Brooklyn's POV.
Ludzie mnie nie zrozumieją. Nie zrozumieją, mojego zachowania. Jednego dnia, chcę być ciągle przytulona do Justina, a drugiego uciekam, gdy tylko złapie moją dłoń. Wiem, że to śmieszne.
Stałam, przy balkonie, wypatrując czy w kierunku mojego domu, nie zmierza zdenerwowany Justin, czy poirytowana Jeniffer. Jednak nikt nie szedł, a to mnie bardziej zmartwiło.
- Pewnie są mega wkurzeni.. - jęknęłam sama do siebie. Wcale się nie dziwię. Zniszczyłam im wypad do wesołego miasteczka.
Przygryzłam wargę, ze zdenerwowania. Naprawdę nie chciałam. Ja po prostu.. Boję się. To wszystko dzieje się tak szybko. Justin.. Ucieczka. Drake. Nerwy..
Nie potrafię zrozumieć zachowania Jeniffer. Ona tak po prostu znów zaufała? Znaczy, James to pewnie dobry chłopak. Ale tak szybko? Może tylko ja mam jakieś problemy ze sobą.
- A przez to cierpi, Justin..
Zamknij się. Nawet nie wiesz, czy mu się podobasz.
***
Drake's POV.
- Jak to, nie wiecie gdzie one są?! - krzyknąłem, uderzając ręką o ogromny blat, który i tak pomału się rozpadał. Moi pracownicy podskoczyli, a ja powstrzymałem się i nie wyciągnąłem pistoletu. Byli mi jeszcze potrzebni.
- David, cholera, chodź tu do kurwy.
Był to mój jedyny współpracownik, którego dość.. znosiłem.
Zza rogu wyłoniło się jego ramie, na którym widniał ogromny tatuaż smoka. Zaraz po tym, ukazał się w całej postaci.
- Co to ma znaczyć, że nie wiecie, gdzie są te suki?! - podszedłem do niego bliżej, zaciskając zęby.
- Czy wiesz, do cholery, co one mogą nam wyrządzić?!
- Uspokój się. Pracujemy nad tym.
- Oby. Bo moja cierpliwość się KOŃCZY. - dodałem nacisk na "kończy" i oplułem go, posyłając gromy w stronę reszty. Nic więcej nie mówiąc, wyszedłem, by zajarać.
- Znajdę je. Chodź by nie wiem co
***
Brooklyn's POV.
- Więc mów. Co się dzieje? - takimi słowami, przywitała mnie moja przyjaciółka, wchodząc do mojego mieszkania. Spojrzałam na nią niepewnie, nie wiedząc, czy jest zdenerwowana, czy nie. Z ulgą stwierdziłam, że jednak nie jest i swobodnie mogę mówić. W ciszy, przeszłyśmy do mojego pokoju, na górę, a po zamknięciu drzwi wskazałam, aby usiadła.
- Widzisz.. Odkąd tu jesteśmy mam ciągle sny. Koszmary. - podrapałam się po karku, a brew dziewczyny uniosła się w zaciekawieniu.
- Wiesz.. Drake i te sprawy. - zaraz jej ciekawość, zastąpiło zmartwienie.
- Również je mam. Ale ignoruję. - wzruszyła ramionami, jakby to było nic takiego. Usiadłam obok niej na łóżku i spuściłam wzrok.
- To dziwne, ale boję się.. No wiesz. Zacząć się przytulać do chłopaków. Ale nie zawsze.. Jest czas, że nie zwracam uwagi i mimowolnie kogoś przytulam. A innym razem, przed oczami staje mi on.. I .. Wiesz.. - mój głos coraz bardziej się załamywał, ale nie płakałam. Zacisnęłam pięści, starając się zatrzymać natłok wspomnień. Blondynka chwyciła moją dłoń, lekko ściskając.
- Wiem, co teraz myślisz o mnie. Co z Tobą nie tak? Dlaczego, moja przyjaciółka potrafi przytulać każdego, a ja nie? To nie tak. Myślisz, że tego nie przeżywam? Każdej nocy spoglądam w niebo i modlę się o to, aby nas nie odnaleźli. Aby zostawili. Jednak wiem, że muszę żyć teraźniejszością, a nie przeszłością.. - zakończyła, biorąc głęboki oddech. - I staram się ufać. - dodała.
Spoglądałam przez chwilę na nasze dłonie, a gdy słowa do mnie dotarły, uśmiechnęłam się biorąc kosmyk włosów i ciągnąc go za ucho.
- Masz racje..
Jeniffer przytuliła mnie, a ja jeszcze chwilę analizowałam jej słowa. Naprawdę miała rację. Teraźniejszość, nie przeszłość.
Po krótkiej chwili, przerwałam milczenie.
- Okej. Zmieniając temat. Co to się dzieje, między Tobą, a Jamesem? - zachichotałam, ciesząc się, że wreszcie dowiem się tego.
- O Jezu.. Nic takiego.. - zrobiła ruch ręką, mówiący "to nic ważnego" rumieniąc się. Zmrużyłam oczy, śmiejąc się.
- Jasne. Mów.
- Nie no..Wiesz, za nim stało się to.. To my kiedyś byliśmy parą. Ja i James.. A teraz.. Tak jakby.. - przerywała co jakiś czas, coraz bardziej się rumieniąc.
- Uczucie odżyło? - poruszyłam brwiami zabawnie, jeszcze bardziej ją pesząc. Zachichotała nerwowo.
- Jezus, przestań tak robić. - wywróciła oczami, ewidentnie nie chcąc rozmawiać. Obie po chwili wybuchnęłyśmy śmiechem, szturchając się nawzajem.
Nagle usłyszałam pukanie do pokoju i obie wymieniłyśmy spojrzenia zdziwione. Ktoś nacisnął klamkę i wolno wszedł do pokoju.
- Cześć.. Dziewczyny. - nieśmiało przywitał się kto? Justin. Zarumieniłam się, na wspomnienie wesołego miasteczka. - Twoja mama mnie wpuściła. Możemy pogadać? - dodał.
Jeniffer wstała, przytulając mnie szybko.
- Ja lecę. Zadzwoń potem.
Pokiwałam głową, a blondynki już nie było. Zamykające się drzwi, wywołały podmuch wiatru, więc moje włosy lekko się uniosły. Nastała cisza, którą przerwaliśmy, mówiąc równocześnie.
- Przepraszam.. - speszyliśmy się, wymawiając to równocześnie.
- Mów pierwsza.
- Nie, Ty.
Szatyn kiwnął głową, biorąc głęboki oddech.
- Nie chciałem, byś się mnie wystraszyła czy coś.. Wiem, że to za szybko. Wiem, co przeżywałaś.. - przygryzł wargę, a ja posłałam mu pewniejszy uśmiech.
- Justin, to nie Twoja wina, tylko moja. Muszę sobie z tym poradzić. A póki co, pomagasz mi.. - wyszczerzyłam się, wstając i przytulając mocno szatyna. Czułam, że teraz nic mnie nie blokuje. Chłopak nieśmiało położył dłonie na moje biodra, a ja spojrzałam na jego twarz. Miał niepewny uśmiech. Wyglądał uroczo, gdy nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
- Ej, nie denerwuj się. Zaczynamy od nowa? - zapytałam, odsuwając się i podając mu dłoń.
- Jasne. Justin.
- Brooklyn. - wystawiłam w jego stronę język, a chłopak musnął mój policzek.
- Dziewczyny o tym imieniu są piękne. Chodź znam tylko jedną. - westchnął, chichocząc.
Uniosłam brew, uderzając go w ramię.
- Czy Ty mnie podrywasz?
- Może . - uderzył mnie z biodra, a ja wybuchnęłam śmiechem.
Ale gdy chciałam mu oddać, on przygwoździł mnie swoim ciałem do drzwi, powodując, że znieruchomiałam. Spoglądał na mnie, szybko oddychając. Uniosłam wzrok, patrząc w jego oczy. Nasze twarze, niebezpiecznie się zbliżały. Czułam ciepło jego warg, jednak nie dane mi było je poczuć.
- Brooklyn. Kolacja. - matka wydarła się z dołu, co od razu nas uporządkowało. Szatyn odsunął się i uśmiechnął lekko, jakby nic się nie stało.
- Pójdę już do domu. Mam trochę do posprzątania. Wpadniesz do mnie jutro?
Pokiwałam głową potwierdzająco, przytulając go na pożegnanie. Po chwili wyszedł, a ja zamknęłam drzwi.
Westchnęłam ciężko.
___________
No i wreszcie! Doczekałam się! Słyszeliście nową piosenkę Justina Heartbreaker?
Jeśli nie, to proszę :
Justin Bieber - Heartbreaker
Jest piękna <3
A co sądzicie o rozdziale? Troszkę krótki.. :/
Czekam na Wasze opinie, kochani! <3 .
Wcale nie jest taki krótki :)
OdpowiedzUsuńCo do piosenki ... Ona jest niesamowita :D
Rozdział świetny. Coś mi się zdaję że Drake już niedługo ją znajdzie :/
Czekam na następny.
~Roksana ♥ ♥ ♥
tak słyszałam właśnie sobie słucham :D jest fajna *-*
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału :
no nieźle nieźle już czekałam na moment kiedy sie pocałują gdy to czytałam a tu kolacja :D haha
jejku Drake jest przerażającym dupkiem ;c -.- oby ich nie znalazł ! niech wiodą normalne życie zasługują na to po tym wszystkim ! ;c <3 ale boję się że te poszukiwania nie skonczą się za fajnie dla dziewczyn ..;//
uu no dzieję się u Jeniffer :D *.* dobrą radę dała Brooklyn by zaufała Justinowi ahh ;D
czekam na kolejny ;)
pozdrawiam ;*
jejku bardzo podoba mi się jak piszesz :) zawsze jak czytam coś co napiszesz to chce się więcej :) zdaje mi się, że Drake może je dość szybko odnaleźć :(
OdpowiedzUsuńo nie a juz bylo tak blisko ja juz chce nastepny :* świetny jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńGenialny! Czekam na dramę z Drake hihihi. Pisz dalej //@VeronikaMiriam xoxox
OdpowiedzUsuńRozdział boskkkii *_* czekamy na nowy ! i zapraszamy do nas ! http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny jak wszystkie poprzednie <3333 !
OdpowiedzUsuń