UWAGA. Całkiem niedawno natrafiłam na pewnego bloga: one-die-one-love-one-life.blogspot.com . Autorka jest niesamowita! Polecam go przeczytać :)
UWAGA.2 (!) POJAWIŁA SIĘ ANKIETA! ZAGŁOSUJ, DLA CIEBIE TO CHWILA, DLA MNIE TO POMOC! ----------------------------------------------->
UWAGA.2 (!) POJAWIŁA SIĘ ANKIETA! ZAGŁOSUJ, DLA CIEBIE TO CHWILA, DLA MNIE TO POMOC! ----------------------------------------------->
Brooklyn's POV.
Czułam się jak w niebie. Justin po kawałku całował moją szyję, dojeżdżając do ust. Zatrzymał się przed nimi, lekko uśmiechając i podgryzając moją wargę Zapominałam o wszystkim. Odpływałam w świat już tak dawno przeze mnie nie odwiedzany. W świat szczęścia. Nie myślałam o tym, że matka pewnie się martwi, co tak długo robię na "rozmowie kwalifikacyjnej". O tym, że Jeniffer dzwoniła do mnie przynajmniej 10 razy. O Mike'u. O Drake'u. Nic się nie liczyło. Tylko ja i Justin. Po chwili oderwał się ode mnie, minimalnie zwiększając między nami odległość. Chwycił moją twarz w dłonie i łagodnie musnął moje policzki zewnętrzną stroną kciuków.
- Nie odzywałem się, bo.. Musiałem wszystko sobie poukładać. Ale teraz już wiem, czego chce, rozumiesz?Wiem, że mi się podobasz. Że zależy mi na Tobie, mimo, że dość krótko się znamy. Sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Jesteś moim szczęściem. - wypowiadał każde słowo, uważnie wpatrując się w moje oczy. Czułam, jak pod powiekami zbierają się łzy, dlatego spuściłam głowę, zasłaniając się włosami. Było mi wstyd, że jestem taka miękka i już ryczę.
- Coś nie tak?
- Nie Justin. Bo ja.. Czuję to samo. - Odpowiedziałam, hamując łzy szczęścia. Chłopak nic nie odpowiedział. Uniósł mój podbródek w górę, a następnie położył dłonie na mojej talii, podnosząc mnie do góry i przytłaczając do ściany. Następnie zjechał w dół i ponownie wpił się w moje usta.
- To dobrze, bo nawet jeśli byś tego nie czuła.. Nie wypuściłbym Cię stąd. - szepnął, uwodzicielskim głosem, a następnie przytłumił mój chichot swoimi ustami.
***
Drake's POV.
- Echem. Echem. Przekażę. Ale wiesz, że nie będzie zadowolony. - David rozmawiał już przynajmniej przez pół godziny z jakimś naszym informatorem. Walnąłem pięścią w ścianę, zaraz obok głowy moje współpracownika. David posłał mi wzrok "What the fuck?" Zmrużyłam oczy, wyrywając cholerny kabel od cholernego telefonu.
- Dłużej czekać nie będę. Mów mi do kurwy, co się dzieje. Są jakieś informacje?
- Cóż.. - błysk w jego oku zdradził mi, że coś jest na rzeczy.
- MÓW do cholery. - mój zachrypnięty głos uniósł nieco ton, podczas gdy ja przycisnąłem Davida do ściany.
- Uspokój się, ziom. - wyszczerzył się lekko w moją stronę.
Właśnie dlatego był moim WSPÓŁPRACOWNIKIEM a nie PRACOWNIKIEM. Był tak samo jebnięty jak ja i potrafił zabić człowieka, za to, że oddycha za głośno. To mi się podobało. I można powiedzieć, że będę starał się go nie zabić. Jest mi potrzebny.
- Są w Kalifornii. W domu. Mówiłem Ci, że tam wrócą. - David prychnął posyłając mi wyśmiewcze spojrzenie.
- Hmh.. - warknąłem od niechcenia, drapiąc się po swojej twarzy. - Myślałem, że to zbyt proste. Te idiotki wróciły najzwyczajniej do domu.
- Następnym razem zapytaj go, czy teren jest czysty. Wiesz, że Kalifornia roi się od gliniarzy szukających mnie.
David pokiwał potwierdzająco głową, marszcząc brwi. Napiąłem mięśnie.
- Co masz taki ryj?
- Informator zażąda podwójnej stawki. - wymamrotał, drapiąc się po włosach.
Syknąłem, odginając sobie palce u dłoni, a następnie je prostując słysząc przy tym miły dla moich uszu dźwięk kości.
- Cholera, przecież wiesz, że teraz z finansami krucho. Dwie dziwki nam uciekły, w dodatku psy zaczynają coś węszyć, więc musimy zamknąć na chwilę interes. Jest sporo dłużników, ale nie wiszą nam tyle, abyśmy spokojnie mogli podwoić jego stawkę i jeszcze utrzymać siebie. Kurwa, David. Zajmij się tym. Negocjuj.
Współpracownik kiwnął na zgodę głową i ruszył w stronę drzwi.
- I wykup bilety na najbliższy samolot. - mój głos odbił się echem. Kątem oka zauważyłem , że odwraca głowę w moją stronę. Jego usta już były otwarte.
- Nie pytaj głupio. Do Kalifornii. - uprzedziłem jego pytanie, sprytnie się uśmiechając.
***
Brooklyn's POV.
- O mój Boże.. O mój Boże! Mówiłam Ci, że mu zależy! - do słuchawki już od około pół godziny krzyczała Jeniffer. Co jakiś czas odsuwałam od siebie telefon, aby uniknąć przedwczesnego ogłuchnięcia spowodowanego jej dzikimi piskami.
- I naprawdę Cię po raz drugi pocałował? - jej głos wydawał się być rozmarzony i wręcz rozkojarzony. Wywróciłam teatralnie oczami, szukając ręką ładowarki po szafce. Widziałam już dość słabą baterię i nie chciałam ryzykować. Wiem, że ta idiotka potrafi paplać jeszcze co najmniej z 12 h.
- Tak. Pocałował mnie. Motylki w brzuchu. Dreszcze. Wyznawanie i takie tam. - burknęłam, starając się wszystko skrócić. Byłam niemal pewna, że zabrzmiałam obojętnie. Nie koniecznie tak się czułam. Za każdym razem, gdy spoglądałam w lustro, przejeżdżałam palcami po ustach i wydawało mi się, że dalej czuję smak jego ust. Wokół czułam zapach jego perfum, mimo, że nie było go przecież w moim pokoju. Zdawałam sobie sprawę, że to moja wyobraźnia i małe pragnienie ujrzenia jego twarzy, dotknięcia policzka..
Stanęłam koło balkonu, lekko odsłaniając sobie firankę i spoglądając na ulice. Wydawało mi się, że przed domem stał jakiś mężczyzna ubrany na czarno. Zmrużyłam oczy, jednak nie potrafiłam dojrzeć jego rysy twarzy. Miał na głowie kaptur, przez co nie zobaczyłam jego włosów. Próbowałam jakoś bardziej wyostrzyć wzrok.
- Nie uważasz? - zapytała mnie blondynka, a ja milczałam. Odgarnęłam włosy na bok.
- Haaaaalo.. Ziemia do Brooklyn. Jesteś tam? - oszołomiona odwróciłam wzrok na kilka sekund, a gdy wróciłam z powrotem oczami na ulicę, zastałam pustkę. Wydawało mi się?
- Tak, tak. Przepraszam, porozmawiamy później. Nie czuję się za dobrze. - odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
- A Ty jak zawsze marudzisz. - jęknęła, przez co na chwilę kąciki moich ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
- Do usłyszenia.
- Do usłyszenia. - nacisnęłam czerwoną słuchawkę, kucając i podłączając telefon do ładowania. Odstawiłam go na półkę. Jednak nie dano mi spokoju, bo zaraz odezwał się sygnał oznajmiający, że ktoś dzwoni. Odebrałam, nieco poirytowana.
- Słucham? - wydawać by się mogło, że mój głos jest słaby i zmęczony. Jednak byłam po prostu zła, że znów ktoś do mnie wydzwania.
- Brookie? - w słuchawce odezwał się dość zdziwiony, niski głos. Na sam jego dźwięk, kąciki moich ust uniosły się wysoko i nie chciały się obniżyć.
- Cześć Justin.
- Coś się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Nie. Znaczy się. Nie sądzę, żeby to było ważne. Mam jakie przywidzenia. - zignorowałam swoje złe przeczucia, zamieniając je w nie ważną sprawę. W telefonie odezwał się pomruk.
- Dzwonię, bo chciałem się zapytać, czy masz może ochotę na mały spacer?
- Jasne. Wpadnij po mnie za godzinę. - odparłam, spoglądając na zegarek wskazujący 15.
- Do zobaczenia, Shawty. - zachichotał do słuchawki i niemal od razu się rozłączył. Zarumieniłam się, odkładając telefon.
Zajrzałam do szafy, nieco zła. Znów nie miałam w co się ubrać. Będę musiała zaciągnąć albo Jeniffer, albo Justina na kolejne zakupy. Zdjęłam z półki swoje czarne, ciepłe rurki, oraz fioletowy golf. Spojrzałam na termometr wskazujący około 10 stopni i wzdrygnęłam się.
- Zdecydowanie dobry wybór. - uśmiechnęłam się na widok ciepłych ubrań.
Udałam się do łazienki w celu zażycia gorącej kąpieli.
***
Wyszłam z ubikacji w już wysuszonych włosach i w bieliźnie. Wciągnęłam na siebie przyszykowane spodnie i naciągnęłam golf. Przejrzałam się w lustrze, robiąc dość delikatne i cienkie kreski nad oczami i przejechałam pomadką po ustach. W tym samym momencie odezwał się telefon wskazujący "Numer nieznany". Odebrałam z pewnością, że to Jeniffer robiąca sobie jaja.
- Czego chcesz, Jenii?
Po drugiej stronie nikt się nie odzywał, a wręcz było bezgłośnie. Jakby ktoś siedział w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. Zmarszczyłam brwi.
- Halo?
Cisza.
- Słucham?
Nadal nic. Podenerwowana, rozłączyłam się natychmiastowo, wrzucając telefon do czarnej, niedużej torebki. Rozczesałam szybko włosy, pozostawiając je lekko skręcone. Zbiegłam szybko na dół, w korytarzu naciągając już na nogi fioletowe adidasy.
- Mamo, ja ide.
- A gdzie to się wybierasz?
- Na spacer z Justinem.
- Z Justinem.. - jej brwi uniosły się w zabawnym geście, za ja zachichotałam.
- Mamooo..
- Dobrze, już dobrze.. Bawcie się dobrze. Ale ubierz kurtkę i jakąś apaszkę. Chłodno tam i wieje troszkę.
Pokiwałam głowę, wdziewając na siebie czarną kurtkę i zapinając załączony do niej pasek w pasie, podkreślający talię. Pod szyję zawiązałam fioletowo-czarną apaszkę i z przewieszoną przez ramię torebką wyszłam z mieszkania. Stanęłam przed ogrodzeniem, zagryzając wargę. Z daleka już zobaczyłam Justina idącego w moją stronę. Jak zwykle miał na sobie ubrane luźne w kroku rurki, adidasy oraz kurtkę czerwoną z napisem "Adidas Neo". Przymrużyłam oczy, zauważając na jego plecach czarny futerał z gitarą. Pomachał mi z daleka, na co mu odpowiedziałam i wolnym krokiem zbliżyliśmy się do siebie. Wiatr w tym samym czasie rozwiał moje włosy i nieskutecznie próbowałam je jakoś ogarnąć.
Chłopak zgrabnym ruchem odgarnął je z mojej twarzy za ucho i przybliżył nasze usta do siebie, wykonując przelotnego buziaka. Uśmiechnęłam się szeroko, czując przez chwilę jego jedwabiste i pełne usta.
- Hej. Chodźmy do parku. - Niemal od razu zarządził, niepewnie chwytając moją dłoń. Mrugnęłam zezwalając oczami na ten czyn i sama mocniej ścisnęłam nasze dłonie i splotłam palce. Nie byliśmy parą, jednak czułam się znacznie lepiej, gdy trzymał moją dłoń. Drugą ręką, uniosłam nieco kołnierz kurtki szczelnie się nią opatulając.
- Może to trochę śmieszne, że idziemy w taką pogodę na zewnątrz, ale chcę, byś coś posłuchała. Na wietrze głos lepiej się niesie - po kilku minutach odezwał się, skręcając do dobrze znanego mi parku na rogu.
- W takim razie Twój głos nie potrzebuje wiatru. Jest idealny. - odpowiedziałam, zaraz jednak zakrywając twarz drugą ręką i rumieniąc się. Szatyn zachichotał i poruszył znacząco brwiami.
- A może teraz powiesz mi coś, czego o sobie nie wiem?
- Masz zdecydowanie za duże ego. - warknęłam udając złość, jednak sama zachichotałam.
- Zdaje Ci się.
Justin zwolnił kroku i usiadł na najbliższej ławce. Pociągnął mnie za sobą i usadowiłam się obok niego.
Szybkim ruchem ściągnął futerał z pleców i wyciągnął gitarę.
- Chcę wiedzieć, co sądzisz o tym.
Rozejrzałam się dookoła, nie widząc żadnej żywej duszy. Na niebie panowała szarość, a wiatr dawał znaki swojej obecności, sprawiając, że moje włosy tańczyły we wszystkie możliwe strony. Po chwili moje uszy, przykuły dźwięki gitary chłopaka.
Mój wzrok najpierw wylądował na zgrabnie poruszających się palcach po strunach, Justina. Potem dopiero zdałam sobie sprawę, że śpiewa.
( Jeśli chcecie posłuchać tej piosenki kliknijcie: KLIK. <Wersja na pianinie> .)
( Jeśli chcecie posłuchać tej piosenki kliknijcie: KLIK. <Wersja na pianinie> .)
I'd wait on you forever and a day
Hand and foot
Your world is my world
Yeah
Ain't no way you're ever gon' get
Any less than you should
Cause baby
You smile I smile (oh)
Cause whenever
You smile I smile
Hey hey hey
Tłumaczenie:
Czekałem na ciebie zawsze każdego dnia
U twoich rąk i stóp.
Twój świat jest moim światem
Nie ma sposobu żebyś kiedykolwiek dostała mniej niż powinnaś,
Ponieważ kochanie,
Ty się uśmiechasz ja się uśmiecham,
Ponieważ kiedykolwiek ty się uśmiechasz ja się uśmiecham.
Zagryzłam wargę, gdy zauważyłam, że spogląda na moje usta. Mimowolnie uśmiechnęłam się, a on natychmiast to odwzajemnił. Nie przerywał. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej wtapiał się w melodię.
Your lips, my biggest weakness
Shouldn't have let you know
I'm always gonna do what they say (hey)
If you need me
I'll come running
From a thousand miles away
When you smile I smile (oh whoa)
You smile I smile
Hey
Baby take my open heart and all it offers
Cause this is as unconditional as it'll ever get
You ain't seen nothing yet
I won't ever hesitate to give you more
Cause baby (hey)
You smile I smile (whoa)
You smile I smile
Hey hey hey
You smile I smile
I smile I smile I smile
You smile I smile
Make me smile baby
Tłumacz.
Twoje usta są moją największą słabością,
nie powinnaś wiedzieć,
zawsze będę robić, co mi mówisz.
jeżeli mnie potrzebujesz,
przebiegnę tysiąc mil
Kiedy ty się uśmiechasz ja się uśmiecham,
ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham.
Kochanie weż moje serce i wszystko co oferuję,
bo to jak bezwarunkowo będzie kiedykolwiek.
Nic jeszcze nie widzisz.
I nigdy nie wacham się dać więcej,
ponieważ kochanie
Ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham,
ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham,
ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham,
ja się uśmiecham x3
ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham.
Spraw, że się uśmiechnę, kochanie.
Spoglądał w moje oczy, próbując wyczytać z nich, co czuję. Starałam się jednak mieć zamaskowaną twarz. Chciałam, aby posiedział w niepewności. Dokończył ostatnią zwrotkę z wielkim bananem na twarzy.
Baby you won't ever work for nothing
You are my ins and my means now
With you there's no in between
I'm all in
Cause my cards are on the table
And I'm willing and I'm able
But I fold to your wish
Cause it's my command
Hey hey hey
You smile I smile (whoa)
You smile I smile
Hey hey hey
You smile I smile
I smile I smile I smile
You smile I smile
Tłumacz.
Kochanie, nigdy nie odchodź
jesteś teraz odpowiedzią i z tobą nie ma żartów.
Ja jestem wszystkim.
Ponieważ moje wszystkie karty są na stole
i jestem skłonny i jestem zdolny,
ale staram się na twoje zawołanie
ponieważ to moje powołanie.
ty się uśmiechasz, ja się uśmiecham.
Zakończył, lekkim przedłużeniem. Nabrałam dużo tlenu w płuca, zaraz go wypuszczając. Czekał na moją odpowiedź, jednak nie zbliżała się ona w tym momencie. Na samym końcu parku. Pomiędzy drzewami i jakimś krzakami. Stoi tam. Widzę go. To ten sam mężczyzna.
________________
Co sądzicie o tym rozdziale? Średnio mi się podoba :) Pomału zaczyna się coś dziać :D
Co z tego wyniknie? Zobaczymy :D
Co u Was słychać? Chciałabym Was również poinformować, że pojawiła się ankieta na moim blogu. Zajrzyjcie i zagłosujcie! To tylko chwila, a mnie naprawdę pomaga w pisaniu tego bloga.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam tym rozdziałem?! :)
jejku jaki piękny rozdział <3
OdpowiedzUsuńrobi się niebezpecznie...
zajebisty kocham <333 kiedy nn
OdpowiedzUsuńJeju, dziękuję Ci bardzo <3 .
UsuńNastępny rozdział w kolejny wtorek :) .
Cuuuudowny rozdział !!! ^_^ Czekam nn <3 ;*
OdpowiedzUsuńBoski. :)
OdpowiedzUsuńO nie, on tam jest... Nie podoba mi się to. Mam nadzieję że powie o tym Justinowi, a nie że będzie to ukrywać i wszystko się spieprzy.
Uwielbiam piosenki Justina. ♥ ♥ ♥
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
Jeju jeju jeju !!!!
OdpowiedzUsuńNie musiałaś tego robić ! <3
Dziękuję ale uważam że nie jestem niesamowita i pisać też nie potrafię .. ;c
Ale tu nie o mnie ..
Rozdział .. BOSKI !
Jejuniuuuu !
Brakuje mi słów i nie wiem co powiedzieć..przepraszam napisać . ;D
Po prostu zajebisty tak jak ty ! <3
Kocham Cię <3
Mam nadzieję że on się zorientuje że coś jest nie tak .. Ten koleś mi nie podszedł .. Nie lubię go .. Pewnie to jest ten od Drake'a -.-
No nic .. czekam na nowy kochana <3
Życzę wenki i pozdrawiam <3
Zapraszam do mnie u nie nowy rozdział : http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/ i prolog : http://you-me-us-forever.blogspot.com/
~ Weronika Bieber ;D
zapraszam na http://dark-brooklyn.blogspot.com/ amatorskie opowiadanie które dopiero zaczęłam pisać, miłoby było z twojej strony gdybyś weszła i oceniła moją pracę :)
OdpowiedzUsuńcudnieee ;*
OdpowiedzUsuńkażdy rozdział jest coraz lepszy ;)
już nie moge się doczekać kolejnego<3
~Pałkiś
Przepraszam znowu ja ;c
OdpowiedzUsuńZapraszam kochana na 20 rozdział na pierwszym blogu ..
http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/11/rozdzia-20.html
~ Weronika Bieber ..
http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/11/rozdzia-2.html
OdpowiedzUsuństarałam się dla was aby dzisiaj pojawił się rozdział ...
Zapraszam .. Lecz znowu ... Zjebałam .. ;c
~ Weronika Bieber ..
OMG , no nie tylko nie ten facet. Mam nadzieje że Drake'a złapie policja a Brooklyn będzie miała święty spokój. Co do opowiadania to świetne, jak i rozdział ;) Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego czytania <3
Przepraszam jeszcze raz ;/ :*
OdpowiedzUsuńRozdzial aww genialny <3
Bardzo dobrze opisane uczucia podczas pocaunku o tak ogolnie :-)
Ale slodko sie zrobilo od samego poczatku :D *-*
I mamy nowa pare ?:D
Ejj ja tez tak chce ;c ;D
A pozniej taka drama ;o ZNALEZLI JE !:o
Jdjkdjjej :o ojj bedzie sie dzialo !
Ahahaha rozmowa dziewczyn best :D <3
Ten koloes w czarnym to juz oni tak szybko przyjechali ?:o
No i spotkanie aww <3
jaki komplement (y)
fajnie ze jak śpiewal to sie tak na nia patrzyl *-*
I znowu ten facet :o niech lepirj powie Justinowi !
Lece czytac kolejny ;)
pozdrawiam ;*