając śmiechem razem z James'em i Justinem. Zaraz jednak uspokoiłam się, odkładając na blat torebkę i kurtkę. Ukradkowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał 18.
- Zaraz, zaraz. Po pierwsze. Popcorn ustawia się na 4 minuty, nie 10. - zmarszczyłam brwi, a Jeni machnęła ręką. - A po drugie, jaka nocka? -
- Po pierwsze, oj tam. Po drugie, no będziecie u mnie spać.
- Nie ustalałaś tego ze mną. - warknęłam, udając złą. Blondynka podeszła do mnie bliżej, robiąc swoje "słodkie oczka".
- A Twoi rodzice?- zapytałam podejrzliwie.
- W pracy na nocce. - odpowiedziała zadowolona.
- Kiedy wrócą? - zmrużyłam oczy, udając swoją matkę, która mnie tak zawsze przepytuje.
- Jutro około południa. - wzruszyła ramionami, szczerząc się.
- Zadzwonię, do mamy.. - sięgnęłam po telefon zrezygnowana, a wszyscy krzyknęli uradowani.
***
Siedzieliśmy wszyscy w kręgu na ziemi, zajadając się pizzą. Oczywiście, skoro popcorn nie wypalił, musieliśmy coś zamówić.
- A właśnie. James, to Brook, Brook to James. - blondynka nas ze sobą poznała. Pokiwaliśmy sobie rękami.
- James, to mój dawny kumpel. A Brook jest moją przyjaciółką. - wyjaśniła sytuację, a my pokiwaliśmy głową.
- Może coś pooglądamy? - zaproponował szatyn, a ja zagryzłam wargę. Jeniffer pokiwała energicznie głową, biegnąc do półki z płytami i wyciągając pierwszą lepszą.
- Co powiecie, na "Ostatnia piosenka?" - zapytała.
- Taaaaaak.
- Nieeeee. - chłopaki pokiwali sprzecznie. Westchnęłam głośno.
- Okej, więc co chcecie oglądać?
- Jest jakiś mecz koszykówki? - Justin ochoczo podszedł do telewizora. O, nie..
- Nie, no błagam.. - jęknęłam, a szatyn zachichotał.
- Okej, więc kompromis. Oglądamy horror "Obecność" - blondynka stwierdziła. Wywróciłam oczami. Nie jest to żaden romantyczny film, ale też nie jest to mecz żaden, więc w sumie dobrze.
James wsadził płytę do dvd, a ja usiadłam wygodnie, obok Jeniffer. Po jej stronie siedział James, a obok James'a Justin.
Film się zaczął, a ja całą swoją uwagę skupiłam na nim. W sumie nie był taki zły i straszny. W pewnym momencie odwróciłam jednak wzrok, a wtedy zauważyłam, że Jeniffer zamieniła się miejscami z Justinem. Chłopak przyglądał mi się i śmiał, widząc, że się boję. Wystawiłam w jego stronę język.
- Wiesz, zawsze możemy udawać, że okropnie się boisz i mogę Cię przytulić. - po pięciu minutach, usłyszałam szept koło ucha, a sama zarumieniłam się. Na szczęście, było ciemno, więc tego nie widział. Nic nie odpowiedziałam. Po chwili poczułam, jak udaje, że się przeciąga, a następnie jego ręka wylądowała na moich plecach. Poczułam niemiły dreszcz na plecach, a przed moimi oczami stanął obraz, gdy dotykał mnie tak Drake. Starałam się, aby grymas nie wyszedł na zewnątrz. Czułam, że jestem spięta i byłam pewna, że szatyn też to czuł, ale nie odsunął dłoni. Wstałam po cichu, tak, aby im nie zagłuszyć filmu. Zagryzłam wargę ze złości i poszłam na górę, mając nadzieję, że znajdę jakiś balkon, gdzie będę mogła odetchnąć. Ku mojemu zdziwieniu, znajdował się w pokoju Jeniffer, więc swobodnie wyszłam. Uderzyła mnie fala zimna, ale nie wymazała ona wspomnień z trzech lat.
Położył dłoń na moich plecach, zaraz po tym przyciągając mnie blisko siebie. Nie fatygował się jakoś z tym, żeby mnie rozebrać. Wręcz przeciwnie, byłam niemal naga. Czułam piekące łzy pod policzkami. Ostatni raz załkałam.
- Proszę, Drake.. Przecież mnie kochasz.. - jęknęłam, przejeżdżając ręką po jego policzku. W jego oczach nawet nie było krzty wahania. Zaśmiał się tak głośno, że usłyszeli to jego współpracownicy. Weszli z hukiem do pokoju, a Drake machnął na nich ręką, pokazując, że mogą dołączyć.
Zamknęłam oczy. Czułam ich ręce. Czułam wszystko. Chciałam umrzeć.
- Przepraszam.. - szept, dał mi rozpoznać, że był to Justin. Byłam na siebie okropnie zła, że tak go tam zostawiłam bez słowa. Uniosłam powieki, tamując łzy. Stał za mną, więc jestem pewna, że niczego nie widział.
- To nie Twoja wina, Justin.. Po prostu.. - załkałam, tyłem do niego. Stanął u mojego boku. Był wyższy o głowę, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio.
Uniósł rękę, chcąc mnie pogłaskać po policzku, ale zaraz ją zaczął cofać. Bał się, że jeszcze bardziej mnie to zaboli. Jednak, tym razem to ja chwyciłam jego rękę i nakierowałam na policzek. Jego palce były miękkie i wydawało się, że jego dotyk łagodzi ból, dotyku Drake. Westchnęłam głośno, czując, że już nie dam powstrzymywać łez. Wypłynęły swobodnie, a Justin szybko je starł. Staliśmy tak cicho. Dobrze wiedział, dlaczego się tak zachowuję.
- Ci.. Tu jest bezpiecznie, Brook. - cicho wypowiedział, a ja zaszlochałam, przykładając swoją dłoń do jego dłoni na moim policzku.
- Wracajmy. Nie chcę, żeby Jeniffer sobie coś pomyślała. - pociągnęłam nosem, a on najdelikatniej jak mógł, objął mnie, przez co lekko się uśmiechnęłam. Zachowywał się, jakbym była największym diamentem na świecie. Odgarnęłam kosmyk włosów, ponownie siadając na kanapie. Jeni i James nawet nie zauważyli, że poszliśmy, więc było dobrze. Tym razem, Justin bał się położyć gdziekolwiek rękę, więc trzymał ją przy sobie. Po kilkunastu minutach mimowolnie położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam, ciepło bijące od niego i chciałam tak leżeć wieczność, ale film się dobiegał końca. Szybko więc zamknęłam oczy i udałam, że zasnęłam.
Zapalili światło i Jeniffer, widząc, że "śpię" zarządziła iść do pokoi. Justin miał iść do innego, co trochę mnie zirytowało, ale hej! Przecież nie jest moją własnością. Co ja sobie myślę i co ja odpierdalam? Skarciłam siebie w myślach, za takie zachowanie. Nie czułam jednak, żeby wstawał, a tylko słyszałam, że głosy cichną i byłam w 90 % pewna, że jestem sama z Justinem, pomimo, że miał iść do innego pomieszczenia. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, jednak wspomnienia z przeszłości dały za wygraną i napięcie znów wróciło.
- Żebyś wiedziała, jaka jesteś piękna.. - niski głos, oraz jedwabne usta dotknęły mojego ucha. Opanowałam unoszące się kąciki, by móc poczuć, co będzie dalej. Chłopak jednak położył się wygodnie, usadawiając mnie na swojej klatce piersiowej.
Jego usta, dotknęły przez chwilę mojego policzka.
- Dobranoc.
___________
No, oglądałam wczoraj "Ostatnią piosenkę" i powiem Wam, że znów się popłakałam. : <
Strasznie podoba mi się ten film, jest cholernie wzruszający.
Na szczęście, wena mi się nie kończy, więc mam nadzieję, że będzie tu więcej rozdziałów, niż na poprzednich blogach. :)
Co sądzicie o tym rozdziale? Błędy są w 90 %, bo nie sprawdzałam. :)
Do zaułka zbliża się cień. Jest coraz większy. Widzę nogawkę spodni człowieka. Warczę z bezradności i ze strachu.
Człowiek jest coraz bliżej i widzę już jego blond postawione włosy.
- Pomocy! - krzyczę do zaświeconego balkonu, błagając. Nikt nie odpowiada, ale ktoś się porusza i wydaje mi się, że na mnie spogląda.
- Pomocy! Błagam, pomóż mi. - niemal jęczę, ale wtedy mężczyzna już jest przy mnie i uśmiecha się złowrogo. Chwyta mnie za włosy i skula, a następnie oddaje cios w mój brzuch, z kolana. Ostatni raz spoglądam z bólem w oczach w górę.
- Proszę.. - niemal szepczę, a wtedy osoba gasi światło i znika.
Ponownie budzę się cała spocona i załzawiona. Dzisiaj nie ma w pokoju Sharon, co jest jedynym plusem tej sytuacji. Miałam nadzieję, że tej nocy nie krzyczałam.
- Głupia wyobraźnia.. - warknęłam, wstając szybko z łóżka i odsłaniając rolety. Pogoda nie jest zbyt przyjemna, bo pada i czuję, że temperatura wyraźnie spada. Idzie jesień, cóż, czego mam się spodziewać?
Przetarłam ramiona, własnymi rękami, próbując się ogrzać. Zamknęłam oczy, a zaraz po tym pojawiły się sceny ze snu. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, więc zagryzłam wargę i uniosłam powieki. Co miał oznaczać ten sen? Czy tym mężczyzną był Drake? Kto nie chciał mi pomóc? I czy powinnam się przejmować idiotycznymi snami?
Pytania krążyły w mojej głowie i rozmnażały się, ale na żadne nie znałam odpowiedzi. Z roztargnieniem, podeszłam do szafy, wybierając z niej ciemną szarą bluzę i czarne rurki. Z drugiej półki dobrałam odpowiednią bieliznę. Ziewnęłam, przerzucając sobie ciuchy na ramię. Chciałam zapomnieć o dzisiejszym śnie, więc próbowałam zająć myśli czym innym.
Weszłam do łazienki, napuszczając gorącej wody do wanny. Po kolei rozebrałam piżamę, a do wody wlałam klika aromatycznych olejków, na uspokojenie.
Dzisiaj idę do Jeniffer. Muszę być pogodna. Zresztą, będzie też Justin.. Nie będzie tak trudno się rozchmurzyć.
Na samo jego imię, moje kąciki ust uniosły się wysoko, a sama poczułam się jakby lekko. Weszłam stopą do wody i uznając, że jest dobra, zanurzyłam się cała. Moje ciało natychmiast się ogrzało.
- Mmm.. - jęknęłam, czując wszechogarniający spokój. Czułam, że mięśnie się odprężają i byłam zadowolona.
***
Jeśli zaraz u mnie nie będziesz, to Cię ukatrupię. Zaprosiłam jeszcze Justina i James'a. ( Potem dowiesz się kim jest) masz 5 minut!
Takiego sms'a odczytałam, biorąc telefon i przeżuwając swoją kanapkę. Byłam niemal gotowa, ale zostałam zatrzymana przez Sharon, którą musiałam odprowadzić do koleżanki. Przewiesiłam przez ramię torebkę i wyszłam pośpiesznie z domu. Kto to był ten James? Jakiś jej przyjaciel? W sumie, nie znałam jej życia tutaj, w końcu dopiero zaprzyjaźniłyśmy się tam. Byłam ciekawa, jak wygląda, czy jest przyjazny. Jednak nie cieszyłam się tak bardzo na widok James'a, jak na widok Justina. Na samą myśl, w moim brzuchu zawirowało a ja zagryzłam wargę. Spojrzałam na tabliczkę.
- To tu.. - powiedziałam, przyglądając się niewielkiemu domkowi, którego poznałam, gdy odwoziliśmy ją.
Podeszłam niepewnie i zapukałam. Ku mojemu zdziwieniu, otworzył dość wysoki blondyn, o niebieskich oczach i dość mocnych rysach.
( Dochodzi James. ( Kliknij, aby go zobaczyć) )
Owszem, był przystojny, ale gdy w wyobraźni porównywałam go do Justina.. ( kliknij jej by zobaczyć jej wyobrażenie) James był niemal niezauważalny. Posłał mi jeden ze swoich flirciarskich[?] uśmiechów.
- Ty to Brooklyn? - zapytał, wahając się, a zaraz po tym przez ramię zajrzał mu Justin. Odepchnął go niedbale, jakby go nie lubił i przytulił się do mnie.
- Jak dobrze, że jesteś. Oni mnie tam chcą zgwałcić. Jeniffer się do mnie dobiera. - w sumie to nie słuchałam co mówi, bo ciepło jego ciała ogrzało moje zmarznięte ciało. Niemal wciągnął mnie do jej mieszkania. James szedł za nami, a z kuchni można było usłyszeć piski Jeniffer. Weszłam gwałtownie do pomieszczenia, czując, że coś się przypaliło.
- Co ty do cholery robisz? - zaśmiałam się, widząc ją spanikowaną. Zmieszała się, spuszczając wzrok.
- Chciałam zrobić popcorn, na nockę.. - wyjęczała, zdenerwowana. Wywróciłam oczami, wybuchając śmiechem razem z James'em i Justinem. Zaraz jednak uspokoiłam się, odkładając na blat torebkę i kurtkę. Ukradkowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał 18.
- Zaraz, zaraz. Po pierwsze. Popcorn ustawia się na 4 minuty, nie 10. - zmarszczyłam brwi, a Jeni machnęła ręką. - A po drugie, jaka nocka? -
- Po pierwsze, oj tam. Po drugie, no będziecie u mnie spać.
- Nie ustalałaś tego ze mną. - warknęłam, udając złą. Blondynka podeszła do mnie bliżej, robiąc swoje "słodkie oczka".
- A Twoi rodzice?- zapytałam podejrzliwie.
- W pracy na nocce. - odpowiedziała zadowolona.
- Kiedy wrócą? - zmrużyłam oczy, udając swoją matkę, która mnie tak zawsze przepytuje.
- Jutro około południa. - wzruszyła ramionami, szczerząc się.
- Zadzwonię, do mamy.. - sięgnęłam po telefon zrezygnowana, a wszyscy krzyknęli uradowani.
***
Siedzieliśmy wszyscy w kręgu na ziemi, zajadając się pizzą. Oczywiście, skoro popcorn nie wypalił, musieliśmy coś zamówić.
- A właśnie. James, to Brook, Brook to James. - blondynka nas ze sobą poznała. Pokiwaliśmy sobie rękami.
- James, to mój dawny kumpel. A Brook jest moją przyjaciółką. - wyjaśniła sytuację, a my pokiwaliśmy głową.
- Może coś pooglądamy? - zaproponował szatyn, a ja zagryzłam wargę. Jeniffer pokiwała energicznie głową, biegnąc do półki z płytami i wyciągając pierwszą lepszą.
- Co powiecie, na "Ostatnia piosenka?" - zapytała.
- Taaaaaak.
- Nieeeee. - chłopaki pokiwali sprzecznie. Westchnęłam głośno.
- Okej, więc co chcecie oglądać?
- Jest jakiś mecz koszykówki? - Justin ochoczo podszedł do telewizora. O, nie..
- Nie, no błagam.. - jęknęłam, a szatyn zachichotał.
- Okej, więc kompromis. Oglądamy horror "Obecność" - blondynka stwierdziła. Wywróciłam oczami. Nie jest to żaden romantyczny film, ale też nie jest to mecz żaden, więc w sumie dobrze.
James wsadził płytę do dvd, a ja usiadłam wygodnie, obok Jeniffer. Po jej stronie siedział James, a obok James'a Justin.
Film się zaczął, a ja całą swoją uwagę skupiłam na nim. W sumie nie był taki zły i straszny. W pewnym momencie odwróciłam jednak wzrok, a wtedy zauważyłam, że Jeniffer zamieniła się miejscami z Justinem. Chłopak przyglądał mi się i śmiał, widząc, że się boję. Wystawiłam w jego stronę język.
- Wiesz, zawsze możemy udawać, że okropnie się boisz i mogę Cię przytulić. - po pięciu minutach, usłyszałam szept koło ucha, a sama zarumieniłam się. Na szczęście, było ciemno, więc tego nie widział. Nic nie odpowiedziałam. Po chwili poczułam, jak udaje, że się przeciąga, a następnie jego ręka wylądowała na moich plecach. Poczułam niemiły dreszcz na plecach, a przed moimi oczami stanął obraz, gdy dotykał mnie tak Drake. Starałam się, aby grymas nie wyszedł na zewnątrz. Czułam, że jestem spięta i byłam pewna, że szatyn też to czuł, ale nie odsunął dłoni. Wstałam po cichu, tak, aby im nie zagłuszyć filmu. Zagryzłam wargę ze złości i poszłam na górę, mając nadzieję, że znajdę jakiś balkon, gdzie będę mogła odetchnąć. Ku mojemu zdziwieniu, znajdował się w pokoju Jeniffer, więc swobodnie wyszłam. Uderzyła mnie fala zimna, ale nie wymazała ona wspomnień z trzech lat.
Położył dłoń na moich plecach, zaraz po tym przyciągając mnie blisko siebie. Nie fatygował się jakoś z tym, żeby mnie rozebrać. Wręcz przeciwnie, byłam niemal naga. Czułam piekące łzy pod policzkami. Ostatni raz załkałam.
- Proszę, Drake.. Przecież mnie kochasz.. - jęknęłam, przejeżdżając ręką po jego policzku. W jego oczach nawet nie było krzty wahania. Zaśmiał się tak głośno, że usłyszeli to jego współpracownicy. Weszli z hukiem do pokoju, a Drake machnął na nich ręką, pokazując, że mogą dołączyć.
Zamknęłam oczy. Czułam ich ręce. Czułam wszystko. Chciałam umrzeć.
- Przepraszam.. - szept, dał mi rozpoznać, że był to Justin. Byłam na siebie okropnie zła, że tak go tam zostawiłam bez słowa. Uniosłam powieki, tamując łzy. Stał za mną, więc jestem pewna, że niczego nie widział.
- To nie Twoja wina, Justin.. Po prostu.. - załkałam, tyłem do niego. Stanął u mojego boku. Był wyższy o głowę, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio.
Uniósł rękę, chcąc mnie pogłaskać po policzku, ale zaraz ją zaczął cofać. Bał się, że jeszcze bardziej mnie to zaboli. Jednak, tym razem to ja chwyciłam jego rękę i nakierowałam na policzek. Jego palce były miękkie i wydawało się, że jego dotyk łagodzi ból, dotyku Drake. Westchnęłam głośno, czując, że już nie dam powstrzymywać łez. Wypłynęły swobodnie, a Justin szybko je starł. Staliśmy tak cicho. Dobrze wiedział, dlaczego się tak zachowuję.
- Ci.. Tu jest bezpiecznie, Brook. - cicho wypowiedział, a ja zaszlochałam, przykładając swoją dłoń do jego dłoni na moim policzku.
- Wracajmy. Nie chcę, żeby Jeniffer sobie coś pomyślała. - pociągnęłam nosem, a on najdelikatniej jak mógł, objął mnie, przez co lekko się uśmiechnęłam. Zachowywał się, jakbym była największym diamentem na świecie. Odgarnęłam kosmyk włosów, ponownie siadając na kanapie. Jeni i James nawet nie zauważyli, że poszliśmy, więc było dobrze. Tym razem, Justin bał się położyć gdziekolwiek rękę, więc trzymał ją przy sobie. Po kilkunastu minutach mimowolnie położyłam głowę na jego ramieniu. Czułam, ciepło bijące od niego i chciałam tak leżeć wieczność, ale film się dobiegał końca. Szybko więc zamknęłam oczy i udałam, że zasnęłam.
Zapalili światło i Jeniffer, widząc, że "śpię" zarządziła iść do pokoi. Justin miał iść do innego, co trochę mnie zirytowało, ale hej! Przecież nie jest moją własnością. Co ja sobie myślę i co ja odpierdalam? Skarciłam siebie w myślach, za takie zachowanie. Nie czułam jednak, żeby wstawał, a tylko słyszałam, że głosy cichną i byłam w 90 % pewna, że jestem sama z Justinem, pomimo, że miał iść do innego pomieszczenia. Nie powiem, żeby mi to przeszkadzało, jednak wspomnienia z przeszłości dały za wygraną i napięcie znów wróciło.
- Żebyś wiedziała, jaka jesteś piękna.. - niski głos, oraz jedwabne usta dotknęły mojego ucha. Opanowałam unoszące się kąciki, by móc poczuć, co będzie dalej. Chłopak jednak położył się wygodnie, usadawiając mnie na swojej klatce piersiowej.
Jego usta, dotknęły przez chwilę mojego policzka.
- Dobranoc.
___________
No, oglądałam wczoraj "Ostatnią piosenkę" i powiem Wam, że znów się popłakałam. : <
Strasznie podoba mi się ten film, jest cholernie wzruszający.
Na szczęście, wena mi się nie kończy, więc mam nadzieję, że będzie tu więcej rozdziałów, niż na poprzednich blogach. :)
Co sądzicie o tym rozdziale? Błędy są w 90 %, bo nie sprawdzałam. :)
nie jesteś jedyna oglądałam ten film ze sto razy i za każdym razem ryczałam (na wszystkich dramatach zazwyczaj ryczę ;p) a rozdział świetny ;D
OdpowiedzUsuńaaa rozdział jest super aww *o*
OdpowiedzUsuńjacy oni razem słodcy a ta końcówka aww <3
jaki sen ..;/
fajnie że powoli wszystko wraca do normy u Brook i Jeniffer :) :3
czekam na kolejny ;)
pozdrawiam ;*
cudowny rozdział :) końcówka <3
OdpowiedzUsuńJaki słodki koniec <3
OdpowiedzUsuńOooooo.... Jak słodko ^-^ Już nie moge doczekac sie nowego rozdzialu ;* <3
OdpowiedzUsuńjak zawsze cudnie ^^ a co do ostatniej piosenki to jest mój ulubiony film i ja też za każdym razem ryczę na tym filmie ;(
OdpowiedzUsuń~Pałkiś