ROZDZIAŁ 1 NA MOIM NOWYM BLOGU : http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/ .
_____________________
Brooklyn's POV.
Zatrzymałam się, czując na swoich plecach czyiś oddech. Byłam już przygotowana, do wymierzenia ciosu ręką i w pół obrocie, uniosłam dłoń. Nie dane mi było jednak uderzyć, ponieważ ten ktoś, chwycił moją dłoń i zatrzymał w powietrzu. Wypuściłam oddech, nie zdając sobie nawet sprawy, że go wstrzymywałam. Powoli wzrokiem, śledziłam jego stopy, których buty wydawały mi się znajome. Jechałam w górę, aż wreszcie dotarłam do jego twarzy i brązowych tęczówek. Chłopak wpatrywał się we mnie zszokowany, moim gwałtownym ruchem, a gdy zobaczył, że się mu przyglądam, kąciki jego ust uniosły się w łobuzerskim uśmiechu.
- Cholera, Justin.. Przestraszyłeś mnie. - warknęłam, wyrywając jego rękę z uścisku i chwyciłam się za serce. Chłopak uniósł ręce w geście obronnym i wymruczał coś pod nosem
- Oczekiwałem innego przywitania. - zachichotał, podchodząc bliżej. - Tsa? Cóż, trudno. - odpowiedziałam mu, cofając się o jeden krok i czując, że zaraz styknę się ze ścianą, jakiegoś starego budynku.
- Nie sądzę... - szepnął, robiąc dwa kroki do przodu, a ja dwa kroki do tyłu, wpadając na ścianę.
- Dalej.. - stanął milimetry ode mnie.
- Tego.. - oparł swoje ręce, nad moją głową.
- Oczekuję. - wyszeptał niemal w moje usta, nie odrywając wzroku od oczu. Po raz pierwszy w życiu, serce biło mi tak szybko, gdy chłopak zachował się tak.. Groźnie i.. Podobało mi się to.
- Więc to weź. - odpowiedziałam, unosząc kącik ust w zadziornym uśmiechu. Nie czekał jakoś specjalnie, położył delikatnie dłoń na moim policzku i dotknął swoją wargą, moją. Zachichotałam w jego usta, czując, jak staję się natarczywy i pocałunek z delikatnego zamienia się w namiętny. Jakby coś w niego wstąpiło.
Położył dłonie na moje biodra i przyciągnął je do siebie, chcąc poczuć mnie całą. Jęknęłam w jego usta, gdy zjechał ustami na szyję, poszukując mojego czułego punktu. Długo nie musiał szukać, bo niemal od razu go znalazł, całując i ssąc skórę.
- Justin.. - szepnęłam, czując, jak wysyła mnie w nieznany świat rozkoszy. Uśmiechnął się w moją szyję, sprawiając, że chwyciłam jego twarz w dłonie i uniosłam tak, aby jego usta stykały się z moimi. Przejechał swoim językiem, po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć i nie dawać mu go tak od razu. Chłopak jęknął sfrustrowany, oplatając moją talię rękami i po raz kolejny prosząc o dostęp. Nie dałam mu go, więc jego dłonie zaczęły błądzić w okolicach pośladków. Ścisnął je na tyle mocno, że jęknęłam, otwierając na tyle usta, że chłopak podstępnie włożył język. Zaczęła się walka o dominację, którą jednak musieliśmy przerwać, by załapać oddech. W mojej głowie wirowało. Pierwszy raz w życiu, Justin zachowywał się tak drapieżnie i to mi odpowiadało.
- Justin.. - wydyszałam, a on uśmiechnął się łobuzersko i oblizał usta. Zagryzłam wargę, rumieniąc się i próbując jakoś do siebie dojść.
Wreszcie, gdy emocje już mną tak nie szarpały, spojrzałam na chłopaka, opartego o boczną ścianę.
- Po co za mną szedłeś? - zapytałam zaciekawiona.
- Stęskniłem się i.. - zaczął na chwilę, grzebać w kieszeni swoich nisko opuszczonych spodni. Po chwili wyciągnął z nich mój telefon, oddając go.
- I zastanawiało mnie, jak miałaś zamiar mi napisać, jak przyjdziesz. - zaśmiał się nieco zachrypniętym głosem. Walnęłam się w myślach prosto w twarz.
- Em. Dziękuję. - odpowiedziałam, ruszając przed siebie. Chłopak bez wahania do mnie dołączył.
- Skoro już tu jestem, to Cię odprowadzę, dobrze? - zapytał z troską, chwytając moją dłoń. Miałam szczęście, że było ciemno i na pewno nie zobaczył moich rumieńców.
- Dobrze.
***
- Głupi, durny, idiotyczny, debilny JUSTIN. - warknęłam, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze i zauważając, ogromną malinkę na swojej szyi.
Miałam szczęście, że mama nic nie zauważyła.
Moje brwi ściągnęły się i westchnęłam ciężko, na wspomnienie tego znaku na ciele. Przeszedł mną ogromny dreszcz i starałam się to jakoś wygonić z mojej głowy.
Nie o tym mam teraz myśleć.
Nagle mój telefon odezwał się, a ja usłyszałam znaną mi melodię. Nie myśląc długo, wyciągnęłam go z kieszeni mojej kurtki, wiszącej na krześle.
- Tak słucham? - mój głos wydawał się być zmęczony, bo taka była prawda. Zbyt dużo dzisiaj się wydarzyło i byłam po prostu śpiąca. Po drugiej stronie nikt się nie odezwał i trwała taka grobowa cisza, jakby ktoś wyłączyć mikrofon.
- Słuchaj dzieciaku, przestań robić sobie ze mnie i Jeniffer jaja, dobra? Nie mam humoru, na takie głupoty. - parsknęłam, poirytowana i pewna, że ktoś robi sobie żarty. Ngle mikrofon się włączył i usłyszałam ciche warczenie w telefonie. Jakby jakiś samochód odjeżdżał. W tym samym momencie, ten sam odgłos usłyszałam przed swoim domem.
Obserwuje mnie.
Zagryzłam mocno wargę, podchodząc do okna i natychmiastowo się rozglądając. Trzęsącymi się rękoma, nacisnęłam czerwoną słuchawkę, rozłączając się. Odsunęłam lekko zasłony i spojrzałam, na niestety już ciemne podwórze. Zmrużyłam oczy, by coś dostrzeć, jednak niestety - nie potrafiłam. Z przyśpieszonym biciem serca, upewniłam się, że okna są zamknięte i zasłoniłam zasłony, dokładnie, aby nie została ani jedna szpara.
Nie mogę teraz panikować.
Zdenerwowana, kręciłam się po swoim pokoju, nerwowo spoglądając w zasłonięte okno, jakby doszukując się osoby, która mnie obserwuje. W końcu nie wytrzymując, wybrałam numer w telefonie.
- Halo? - po drugiej stronie odezwał się śpiący, monotonny i zmęczony głos.
- Justin? - na moje pytanie, usłyszałam coś jakby ciche jęknięcie i wypowiedziane "cholera". Musiał spanikować, słysząc mój błagalny głos.
- Brooklyn? Co się dzieje?
- Justin.. Ktoś mnie obserwuje.
Zapadła chwilowa cisza, w której prawdopodobnie chłopak przetwarzał, moje słowa.
- Chcesz, żebym tam do Ciebie przyszedł?
- Mhm.. - jęknęłam zrozpaczona.
- Będę za dziesięć minut. Nie rób nic głupiego, okej? - jego głos był zmartwiony i przerażony.
- Uważaj, na siebie. Zostawię otwarty balkon, żebyś mógł się wdrapać na rynnie i wejść.
Po rozłączeniu, odłożyłam telefon na półkę, otwierając lekko balon, bez nawet dotknięcia zasłon. Wzięłam swoją piżamę w postaci białej bokserki i szarych dresów, oraz kapci. Zamykając drzwi na klucz, aby przypadkiem mama nie zastała w pokoju Justina, weszłam do łazienki..
***
Po wysuszeniu włosów i ubraniu piżamy, wyszłam z łazienki z pewnością, że jeszcze nikogo nie ma.
Usłyszałabym, jakby wszedł. Weszłam do ciemnego pokoju, szukając po ścianie włącznika światła. Moje dłonie błądziły, a ja puściłam pod nosem wiązankę przekleństw, gdy nagle poczułam ręce, oplatające mnie w pasie.
Otworzyłam usta, próbując wydać z siebie pisk, jednak ktoś od razu zasłonił je swoją ręką.
- Sh... - znajomy głos, szepnął mi do ucha i włączył światło. Odwróciłam się, widząc przed sobą Justina, łobuzerko uśmiechniętego.
- Kurwa, Justin.. Tak bardzo lubisz straszyć?
W odpowiedzi wzruszył tylko ramionami.
Sapnęłam, na jego obojętność, a po chwili chłopak klapnął na moje łóżko, bez jakichkolwiek zahamowań.
- Ekchem.. Wydaje mi się, że to moja własność. - uśmiechnęłam się wrednie w jego stronę, gdy podparł sobie kark, dłońmi.
- Nie sądzę. Skoro jestem Twoim ochroniarzem, muszę gdzieś spać.
Zachichotałam, słysząc, jak siebie nazwał. Jego oczy jednak spoważniały i pochylił się, biorąc moją dłoń i chowając w swoją. Usiadłam na łóżku, obok niego.
- Kto Cię obserwuje? - zapytał grobowym tonem, sprawiając, że pokój utonął w napięciu. Spuściłam wzrok, a on niemal od razu, chwycił mój podbródek i skierował na siebie.
- Nie wiem. Po prostu... Dzwonił i .. wiem, że mnie obserwuje ktoś. - wyszeptałam, czując dopiero teraz, jak bardzo się boję. Justin zacisnął usta w linię, spoglądając w moje oczy i szukając odpowiedzi na jego wcześniejsze pytanie. Gdy nic nie znalazł, przejechał palcem po moich kościach policzkowych, a następnie sapnął sfrustrowany, wplatając swoje palce we włosy.
- Muszę się dowiedzieć, kto to jest.. Chociaż, chyba oboje domyślamy się.. Kto. - jego głos był bardzo zdenerwowany, a oczy za wszelką cenę nie chciały spojrzeć w moje.
- Drake.. - szepnęłam cicho, jakby bojąc się, że coś się stanie, jeśli wypowiem te imię głośniej.
Zagryzłam mocno wargę, gdy wreszcie Justin zdecydował się zajrzeć w moje oczy.
- Nie możesz tu być. Jeśli on Cię widział, nie tylko ja i Jeniffer będziemy na celowniku.. A również i Ty. - odwróciłam głowę, zdając sobie sprawę z tego co mówię.
- Brooklyn. Teraz już na pewno stąd nie wyjdę, dopóki się nie upewnię, że wszystko w porządku, jasne? - chwycił moją twarz w swoje dłonie i przyciągnął bliżej siebie, sprawiając, że byliśmy oddzieleni tylko kilkoma milimetrami. Przełknęłam głośno ślinę, nie wytrzymując natarczywego spojrzenia szatyna.
- Spójrz na mnie.. - szepnął po kilku minutach grobowej ciszy. Uniosłam wzrok, spotykając jego oczy.
- Boisz się? - zapytał.
Kiwnęłam głową, nie odrywając swoich oczu od niego.
- Ja też się boję. - odwarknął, łapiąc moją dłoń i kładąc ją na swoją nogę. - Ale jesteśmy tutaj razem, tak? Jesteś bezpieczna. - sapnął, widząc, jak różne emocje wirują w moich tęczówkach.
- Dziękuję.. - odpowiedziałam bezgłośnie, pocierając swoje ramiona, rękoma. Chłopak uśmiechnął się szeroko, wyciągając w moją stronę ramiona.
- Chodź tu. Niech no Cię przytulę.
Jego ręce, jeździły w górę i w dół po moich biodrach, aż wreszcie, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że siedziałam na jego kolanach. Zarumieniona, spuściłam wzrok, zasłaniając twarz włosami.
- Naprawdę? - zapytał zaskoczony.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie.
- Wy dziewczyny, rumienicie się prawie zawsze. - pokręcił głową, niedowierzając. - Ale to słodkie.
Myślicie, że byłam zarumieniona wcześniej? To teraz zdecydowanie byłam burakiem.
- Śpisz dziś u mnie?
- Miałem nadzieję, że o to zapytasz, Shawty. - błysk w jego oku zdradził mi, że czekał na to, on momentu wejścia do tego pokoju. Wzruszyłam ramionami. Chłopak położył się wygodnie na łóżku, a ja zeszłam z jego kolan, kładąc się obok. Przykryłam nas szczelnie kołdrą, upewniając się, że wszystko w pokoju, jest na swoim miejscu. Ręka Justin powędrowała do mojego boku i przyciągnęła mnie bliżej chłopaka.
- Tak jest znacznie lepiej. - mruknął zadowolony pod nosem, a ja posłałam mu nieśmiały uśmiech i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
***
DUP!
Dźwięk tłuczonego okna, obudził mnie momentalnie. Stając na nogi, zapaliłam światło, widząc kawałki rozwalonego okna od prawej strony balkonu. Zimne powietrze wparowało do pokoju, sprawiając, że poczułam chłód na swoim ciele. Spojrzałam na ziemię, widząc kamień wielkości piłki do tenisa owinięty w papier. Z przerażeniem, podniosłam go, odpakowując z kartki.
- Ach.. Mamo, zgaś te światło. - jęknął Justin, a ja poirytowana sapnęłam. Podeszłam do łóżka, od jego strony, lekko go szarpiąc.
- Justin.. - szepnęłam.
Chłopak obrócił się na drugą stronę, prawdopodobnie dalej śpiąc.
- Justin cholera..- warknęłam, a on niemal zerwał się na nogi, dalej śpiący. Przetarł oczy, rękami, rozciągając się.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja nic nie mówiąc, przystawiłam mu kartkę przed samym nosem.
"WRÓCIŁEM, SKARBIE."
________________
No, myślę, że rozdział jest wystarczająco długi? : ) Jak Wam się podoba!?
Cholera, nie wiem, jak mam Wam dziękować, za taką ilość komentarzy! :) To jest naprawdę kochane z Waszej strony, że chce Wam się. napisać, te kilka słów, motywujących mnie <3
Dziękuję Wam niezmiernie! :)
O BOŻE! ale się porobiło. zupełnie nie spodziewałam się takiej końcówki. tzn, wiedziałam, że prędzej czy później on do niej przyjdzie ale, że już, teraz?
OdpowiedzUsuństrasznie się boję o Brooklyn, z resztą nie tylko nią.
ach, te emocje. uwielbiam kiedy opisujesz wspólne chwile Justina z Brook, to jest takie kochane. w ogóle uwielbiam czytać takie momenty i wyobrażać sobie to wszystko hjasgfg
ha! czułam, że to Justin za nią idzie. to było bardzo w jego stylu. ale przyznam, że mimo wszystko odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to nie jest ktoś inny.
wiem, że z każdym kolejnym komentarzem Ci to piszę, ale wiedz, że piszesz wspaniale, cudownie i w ogóle jestem Twoją wierną czytelniczką, skarbie ♥ z resztą, Ty sama jesteś cudowna i wspaniała.
jestem strasznie ciekawa jak potoczy się dalej ta historia, bo szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia co może się zdarzyć, jest wiele opcji.
życzę weny Skarbie ;*
love u ♥
Kocham //@VeronikaMiriam xoxox
OdpowiedzUsuńGenialny ! nie moge się doczekać następnego !
OdpowiedzUsuńO mój Boże *.*
OdpowiedzUsuńBiedna Brook o_O
Mam nadzieje że nic złego im się nie stanie :c
Justin jaki opiekuńczy <3<3
K.C.
Anana
Justin jest kochany<3
OdpowiedzUsuńJej !
OdpowiedzUsuńCieszę się że za nią szedł Justin a nie tem koleś od Drake'a lub on sam ..
Strasznie mi się podoba gdy tak słodko opisujesz te chwile Justina z Brooklyn to jest megaaa słodkie ..
Kocham to ..
Ey ja nie chcę .. Nie lubię Drake'a ..
Czemu on wszystko musi psuć .?
Cóż nie wnikam w twoje pomysły bo są świetne chociaż dzięki niemu właśnie tyle się dzieje i nie jest że tak powiem nudno ..
Chociaż u Ciebie nigdy nie jest nudno .!
Daj mi ten talent .!
Kocham CIĘ !
Kocham TEGO I DRUGIEGO bloga .!
Jesteś niesamowita .!
Blog jest .. obłędny , świetny , cudowny , kochany , słodki , ciekawy , a momenty w których wchodzi Drake są przerażające ale zajebiste .!
Kocham czekam na następny ..
Zapraszam na nowy .. 10 rozdział ..
http://you-me-us-forever.blogspot.com/2013/12/rozdzia-10.html
i na pierwszy mój blog ..
http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
Weny kochana .!
+ przepraszam że nie komentowałam ale brakowało mi czasu i dalej go braknie oraz mam problemy .. Ale staram się dodawać jak najczęściej rozdziały dla was mam nadzieję że to docenicie .. < nie mówię o Tobie lecz o innych , bo ty doceniasz okazujesz to i po prostu ze mną JESTEŚ .! za to Ci dziękuję .. jesteś wielka .. Kocham Cię .!! >
~ Weronika Dębicka Bieber ..
iygbfyvhgivvf
OdpowiedzUsuń*_*
Świetny <3 Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńnowy rozdział heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
Kochana przepraszam ze wczesniejszego nie skomentowalam choc przeczytalam ;/<3
OdpowiedzUsuńPoprostu nie mialam kiedy ;/
A rozdzial byl fajny ;)
A to byla Jenifer xd hahahah -nie przeszkodzilam w czyms? To bylo dobre ;)
Matko to Dreak do nich dzwoni ?!:oo
balam sie kto idzie za Brook ale naszczescie to Justin uff ;D
Jaki slodki poszedl za nia po to zeby oddac jej tel zrby miala jak do niego zadzownic oo *,*;D
Uuuaaa jakie namietnosci ;3
Ten moment byl super opisany <3
Jprdl znowu te gluche telefony -,-
matko a teraz jescze ja ktos obserwuje ;o
dobrze ze po niego zadzwonila;)
OMG TERAZ RO SIE BEDZIE DZIALO :o
Koncowka hdjdhdo O.O
super ;D
czekam na kolejny ;)
pozdrawiam ;*