niedziela, 20 października 2013

`The Past Always Comes Back` rozdział. 14

PRZECZYTAĆ POD ROZDZIAŁEM RÓWNIEŻ!----------
Brooklyn's POV.

- Brooklyn, chyba oszalałem... - Justin non stop marudził pod nosem, gdy dochodziliśmy pod mój dom. Wywróciłam oczami, z lekkim uśmiechem na ustach.
- Przestań już no.. Doprowadzasz mnie do szału.
- Ja Ciebie do szału? To nie Ty musisz iść na spotkanie z moimi rodzicami. - chłopak oburzył się i po otwarciu drzwi przepuścił mnie w progu. W ciszy zdjęliśmy nasze kurtki, oraz czapki. Jak na jesień, było naprawdę zimno. Przy zdjęciu butów, usłyszałam małe kroki, idące w moją stronę i uśmiechnęłam się szeroko.
- Sharon. Chodź. - zachęciłam ją, by podeszła bliżej, a następnie uniosłam wysoko. Odwróciłam się z nią w stronę szatyna, a on ze skwaszonej miny, w jednym momencie rozpromienił się niesamowicie. Zdziwiło mnie jego zachowanie. W sumie chłopcy przecież rzadko co potrafią podejść do dzieciaków. Przejął dziewczynkę na ręce i przywitał.
- Cześć, śliczna. - ucałował jej policzek i wyszczerzył się do niej, gdy dziewczynka odpowiedziała chichotem i małym rumieńcem. Boże, nie dziwię się jej.. Usłyszeć komplement od TAKIEGO chłopaka, to marzenie..

Boże, Brook, o czym Ty myślisz.
- Widzisz. Przynajmniej widać, że się jej podobam. - Justin uśmiechnął się do mnie łobuzersko, a Sharon niespodziewanie oddała buziaka w policzek Justinowi. Zachichotałam. W korytarzu stanęła moja mama, posyłając zdziwione spojrzenie w stronę Sharon i Justina. Jednak zaraz uśmiechnęła się szeroko i powitała naszego.. Um..Przystojnego gościa. Stanęłam między nimi.
- Mamo, to Justin. Justin, to moja mama.
- Witaj, Justin. Miło mi jest Cię poznać.Chodźcie, kolacja już jest gotowa. - moja mama wysunęła dłoń, a Justin delikatnie ucałował jej koniuszek. Wybałuszyłam oczy na tą akcję. Równie moja rodzicielka była mile zaskoczona tą sytuacją i próbowała schować jakoś pełen podziwu uśmiech.
Nie ma co, ma u mojej matki +100 punktów.
Spojrzałam na chłopaka, a on delikatnie opuścił Sharon, która pobiegła do pokoju. Wystawiłam w jego stronę dłoń, a on wdzięcznie ją chwycił i dał się poprowadzić do stołu.  Zasiedliśmy mniej więcej w takiej kolejności: Mama, Tata, Justin i ja. Sharon zawsze jada wcześniej.
- No, więc łyżki w dłoń! - moja mama rozkazała, uśmiechając się.Tata nie podzielał tak jej humoru. Ewidentnie coś nie podobało mu się w Justinie. Gdy przełknęłam pierwszą porcję potrawki z indyka, zaczęło się "wypytywanie".
- Więc.. Gdzie pracujesz Justin? - mój tata niemal od razu zaczął temat, przez co syknęłam na niego zdenerwowana. Szatyn nie zdenerwował się, a jedynie zdobył się na lekki uśmiech.
- Pracuję w wytwórni muzycznej. Tworzę melodię i te różne rzeczy..
- Rozumiem. Cóż.. To chyba nie jest tak super płatna praca?
- Tato! - warknęłam, a on wzruszył tylko ramionami.
- Wręcz przeciwnie. Wystarczająca. - Justin udzielił odpowiedzi, bez większego namysłu. Nastało chwilowe milczenie, w czasie którego wymieniłam z chłopakiem porozumiewawcze spojrzenia.
- Cieszę się, ze jesteście tutaj. Nareszcie mam okazję poznać Cię bliżej, Justin. - moja mama złagodziła sytuację, a ja pałaszując wraz ze wszystkim przytaknęłam nieco głową.
***
Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy na kanapie. Rodzice czekali, aż zacznę, a Justin posyłał mi co jakiś czas uspokajające spojrzenia. Wzięłam głęboki oddech. Wiedziałam, że muszę to wydusić.
- Gdy wyjechałam.. - zaczęłam, przez co głowy podniosły się i z zaintrygowaniem śledziły moje ruchy.
- Czułam się szczęśliwa.. Dopóki. Sami wiecie.. Nie zaczęłam "pracować". - przełknęłam ciężko ślinę i zauważyłam, że taty ręce zmieniają się w pięści. Czułam, że jakaś gula w gardle nie pozwala mi mówić. W myślach mąciły wspomnienia, a w oczach pojawiły się pierwsze łzy. Odczekałam chwilę, by móc złapać oddech.
- W ciągu trzech lat, przewijali się tam różni ludzie. Co jakiś czas "dostarczano" nowe dziewczyny do budynku. Wtedy poznałam Jeniffer, którą zresztą też kiedyś poznacie. Ona, dawała mi nadzieję na lepsze jutro. To dzięki niej .. Pewnego dnia wydostaliśmy się z tego budynku. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Mimo wszystko kojarzę je dobrze. Pierwsze promienie słońca, podmuch wiatru..
Starałam się jak najbardziej skrócić tą historię. Nie chciałam, by rodzice jeszcze bardziej się  załamali. I tak już dużo wiedzą..
Moja mama miała łzy w oczach, a ja nie chciałam na nią patrzeć, bo inaczej popłakałabym się. Justin ścisnął moje kolano, dając mi tym więcej wsparcia. Tym razem już mówienie przychodziło mi z łatwością.
- I.. Wtedy pojawił się Justin. Nie wiedziałyśmy gdzie jesteśmy, dokąd mamy zmierzać i w ogóle co robić. Justin podszedł do nas wtedy w parku. Zaproponował nocleg, w czasie którego niestety znaleźli nas ludzie Drake. - wzięłam głęboki oddech. - Jednak po krótkim czasie, Justin wrócił po nas i.. Dzięki niemu tu jesteśmy. Tylko dzięki niemu i jego koledze. Zawdzięczamy im.. Właściwie życie.
Nastała cisza, w czasie której rozluźniły się ręce mojego ojca, jak i również jego spojrzenie na szatyna. Czułam, że zmieniło to jego zdanie na temat chłopaka. Moja mama ukradkowo wycierała łzy, a ja przytuliłam mocno Justina.
- Dziękuję..
***
Siedziałam na łóżku, podczas gdy Justin z zainteresowaniem oglądał ściany mojego pokoju.
- No, powiem Ci, że masz bardziej babski pokój, jednak nie jest tak źle. - Justin zachichotał, a ja zdenerwowana rzuciłam w niego poduszką.
- Wal się. - warknęłam, udawając złość,a chłopak rzucił się na moje łóżko, powodując, że prawie spadłam.
- Z Tobą zawsze i wszędzie.
Boże, jak ten idiota mnie denerwował. Mimo wszystko jednak, zaśmiałam się melodyjnie. Sprawiał, że czułam te uczucie wynoszące Cię wysoko ponad chmury. Czułam, że jestem szczęśliwa. Leżeliśmy na brzuchach, twarzą do siebie, podparci o łokcie.
Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak ciekawsko przygląda się moim oczom. Niemal od razu odwróciłam wzrok i przymknęłam powieki.
Tak - nigdy nie potrafiłam spojrzeć, komuś w oczy, gdy się wstydziłam dłużej niż przez 10 sekund. To był po prostu taki odruch i nie mogłam go powstrzymać.
- Co jest, Bella? - chłopak wymruczał mi w twarz, a kąciki moich ust uniosły się w rozbawieniu.
- Bella?
- Och. Czy Tobie wszystko trzeba tłumaczyć? - szatyn poirytowany jęknął w łóżko, a zaraz potem przejechał palcem po moim nosie.
- Bella, to znaczy piękna.
Jasne, że wiedziałam. Chciałam po prostu, żeby mi to powiedział. Zaraz jednak pożałowałam swojego życzenia, bo moje policzki pokryły się rumieńcem.
Nawet jeśli on to zauważył, to nie skomentował tego. Dzięki Bogu. Przynajmniej raz chowa język za zębami.- Więc powiadałaś, że chcesz iść obejrzeć moją pracę? - jego brwi uniosły się, a ja pokiwałam energicznie głową.
- Och. Tylko wiesz, nie zdenerwuj się, czy coś.. Jak zobaczysz moje współpracowniczki. - zagryzł seksownie wargę, wstając z łóżka i napinając mięśnie na środku. - Ale gdyby coś.. To starczy mnie dla każdej. Wybuchnęłam śmiechem, chodź w głębi duszy chciałam podziwiać jego ciało, bez koszulki.
TFU..WRÓĆ. Nie chciałam podziwiać żadnego ciała. W sumie to nie wiedziałam, czy on naprawdę tak o sobie myśli, czy po prostu żartuje?
- A co nie jestem seksowny?
Oczy mówiły tak. Jednak usta nie były im posłuszne.
- Chyba żartujesz. - starałam się dobrać jak najbardziej poważny ton. Justin zmarszczył śmiesznie brwi, robiąc urażoną minę.



- Tak się bawimy? Zaraz mi tu powiesz, że jestem najseksowniejszym mężczyzną na świecie. - jego łobuzerski uśmiech, nie mówił mi nic dobrego. Wzdrygnęłam się, próbując wstać z łóżka i jak najszybciej uciec, jednak z moim umiejętnościami.. Mówiąc prościej, Justin zdążył usiąść na mnie okrakiem, biorąc jedną ręką moje dwa nadgarstki, a drugą łaskocząc na zmianę po brzuchu i pod pachą.
Śmiałam się jak opętana, czując, że wyciska ze mnie łzy. Na moje nieszczęście, miałam okropne łaskotki.
- Ju..Just..Justin.. Prze...Przestań.. - krzyczałam, na zmianę śmiejąc się.
- Więc powiedz..
- Je..Je.. - w tym momencie przerwał mnie łaskotać.
- Jesteś najgorszym debilem na świecie. - warknęłam, zrzucając go i tym razem dominując.
Miał nieźle przerażoną minę. Wybuchnęłam śmiechem, patrząc, jak jego oczy wędrują w panice z boku na bok. Nie mogłam się powstrzymać, po prostu wyglądał jak przestraszone małe dziecko.
Niestety, przez mój brak uwagi, przerzucił nas z powrotem i tym razem to on dominował na górze.
Oparł się obiema rękami, nad moją głową. Zatkało mnie. Uciszyliśmy się, słysząc tylko nasze ciężkie i dość szybkie oddechy. Spoglądałam w jego oczy, doszukując się jakiegokolwiek znaku, jednak zaraz zgasło światło i poczułam ogromną falę jego perfum. Tak, mogę to tak nazwać. Jego wargi przyssały się do moich, a ja zesztywniałam.
Co robić? Co robić? Zaraz jednak usta same zaczęły odnajdywać rytm pocałunku. To nie był zwykły całus, pocałunek. Nie było to, to, co zazwyczaj robiłam z mężczyznami w burdelu. Nie robiłam tego, bo byłam przymuszona, robiłam to.. Bo po prostu tego chciałam. Wydawało mi się, że zarysy naszych ust idealnie do siebie pasowały, przez co moje serce zaczęło bić 100 razy szybciej, niż zwykle. Przeczesałam palcami jego seksownie postawione włosy na żelu. Czułam, że jestem bezpieczna, chodź wewnątrz coś mi mówiło, że nie do końca. Zignorowałam to, poddając się uczuciu całkowitego.. Szczęścia? 

Tak, to zdecydowanie było to. Motyle w brzuchu wybuchły niczym sylwestrowe fajerwerki. W podbrzuszu czułam ogromne ciepło, a ręce same ułożyły się na jego szyi, dociskając i pogłębiając ten pocałunek. Pociągnęłam go lekko, za włos, na co jęknął. Uśmiechnęłam się, w jego usta. Szatyn, delikatnie językiem poprosił o wstęp. Zezwoliłam na to, czując, że nic innego mnie teraz nie uszczęśliwi.

________________
BAM! HA! Nie spodziewaliście się, takiego rozwoju akcji, co? :D Szybko to wszystko, nie? :D
Szczerze? To chyba jedyny rozdział, który w 100 % mi się podoba. Specjalnie dodałam jak najwięcej gifów, aby zobrazować Wam, jak to mniej więcej by wyglądało :D
I co? Jak myślicie, co będzie dalej? Specjalnie dodałam go tak wcześnie, ponieważ muszę wsta 3:50 :// Ech.
Chciałam Wam zrobić taką niespodziankę, tym bardziej, że teraz jadę na wycieczkę, to macie dłuższy rozdział :D
-------
PRZECZYTAJCIE! Justin w tym roku jest nominowany do czterech nagród na gali MTV EMA, która odbędzie się w listopadzie :D . Jak się domyślacie, można na niego głosować.
Podaję Wam stronę, gdzie wystarczy kliknąć "VOTE" i już macie oddany głos na Biebsa :D: http://tv.mtvema.com/artists/justin-bieber/rxgii7?utm=share_twitter&fb_ref=406A870202876A40000102876A40 Codziennie można oddać 100 głosów! Tutaj znów macie nominację do 4 nagrody, nazywającej się "NAJLEPSI FANI" I to jest bardzo ważne! Podaje Wam link: http://tv.mtvema.com/biggest-fans . Tutaj musicie kliknąć "Join Team". Justin jest tu na 3 miejscu. Pomóżmy mu! :)
Dalej oczywiście zachęcam do polubienia stronki, gdzie jestem adminką na fb, czyli: https://www.facebook.com/justinbiebercalymmoimswiatem . Podpisuję się tam "GirlSwaggie" .
To tyle na dzisiaj, dzięki za przeczytanie! Do wtorku!
DrewSwaggie.

4 komentarze:

  1. Piękny! Nie mogę już się doczekać następnego //@VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny. :3
    ~ Pro Elo Mama. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki słodki początek oo <3 wgl taki słodki ten rozdział aww ;3 haha
    oo to mała jak fajnie zareagowała ;D
    yy.. no tak kolacja to za fajnie się nie toczyła ale Brooklyn była na tyle silna że zaczęła mówić jak to było i wszystko wtedy się rozluźniła brawo dla niej ! :)x
    uu a później to wszystko się tak szybko potoczyło juuuuuuupi ;D
    bardzo fajnie że jest tyle giftów bo można sobie to jeszcze bardziej wyobrazić i to zawsze inaczej ;) ale ogólnie nie lubie jak jest tak dużo giftów ale w tym przypadku to jest plus dla cb ;p
    ahh fajnie że w koncu się do siebie jeszcze bardziej zbliżyli ..:D <3
    to mamy drugą parę ?:D
    nie no nie za szybko dobrze się dzije ;)
    czekam na kolejny ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń