UWAGA. Prolog na moim drugim opowiadaniu: http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
--------
Brooklyn's POV.
- Spokojnie. Nie martw się. - Justin posłał mi pokrzepiający uśmiech, który nawet na chwilę nie zminimalizował mojego strachu. Chwycił za klamkę, szybkim ruchem ją przekręcając i otwierając niemal natychmiastowo drzwi. Z przerażeniem w oczach zaobserwowałam, że nawet nie próbował odsunąć się w ramach, gdyby ktoś jednak rzeczywiście miał niebezpieczne zamiary. W tym samym czasie, gdy drzwi się otworzyły, jak oszołom, wyparowałam z kanapy, wpadając na Justina i od razu go przewalając na ziemię.
- Ugh.. - wylądowaliśmy dość dziwnie, przez co Justin wydał jęk zaskoczenia. Tak. Siedziałam na nim, od razu odwracając głowę w stronę wejścia. To co jednak tam zobaczyłam, sprawiło, że chciałam natychmiast zniknąć pod ziemią.
- Cześć Justin.. chciałam zapytać, czy Ty.. - Jeniffer nie dokończyła, ponieważ uniosła głowę, skupiając się nie na swoim telefonie, a na nas. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie zarumieniłam się tak mocno, jak teraz. Justin i Jeni wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem, a ja czym prędzej, zbierając resztki godności wstałam, pomagając również wstać chłopakowi.
- Ekchem. Przeszkodziłam w czymś? - odchrząknęła spoglądając to na mnie, to na szatyna. Pokiwałam głową na nie, podczas gdy Bieber pokiwał na tak.
- Nie ważne. Chciałam zapytać, czy to Ty dzwonisz do mnie z prywatnego? - blondynka uniosła brew w zaciekawieniu. Justin spojrzał na mnie, a potem na nią.
- Nie. Ale przed chwilą dzwonił numer prywatny do Brooklyn.
- To pewnie nawet nie ma związku. - odparłam, wymijająco. Jeniffer jednak podtrzymała rozmowę.
- Do mnie dzwoni raz wieczorem i raz w dzień. To dziwne.
Wzruszyłam ramionami, nie chcąc zamyślać się i martwić moich przyjaciół.
- Zignoruj to.
- A kiedy do Ciebie dzwonił?
- Dzisiaj dwa razy.
- Do mnie też.
- Przestań, pewnie jacyś frajerzy robią sobie żarty. - machnęłam ręką, na co blondynka położyła dłonie na swoje biodra.
- Cholera, Brook. To ja zawsze byłam tą, co jej wszystko zwisa, a Ty się wszystkim przejmowałaś.
Justin spojrzał na mnie z podejrzliwym wzrokiem, a Jeniffer zawtórowała mu. Podrapałam się niezręcznie po karku.
- Po prostu uważam, że nie jest to jakieś super ważne. - wzięłam głęboki wdech, aby podtrzymać dalszą konwersację, jednak przerwał mi w tym dzwoniący telefon. Spojrzałam na kanapę, skąd dobiegał dźwięk i nim się zorientowałam, Justin zdenerwowany, odebrał go.
- Czego od nich chcesz, do cholery?
Moje mięśnie momentalnie się spięły, a moja przyjaciółka uniosła brwi zainteresowana, tak nagłą wściekłością i stanowczością Justina.
- Och. Tak. Już ją daję. - odpowiedział po kilku sekundach ciszy, nieco zażenowany. Gestykulacją próbowałam zapytać, kto to, jednak Justin był tak nabuzowany, że nie zrobił nic prócz wciśnięcia mi komórki koło ucha.
- Tak, słucham? - zapytałam niepewnie.
- Hej Brooklyn. To ja, Mike. Um. Chyba dzwonię w złym momencie? - po drugiej stronie słuchawki odezwał się znany mi, niski i ponętny głos mojego przyszłego pracodawcy.
Gdy zrozumiałam wreszcie kto dzwoni, odwróciłam się twarzą w stronę szatyna i posłałam mu dosłownie wzrokiem pioruny. On tylko wzruszył niewinnie ramionami, układając dwie ręce jak do modlitwy i prosząc o wybaczenie. Powstrzymałam chichot, siadając wygodnie na kanapie.
- Nie, nie. Wszystko w porządku, dzwonisz w idealnym momencie. Słucham?
- Otóż zdecydowałem, że dam Ci się wykazać. Masz tą pracę, a zaczniesz od pojutrza, dobrze?
Zakryłam usta dłonią, nie wierząc w to co słyszę. Czy on naprawdę się zgodził? Znaczy.. Wiadomo, rozmowa kwalifikacyjna przeszła dobrze, ale naprawdę nie przypuszczałam..
- No, jasne Mike! Tak się cieszę, Boże.. Naprawdę, dziękuję Ci. Dziękuję! Jezusie.. - zapiszczałam do telefonu, na co Justin ściągnął gniewnie brwi. Ej? O co mu chodzi?
- Mi również jest miło. Więc widzimy się pojutrze. Do usłyszenia. - odpowiedział, wyraźnie z satysfakcją, że się zgodziłam. Po tych słowach, nawet nie czekał aż odpowiem, tylko od razu się rozłączył. Rzuciłam telefon na ziemie, skacząc z radości.
- Co? - Jeniffer nie mogła powstrzymać uśmiechu, na widok skaczącej mnie na kanapie Justina.
- Dostałam pracę.. Dodododododostałam pracę.. Prapraprapra pracę.. - wykonywałam swój układ taneczny, podśpiewując sobie i śmiejąc się. Wszystkich to bawiło prócz Justina, co mnie lekko zmartwiło, bo Justin jest chyba najbardziej zabawnym człowiekiem świata.
- Możemy porozmawiać? - przerwał nam w pewnym momencie, na co Jeniffer cofnęła się o kilka kroków w tył.
- No nic, to ja idę. Jestem umówiona z Jamesem. Zadzwonię do Ciebie później.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i blondynki już nie było.Zostałam sam na sam z Justinem. Spoglądaliśmy sobie niepewnie w oczy. Szatyn podszedł do mnie bliżej, rozkładając ramiona i opatulając moją małą talię. Nie zrozumcie mnie źle, ale byłam zdenerwowana. Najpierw jest wkurzony i chce poważnie porozmawiać, a teraz nagle mnie obejmuje. Nie, żeby mi to przeszkadzało.. BO NIE PRZESZKADZA! Ale naprawdę, nie potrafię go rozgryźć.
- Justin.. O czym chciałeś pogadać? - wyswobodziłam się niechętnie z jego uścisku, na co zmarszczył nos i wskazał dłonią, abym usiadła.
- Nie podoba mi się ta cała propozycja pracy od Mike. To,że Cię tak szybko przyjął. Przecież nie masz żadnych kwalifikacji, a uwierz mi, lub nie.. Ale, żeby zostać kelnerką, trzeba jakieś tam mieć. - rozpoczął spokojnie i położył swoją dłoń na mojej.
- Nie rozumiem Cię Justin. Wreszcie zaczynam normalnie funkcjonować. O co Ci chodzi?
- Wolałbym, abyś pracowała w mojej firmie. Na pewno coś bym dla Ciebie znalazł.. - szepnął, przybliżając się bliżej mnie i kładąc mi drugą dłoń na kolana. Przez cały ten czas, nie spuszczał wzroku z moich bursztynowych tęczówek.
- Ale.. - zaskoczyła mnie jego propozycja, dlatego błądziłam oczami po ścianach pomieszczenia, szukając jakiejś logicznej rady.
- Daj mi czas, do jutra, dobrze?
- Okej. Nie ma sprawy.
Uśmiechnęłam się, pozwalając sobie na delikatnego całusa w policzek. Szatyn uśmiechnął się szczerze, jednak zrobił minę zbitego psiaka.
- Nie tu. Tu. - wskazał dłonią, na swoje pełne wargi, a ja momentalnie na nie spojrzałam. Chłopak nie czekał jednak za długo, bo przyssał się do mnie, jak dziecko do lizaka, przez co straciłam przez chwilę orientację.
Położył dłonie na moje biodra i przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam na nim okrakiem. W tym samym czasie dotknęłam palcem, jego odstających obojczyków. Otworzyłam oczy, spoglądając na zegarek za szatynem i niechętnie budząc się w szarej rzeczywistości. 21.
- Justin.. - oderwałam się od jego ust, mrucząc mu w twarz. On jednak nic sobie z tego nie robił i ponownie musnął moją wargę.
- Justin.. - tym razem nieco bardziej się odsunęłam, a szatyn posłał mi pytające spojrzenie.
- Powinnam się zbierać.
Wstałam z jego nóg, a następnie on i razem udaliśmy się do przedpokoju.
Pomógł mi włożyć kurtkę na siebie i sam siebie dość ciepło ubrał. Wyszliśmy przed drzwi.
- Nie musisz mnie odprowadzać. Pójdę sama. - jęknęłam, czując jak jest chłodno.
- Ale..
Położyłam palec na jego usta i spojrzałam w jego oczy.
- Żadne, ale, kochanie. Muszę teraz przemyśleć oferty. - zachichotałam, co on odwzajemnił z nadzwyczajnym zadowoleniem.
- Co?
- Nazwałaś mnie "kochanie". - kąciki jego ust, chodź wydawało się, że są już wysoko, uniosły się jeszcze wyżej.
- Przypadek. - odpowiedziałam.
- Nie sądzę. - dodał i cmoknął delikatnie moje usta, przez co mój świat zawirował, a w żołądku coś przeskoczyło. Właśnie przez takie gesty wariowałam i miałam nadzieję, że nie zauważył mojego rumieńca.
Objął mnie w pasie, całując w szyję i przybliżając się do mojego ucha.
- Napisz mi sms'a, jak będziesz w domu, Shawty.
Kiwnęłam głową, gdy wyswobodził mnie i puściłam mu oczko. Ruszyłam przed siebie, już ani razu się nie odwracając. Próbowałam jakoś ogarnąć emocje, które chciałyby, abym nigdy od niego nie odchodziła. To jest chore. Nie mogę przecież cały czas przy nim być, a czuję, że coraz bardziej chcę. To tak wciągające, jak narkotyki, lub alkohol.. I to mnie przeraża.
Wiem, że jest to nieprawdopodobne, znam go niecały miesiąc i już wygaduję takie bzdury. Ale.. To się dzieje i jest to coraz bardziej niebezpieczne. Może to dziwne, ale chyba nie chcę u niego pracować. Nie chcę się od niego uzależnić finansowo, jak i uczuciowo. Te drugie wychodzi mi gorzej.. W promieniu jakiś 20 metrów za sobą usłyszałam wyraźne odgłosy kroków na ulicy. Ten dźwięk sprawił, że moje mięśnie napięły się do granic niemożliwości, a nogi same przyśpieszyły kroku. Bałam się odwrócić, gdyż jakaś część mnie nie chciała ujrzeć nieznajomą mi, od dwóch dni śledzącą mnie postać.
- Błagam, nie idź za mną, błagam.. - szeptałam o siebie. Z daleka ktoś by pomyślał, że jestem chora, jednak wiedziałam, co robię. Zauważyłam skręt w jakąś uliczkę, dlatego czmychnęłam w nią, mając nadzieję, że ten ktoś nie skręci za mną. Dalej się nie odwracając, brnęłam w tą uliczkę i brnęłam. W zaciszu przysłuchiwałam się, czy nie słychać tutaj kolejnych, głośniejszych kroków. Niestety. Wciąż je słyszałam i to ze zdwojoną siłą.
_____________
Rozdział kolejny :) Chcę Was również powiadomić, że na drugim opowiadaniu (http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/), pojawił się już prolog .
A bohaterów znajdziecie w zakładce "bohaterzy" :)
Dziekuję za taką ilość komentarzy! Jesteście niesamowici! :) <3 .
Do nn ;)
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńMam przeczucie,że to jeden z ludzi Drake'a za nią idzie.
Czekam na next.
@weramichalak
ja myślę, że może Justin za nią idzie, chodź szczerze w to wątpię, mam nadzieję, że tą ucieczka skończy się dobrze :)
OdpowiedzUsuń*_*
OdpowiedzUsuńoby jej nic nie bylo :***
kochanie, wybacz, że nie skomentowałam wcześniej, ale nie miałam czasu :c
OdpowiedzUsuńkurcze, tak bardzo boję się o Brook. niech zadzwoni do Justina lub napisze do niego, cokolwiek. mam nadzieję, że nic jej się nie stanie. choć z drugiej strony może to właśnie on za nią idzie, żeby sprawdzić czy bezpiecznie dotrze do domu i powiem szczerze, że spodziewałabym się tego po nim xd
najbardziej martwią mnie te telefony, które dostają dziewczyny, ale można się domyślać o co tu chodzi. i nie jest to nic dobrego ;///
GSDAFFKJA Kocham Justina i Brook. Jejku, oni są tacy kochani, tacy słodcy. a do tego te czułe spojrzenia w oczy i to zachowanie Justina w stosunku do niej. no cud, miód i malinki normalnie ♥
"- Nazwałaś mnie "kochanie"
- Przypadek"
hahahaha, nie wiem czemu aż tak mnie to rozbawiło. być może to wina mojej bardzo rozwiniętej wyobraźni i tego, że potrafię wczuć się w postać bohatera danego opowiadania.
wiem, że już to pisałam, ale Twoje ff jest wspaniałe i Twój sposób pisania jest wspaniały i w ogóle hlkfhafaf brak mi słów.
kocham ♥
Wspaniały rozdział. :D
OdpowiedzUsuńA już myślałam że ktoś inny przyszedł na przykład słudas Drake'a.
Ciekawą pozycję mieli gdy weszła Jeniffer co nie ? Chciałabym to zobaczyć.
Dzwoni Mike.. Zazdrosny Justin... Uwielbiam to. ♥
Ciekawe kto ją goni... Wiem jestem zbyt podejrzliwa. Możliwe, że ktoś po prostu za nią idzie, osobno, nie za nią, tylko sam, tak sobie... Możliwe...
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto za nią idzie ,mam nadzieje , ze nic jej się nie stanie...
Życzę weny!
Czekam na nn <3
heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Nowy rozdział na http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://creative-trailers.blogspot.com/, gdzie możesz zamówić zwiastun u Kadu! :)
OdpowiedzUsuńO mój ...
OdpowiedzUsuń*.*
Kurna to jest zarąbiste *.*
Zakochałam się w tym opowiadaniu *.*
kuźwa tego się w słowach nie da wyrazić *.*
Mega zarąbiaszczy *.*
Nie nie nie błagam nie !!!!
Tylko.nie to dlaczego poszła sama :c
Oby nic jej się nie stało i zadzwoniła lub napisała sms do Justina :cc
Nie chce aby ją znów uwięzili :cc
Kocham to !! <3
Kocham Cię !!<3
Weny kochanie <3<3
Anana
Hey kochanie .!
OdpowiedzUsuńWybacz że nie komentowałam ale mam znowu problemy i w ogóle wszystko mi się wali .. i jebie ..
Ale to nie o mnie ..
Rozdział mega zejebiście cudnie boski .! *__*
Jeżeli ktoś tu ma talent to TYLKO TY .!
Nie wiem kto za nią idzie .. Może Justin lecz wątpię ..
A moze to być koleś od Drake'a .. oby nie ..
I coś czuję że Justin miał coś już ten teges do czynienia z Mike'iem .. Że jest tak pesymistycznie nastawiony do tego ..
Chociaż mogę się mylić ..
Wydaje mi się że za Brook idzie koleś od Drake'a lub on sam ale wątpię .. i chciałabym jeśli dobrze myślę. . Aby Justin ją uratował *_* to by było megaśne .<3
No nic nie rozpisuję się ..
Zapraszam do mnie .. napisałam najdłuższy jak się tylko da mimo że powinnam zająć się życiem prywatnym i odłożyć blogi na drugi plan .. Mam nadzieję że się spodoba i to docenicie .
http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/12/rozdzia-9.html
Kocham Cię i twoje blogi .! Mówiłam już że prolog zajebisty .? Nie .? To mówię .! Zaje zaje zaje zaje zaje zaje zaje zajebisty prolog tyle co mogę powiedzieć i to że czekam na rozdziały .!
~ Weronika Dębicka Bieber ..