Brooklyn's Pov.
- Ma..Mamo.. Ja.. - zdążyłam wyjąkać, a matka już trzymała mnie w swoich ramionach i lekko kołysała. Z moich oczu wypłynęły łzy i ja również ją objęłam. Tak długo czekałam na to. Na ten moment..
Czas jakby się zatrzymał, gdy ręka mojej rodzicielki pogłaskała mnie po długich włosach. Obie głośno zaczerpnęłyśmy powietrza. Gdy w końcu się uspokoiłyśmy, mama wzięła moją walizkę i bez słowa otworzyła przede mną drzwi. Przeszłam niepewnym krokiem próg i znalazłam się w salonie. Stanęłam w miejscu, a moja głowa zaczęła się szybko rozglądać.
- Tyle rzeczy się zmieniło.. - jęknęłam do siebie, w pamięci widząc, że tam gdzie stoi teraz ogromny telewizor, stał kiedyś piec. Mieszkanie stało się jakby.. Bogatsze, zanim wyjechałam.. do "pracy". Na półce stały idealnie ułożone książki, a czerwony dywan podkreślał brązowe meble. Zaniemówiłam i zakryłam usta ręką, wzruszona.
Jestem w domu..
Gdy mama zostawiła torby w przedpokoju, usłyszałam kręcenie zamka i z drzwi w salonie wyszedł.. mężczyzna, kompletnie nie przypominający mojego ojca. Miał zdecydowanie dłuższe włosy, które sięgały mu za ucho. Lekki zarost, oraz kilka zmarszczek na czole. Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach i oparł się o ścianę, zszokowany. Jakaś część mojego ciała chciała podbiec do niego, przytulić się i szepnąć "tatusiu" , ale druga kazała stać w miejscu i czekać, jak się rozwinie ta sprawa. Ojciec jednak się nie ruszał i nie wyglądało, aby miał się poruszyć. Zrobiłam krok do przodu.. Potem następny.. I następny.. I objęłam swoimi ramionami ojca. Z początku sztywno położył ręce na moich plecach.. Jednak zaraz mocno mnie uścisnął i podniósł do góry.
- Moja mała Brook.. - szepnął mi do ucha, a ja słysząc jego niski i tak samo brzmiący głos, zaskomlałam do jego ucha. Jestem tu, oni są.. Jesteśmy razem.. Jak, rodzina.
Gdy tata wreszcie postawił mnie do pianu, ucałował moje czoło i z przejęciem zaczął nawijać.
- Strasznie się zmieniłaś, urosłaś.. Masz dłuższe włosy? Trochę Ci się schudło.. Ale masz piękne bursztynowe oczy, delikatne rysy.. - mówił i mówił, a ja zaśmiałam się beztrosko i objęłam obojga rodziców. Mamę i tatę.
- Kocham Was.. - szepnęłam, a oni odpowiedzieli tym samym. Wiedziałam jednak, że muszę im opowiedzieć o wszystkim.
- Jesteś głodna, skarbie? - mama zapytała mnie.
- Nie.. Ale chcę z Wami porozmawiać. - odpowiedziałam, biorąc ich dłonie i skłaniając, aby usiedli na kanapie. Posłusznie spełnili moją prośbę, dlatego ja również usiadłam, ale naprzeciw im.
Nastała cisza, podczas której w myślach starałam się ułożyć swoją wypowiedź tak, aby była jak najbardziej zrozumiana przez moich rodzicieli. Jednak nie potrafiłam tego opanować.. Po prostu wybąkałam..
- Zostałam.. Uprowadzona. - szepnęłam cicho, a rodzicom źrenice rozszerzyły się do granic możliwości. Skarciłam sama siebie w myślach, że powiedziałam to tak po prostu, ale z drugiej strony.. jak inaczej można było to powiedzieć? Delikatniej? Nie da się.
- Co Ty mówisz, kochanie.. Gdzie jest Drake? Nie przyjechał z Tobą? I przede wszystkim.. Dlaczego nie odzywałaś się przez 3 lata?!! Nie odbierałaś telefonu.. Myśleliśmy, że chciałaś od nas odejść.. - moja mama myślała, że żartuję i zmieniła temat. Ja spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się swoją bluzką.
- Mamo.. Mówię prawdę. Drake.. Drake nas okłamał. Mnie.. Ciebie.. Tatę. On, obiecał mi pracę.. I pracowałam. - przerwałam na chwilę, by móc odetchnąć. Łzy zbierały się pod moimi powiekami. - jako prostytutka. - dodałam.
Nastała długa cisza, podczas której co jakiś czas wycierałam łzy. Wspomnienia wróciły. W głowie odtwarzały się, jak na taśmie video "scenki" z mojego przeszłego życia. Zgięłam ręce w pięści i spróbowałam się opanować.
- Zabiję gnoja. Zabiję. - mój tata wstał gwałtownie i zdenerwowany zaczął chodzić po salonie ze wściekłością.
- Tato.. Tato, uspokój się. - załkałam i schowałam twarz w dłonie, by skupić myśli.
- Ale jak to.. Więc.. Byłaś więziona?- moja matka roztrzęsiona jęknęła ze łzami w oczach, a ja pokiwałam głową twierdząco. Kobieta wstała i usiadła obok mnie, obejmując. Wybuchnęła ogromny płaczem.
Chyba do wszystkich w tym momencie dotarło co się stało, bo ojciec również usiadł obok mnie i pogłaskał po głowie.
- Jak się wydostałaś? - moja mama zapytała, gdy wreszcie była gotowa do rozmowy. Pociągnęłam głośno nosem i usłyszałam, jak ktoś biegnie na dół po schodach. Przed moimi oczami mignęły złociste brązowe, krótkie włosy, a przede mną pojawiła się..
- Brooklyn!- krzyknęła moja młodsza siostra, rzucając się na mnie i przytulając. Szybko wytarłam łzy wraz z rodzicami i uśmiechnęłam się szeroko.
- Sharon! - zachichotałam, również ją obejmując. Nie chciałam, by w tym wieku dowiadywała się o takich rzeczach. Miała dopiero osiem lat i nie powinnam jej mówić o tych sprawach, dlatego wraz z rodzicami udawaliśmy, że nic się nie stało.
- Gdzie byłaś? - dziewczynka zawiesiła rączki na mojej szyi i wyszczerzyła się do mnie. Ja z lekkim zawahaniem odpowiedziałam.
- W Londynie, w pracy. Ale teraz już jestem, Shar. Musimy nadrobić stracony czas. - kąciki moich ust uniosły się w szerokim uśmiechu i zaczęłam ją łaskotać. Ośmiolatka zaczęła śmiać się na cały swój dziecięcy głos. Rodzice siedzieli sztywno, próbując się uśmiechnąć.
- Chodź, zobaczyć mój pokój. - Sharon zapiszczała chwytając mnie za dłoń, a ja posłusznie poszłam za nią.
Przy pierwszym schodku na schodach, odwróciłam się ukradkiem i spojrzałam na mamę.
- Potem o tym pogadamy. - rzekłam i poszłam za siostrą.
***
W pokoju Sharon nic się nie zmieniło. Dalej był cały różowy, a tylko kilka elementów typu szafka, było zmienionych. Gdy dziewczynka po kilku godzinach zabawy w końcu zasnęła, opatuliłam ją kołdrą i ucałowałam w czoło na dobranoc. Po cichu wyszłam z jej pokoju, aby wreszcie wejść do swojego. Stanęłam przed drzwiami do moich czterech ścian, biorąc głęboki oddech.
- 3 lata.. 3 lata tu nie byłam. - szepnęłam do siebie, kładąc dłoń na klamkę. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam szeroko drzwi, dokładnie przyglądając się każdemu szczególikowi w moim pokoju.
- Nic się nie zmieniło..- sapnęłam, widząc moje fioletowe ściany, które wybrałam jeszcze jako piętnastolatka. Zrobiłam krok do przodu, gładząc idealnie pościeloną kołdrę. Jej miękki materiał, delikatnie pieścił opuszki moich palców. Przystanęłam przy ścianie i przejechałam ręką po wiszącym plakacie na ścianie. "One Direction", " This Is Us ". Uśmiechnęłam się pod nosem. Kiedyś ich kochałam.
- Teraz nawet nie wiem, czy jeszcze grają.. - smutno dodałam. Podeszłam do swojej szafki i otworzyłam ją, a zamiast sterty nieułożonych ciuchów (czego się spodziewałam) zobaczyłam idealnie poukładane każde ubranie. Zagryzłam wargę, wyciągając swoją kiedyś ulubioną bluzkę. Pamiętam, jak uwielbiałam w niej wychodzić..
Na bluzce znajdował się Niall z One Direction. Poskładałam ją i ponownie włożyłam do garderoby.
- Będę musiała zrobić zakupy.
Następnie udałam się w stronę mojej dawnej skrytki. Pamiętam, że zrobiłam ją przy mojego zmarłego dziadka. Ściągnęłam kapcie i weszłam ostrożnie na łóżko, podchodząc do średniego formatu obrazu na ścianie. Zagryzłam wargę, czując, że skrytka dalej tam jest. Szybkim ruchem odsunęłam obraz, a zanim zobaczyłam szklaną szybkę, za którą ułożony były znajome mi rzeczy. Obok przy szklanej szybce umieszczony był na haczyku kluczyk. Chwyciłam go w palce i chwilę się przyglądnęłam mu.
Zaraz po tym, otworzyłam szklane drzwi, wyciągając wszystkie rzeczy które się tam znajdowały. Ułożyłam je starannie na łóżku i na każdym zatrzymałam przez chwilę wzrok.
- Album.. Mój pamiętnik, pudełko z różnymi notesami i książka "Zawładnięci" która kiedyś była moją ulubioną. Moją uwagę przykuło jednak zdjęcie, wsadzone między jej rozdziały. Wysunęłam je.
Moje serce zabiło mocniej, a umysł zaczął pracować na szybszych obrotach.
- Roger.. - wyjąkałam te słowa niczym zachłyśnięcie. Raptem przypomniało mi się jego imię. Na zdjęciu byliśmy złączeni pocałunkiem. Moja pierwsza miłość. Zerwałam z nim, gdy poznałam Drake. Przywołało to mieszane uczucia.
Czułam coś jeszcze do niego? Nie wiem. Wiem, że chciałabym go jeszcze kiedyś spotkać. Do pokoju ktoś zapukał, a ja w pośpiechu schowałam te wszystkie rzeczy do skrytki i zakryłam ją obrazem.
Nawet mama nie wiedziała o tej "szufladzie".
- Proszę.
- Brook, kochanie. Chciałabym porozmawiać o Twoim powrocie.. O tym, jak udało Ci się wrócić. - moja mama zaczęła łagodnie, a ja głośno westchnęłam.
- Mamo, wszystko Wam wyjaśnię. To wszystko zaczęło się, gdy poznałam Justina. I chcę, by tu był, chcę, żebyście go poznali. Będzie mi łatwiej o tym wszystkim mówić. - jęknęłam, a mama pokiwała głową i usiadła obok mnie na łóżku.
- Dobrze. Więc zaproś go do nas. Brooklyn.. Ja przepraszam. - moja mama spuściła wzrok.
- Za co?- zaskoczona jej wyznaniem, uniosłam ton.
- Nawet nie próbowaliśmy Cię szukać.. Gdy całkowicie odcięłaś się od nas pomyśleliśmy, że masz nas dość.. Że z Drakem zaczynasz od nowa. To śmieszne, ale naprawdę tak myśleliśmy.. - rodzicielka się zaczęła obwiniać.
- Mamo, ja rozumiem. A nawet gdybyście nas szukali.. Drake by nie pozwolił, abyście mnie znaleźli.
Kobieta posłała mi spojrzenie typu "Nienawidzę tego człowieka. Człowieka, który rozdzielił mnie z moją własną córką. "
- Wiem, mamo.. Ja wiem.
***
Kolację jadłam w samotności we własnym pokoju. Sharon spała, mama była zmęczona dzisiejszym dniem, a tata poszedł na noc do pracy. Nie warto było jeść "rodzinnej" kolacji dzisiaj. Przeżuwałam kanapkę z szynką, gdy nagle ktoś zapukał. Dźwięk jednak nie podchodził z drzwi, a z balkonu. Ostrożnie, biorąc mój stary kij do golfa (tak, kiedyś grałam w golfa) podeszłam do drzwi balkonowych. Miałam je zasłonięte firankami, dlatego w gotowości trzymałam kija za sobą. Gwałtownie odsunęłam firanę, gotowa na wszystko. Za szybą jednak stał dobrze znany, wyszczerzony szatyn. Zaśmiałam się pod nosem, ze swojej głupoty.
- Masz zamiar mnie wpuścić? - zapytał, a ja wywróciłam oczami i przekręciłam klamkę, wpuszczając chłopaka i chłodne powietrze.
- Szybko, bo mi ciepło ucieka. - jęknęłam, a chłopak przytulił się do mnie.
- To ci je zwrócę. - zachichotał, a ja zamknęłam drzwi balkonowe i zarumieniłam się lekko.
- Co tu Ty w ogóle robisz?! I mówiąc "kiedyś Cię odwiedzę" nie myślałam, że będzie to dzisiaj i, że wejdziesz przez mój balkon. - mój poirytowany ton w głosie, musiał go rozbawić, bo pociągnął mnie za rękę, siadając na moim łóżku i chichocząc.
- Dobra, nie bądź zła. Byłem również u Jeniffer, ale mnie przegoniła, bo blbalbalba kolacyjki rodzinne. - wywrócił oczami, a ja poczułam niemiłe uczucie gdzieś tam w sercu. Czyli najpierw był u niej.
Ugh.. O czym ja w ogóle myślę?
- Więc jak?
- Hmm?- wyrwałam się z transu.
- Jak spotkanie z rodzicami, debilu? - potrząsnął mną, ciągnąc mnie na siebie, tak, że on opadł całkiem na łóżko, a ja leżałam, przygniatając go własnym ciałem. Czułam się niekomfortowo, bo przyglądał się moim oczom z rozbawieniem. Zaśmiał się głośno, gdy się zarumieniłam i wystawił język.
- Można powiedzieć, że dobrze. Zresztą miałam nas umówić na spotkanie z nimi. Chcę im opowiedzieć tę część, gdy uciekliśmy, przy Tobie. - mamrotałam pod nosem, a on zmarszczył czoło.
- Zaraz.. Zaraz.. Że co?! Oszalałaś chyba. Nigdzie nie idę. - warknął, chodź kąciki jego ust co jakiś czas się unosiły. Wstałam z niego, poprawiając włosy.
- Nie, nie żartuję. Jeszcze kiedyś dam Ci znać, co i jak z tym spotkaniem. A teraz przepraszam, ale chcę dokończyć kolację i iść spać.
- Dobra, dobra, panno "Wściekam się o wszystko, bo mam okres". Idę już. - zażartował, a ja rzuciłam w niego poduszką. Zaśmialiśmy się obydwoje. Stanęliśmy przy drzwiach balkonowych. Spojrzał w moje oczy, a ja spuściłam wzrok, przejeżdżając ręką po drugiej ręce.
- Dobranoc, Brook. - szatyn przez chwilę się zawahał, ale objął mnie mocno i pocałował w policzek. Nie zdążyłam nic z siebie wykrzesać, z zawstydzenia. Chłopak przeszedł na balkon, jeszcze na koniec machając mi entuzjastycznie. Zaraz po tym, zniknął, zeskakując.
- Dobranoc.. - oparłam rękę o szybę, czując, że mimowolnie zagryzam wargę.
______________________
Łuuuf! Dłuższy rozdział! No i jak obiecałam, w ten wtorek! Mam nadzieję, że tak bardzo nie jest nudny ;/
I mam nadzieję, że jest wystarczająco długi.
Jak Wam się podoba?
Póki co, mam swoją pierwszą piątkę z matmy! Łuhu. Dziękuję wszystkim czytającym! :)
Ps. Nie miałam czasu, by sprawdzać błędy, dlatego przepraszam, jeśli się jakiś znajdzie :)
świetny rozdział i nie moge doczekać się aż sie spotkają z jej rodzicami :D
OdpowiedzUsuńW sumie dobrze ,że piszesz je co tydzień bo dzięki temu są dłuższe :D
Świetny blog ;D
Dziś nie mogę narzekać na to, że krótki. ;3 Ale... CO TYDZIEŃ? ;( Ale, ok. ;) Świetny jak zwykle.
OdpowiedzUsuń~Pro Elo Mamcia.
Bardzo fajny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńW koncu spotkanie z rozdzina :D
jakie zaskocenie ze strony Justina ze tak szybko ja odwiedzil hah fajnie :D
Czekam na kolejny ;)
Pozdrawiam ;*
cudowny rozdział <3 gratulacje 5 z matematyki :)
OdpowiedzUsuńboskie..... jak zawsze. <3 czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńgeniaaalny i jaki długaaaśny o.O <3
OdpowiedzUsuń~Pałkiś ;*
geniaaalny i jaki długaaaśny o.O <3
OdpowiedzUsuń~Pałkiś ;*
Świeeeeetny <333 *-*
OdpowiedzUsuń