środa, 25 grudnia 2013

`The Past Always Comes Back` rozdział. 23

Z okazji świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam, szczęścia rodzinnego, najlepszych ocen, smacznych potraw na stołach, zajebistych prezentów i dużo, dużo miłości! :) ________

Brooklyn's POV.

Siódmy dzień. Justina zatrzymali w szpitalu. Martwili się o jego ranę, bo wolno się zrastała, ale jest już w porządku. Wreszcie go wypuszczają.  Nareszcie.
Przez cały ten czas, mieszkaliśmy wszyscy razem w wynajętymi pokoju hotelowym. Nie mogliśmy się rozdzielić. Drake na nas czyhał i tylko wspólne decyzje, przemyślenia i kroki pomogą nam wyjść z tego w jednym kawałku. Wczoraj wraz z Jamesem zrobiłam zakupy, takie, które wystarczą nam na kilka dni. Planowaliśmy wyjechać dzisiaj, ale Jeniffer nalegała, żeby zostać jeden dzień i dać Justinowi odetchnąć. Po zastanowieniu, przystałam na tą propozycję. Myślę, że powinien odpocząć przed podróżą, zwłaszcza, że teraz wszystko się zmieni. Nie będziemy mogli żyć tak, jak wcześniej.
- Jesteś gotowa? - James spojrzał w moje oczy wyszukując w nich odpowiedzi. Wypuściłam ze świstem powietrze z ust, kiwając głową.
- Zostanę tutaj. Przypilnuje tu wszystkiego. - blondynka potarła niepewnie swoje ramiona, spoglądając na mnie nerwowo. Kiwnęłam głową, zgadzając się.
- Możesz zamówić coś do jedzenia? Justin pewnie będzie głodny. Szpitalne jedzenie.. - udałam odruch wymiotny, starając się jakoś rozluźnić sytuację. James i Jeniffer zaśmiali się nerwowo, a ja posłałam im łagodny uśmiech.
- Chodźmy. - wychrypiałam, gdy chłopak mojej przyjaciółki otworzył mi drzwi.
Będę musiała zrobić prawo jazdy. Kiedyś. 
***
- Cieszę się, że Was widzę. Nie mogłem tu już dłużej wytrzymać. Szpitalne jedzenie.. - pokręcił głową z obrzydzeniem i zrobił ten sam gest, co ja. Zaśmiałam się, gdy James też zrozumiał.
- To chyba jakaś telepatia. - skomentował. Justin spojrzał na nas dziwnie, a ja zakryłam usta ręką, chichocząc.
- Ja o czymś nie wiem? - jego brew uniosła się nieco w górę, przez co głośniej się zaśmiałam. - Nie, nie. Jest okej. Chodźmy.
Justin wzruszył ramionami i podnosząc lewą ręką walizkę, ruszył za nami do samochodu. Otworzyłam mu drzwi, wzrokiem prosząc, aby wsiadł. On jednak, uśmiechnął się łobuzerko, wkładając tylko torbę. Następnie przeniósł ciężar ciała na jedną nogę.
- To chyba moja rola, otwierać Ci drzwi?
Uśmiechnęłam się w duchu. Poczucia humoru nie stracił.
- Nie marudź, a wchodź.
On jednak pokiwał głową, chwytając moją dłoń i na siłę wpychając mnie na tylne siedzenie. Zaraz po tym, usiadł obok.
- Jesteś irytujący. - mruknęłam, wywracając oczami, ale wciąż z uśmiechem. Cholernie tęskniłam.
- Wiem. - wyszczerzył się.
- Przestaniecie marudzić? - James warknął, naciskając coś w radiu i włączając jakąś popową piosenkę. Pogoda na zewnątrz, wcale nie była piękna. Nie padał śnieg, a to dziwne, jak na grudzień. Niebo było szare i wydawałoby się, że zaraz spadnie deszcz. Oparłam się głową o szybę, zatapiając w swoich myślach.
 Czy Drake ma już jakiś plan? Jeśli tak, to jaki?Co zrobić, żeby nie popełnić błędu? Jak nas z tego wyciągnąć? 
Pytania krążyły w mojej głowie, a ja coraz bardziej zaciskałam powieki. Nie potrafiłam na żadne odpowiedzieć i może właśnie to sprawiało, że nie mogłam spać w nocy. Tak, to prawda. Od kilku dni biorę tabletki nasenne, a i tak budzę się co godzinę w nocy z paniką, że może właśnie zaraz pojawi się Drake i z powrotem nas zabierze, a chłopaków zabiją na naszych oczach. Wizja tego była prawie tak przerażająca, jak to, że ja nic wtedy nie będę potrafiła zrobić. Poczułam ciepłą dłoń na moim policzku, która lekko gładziła moją skórę.
- Wszystko w porządku? - w jego czekoladowych oczach rozbłysł niepokój i troska.
- Tak. Jestem tylko trochę zmęczona. Wynajęłam dwa pokoje, po dwa łóżka. - westchnęłam, informując go.
- Będziesz ze mną w pokoju? - chłopak zapytał po dłuższej chwili wahania. Kąciki moich ust, uniosły się wysoko, a następnie pokiwałam głową twierdząco. - Wyprzedziłam Cię, bo w naszym pokoju, są już moje rzeczy.
- Wyjdziecie, czy mam Was stamtąd wynieść? - James mruknął znudzony, dopiero wtedy zauważyłam, że od kilku minut staliśmy pod hotelem, a chłopak Jeniffer opiera się o samochód, zapalając papierosa. Przyglądałam się, jak pomału nabiera nikotynę w płuca, a następnie wypuszcza ze świstem dym. Nie zrobił nawet więcej niż 5 zaciągnięć, a już wyrzucił szlugę na ziemię, przydeptując ją butem. Wzdrygnęłam się. To kojarzyło mi się z Davidem. Otworzyłam drzwi ze swojej strony, wychodząc i odgarniając od siebie falę napływającego smrodu z papierosa. Justin zrobił to samo, lekko kaszląc.
Szatyn wyciągnął swoją torbę, pozwalając nam prowadzić. Weszliśmy do skromnego budynku, gdzie po prawej stronie stała recepcja. Kiwnęłam tylko głową, do mojej znajomej recepcjonistki i posłałam jej ciepły uśmiech. James kliknął przycisk ściągający windę. Nie mniej, niż po sekundzie zjawiła się.
- Nasze pokoje to 305 i 306. Będziemy w 305, okej? - szepnęłam do niego półgłosem, a on tylko uniósł rękę, wskazując, że wszystko mu jedno. Następnie droga odbyła się w ciszy.
Gdy stanęliśmy na przeciwko swoich pokoi, podeszłam do James'a, stanęłam lekko na palcach, składając delikatny pocałunek na jego policzku.
- Dziękuję, James.
- Nie ma sprawy, mała. - odparł, lekko się uśmiechając i wchodząc do pokoju, gdzie czekała, pewnie już zniecierpliwiona Jeniffer. Wsunęłam rękę do tylnej kieszeni spodni, szukając naszego klucza.
- Pomóc Ci? - Justin pokiwał zabawnie brwiami, na co prychnęłam lekko go uderzając w ramię. W końcu odnalazłam go i przekręciłam, otwierając drzwi.  Chłopak przepuścił mnie w progu, podnosząc swoje rzeczy. Weszłam, kładąc kluczyk na półce zaraz przy wejściu. Szatyn położył swoją torbę na jednym z łóżek, wzdychając.
- Kondycji, to Ty nie masz. - zachichotałam. Niemal od razu zgromił mnie wzrokiem, ale nie zdążył nic powiedzieć, do pokoju wbiła Jeniffer, trzymając w ręku kwadratowy karton.
- Pizza już jest. Zamówiłam Wam Capriciosse. Smacznego. - tak, jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Chwyciłam karton, napawając się zapachem.
- To jemy?
***
Leżeliśmy na swoich łożach, wsłuchując się w stukot odbijanych się kropel deszczu od szyby. Żadne z nas nie odzywało się, odkąd zjedliśmy "obiad".  Leżąc na brzuchu i przypatrując się pogodzie, westchnęłam głośno, podpierając głowę na ręce.
- Więc? - poczułam oddech Justina na karku i odwróciłam się gwałtownie, omal nie doprowadzając się do zawału.
- Boże.. Justin. - jęknęłam, widząc, jak bardzo go to rozbawiło. Usiadł obok mnie, przypatrując się moim oczom.
- Wyjeżdżamy? - zapytał, dopatrując się odpowiedzi.
- Jutro.
- A gdzie?
- Europa. Polska. Tam nikt z nas nie ma rodziny. Musimy się tam osiedlić. Na jakiś czas. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, jeżdżąc lekko opuszkami palców, po zarysie jego szczęki. Kim dla siebie jesteśmy?
Chłopak chwycił moją dłoń, gdy dojeżdżała do ust i przybliżył nas na bardzo małą odległość.
- Pojadę wszędzie tam, gdzie będziesz chciała. - szepnął niemal w moje usta i momentalnie po mojej skórze przeszedł dreszcz. Nie zauważył chyba tego, bo wpił się namiętnie w moje usta, potęgując u mnie wybuch motyli w dole brzucha. Tak mi tego brakowało.
Nie wiele myśląc, uniosłam drugą dłoń, podtrzymując nią głowę chłopaka i przekręcając tak, że mogłam mieć wygodniejszą pozycję. Przejechał językiem, po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Bez wahania, rozwarłam nieco usta, wpuszczając go do siebie. Oboje uśmiechnęliśmy się szeroko, gdy wreszcie zaczęliśmy walczyć o dominację. Chcę, żebyś już był na zawsze.
Wsunęłam palce w jego włosy, błądząc i rozplątując je. Pociągnęłam lekko za ich końce, a on jęknął głośno, co spowodowało u mnie chichot. Jego ręce zjechały niżej, do mojego tyłka, gdzie lekko zacisnął je. Pisnęłam, tym razem wywołując jego śmiech.
- Jesteś niemożliwy - szepnęłam, gdy odsunęliśmy się, żeby zaczerpnąć powietrza. - Ale za to mnie kochasz. - wyszczerzył się w moją stronę.  Wywróciłam teatralnie oczami, śmiejąc się cicho.
- No oczywiście. - sapnęłam, na co chłopak przysunął się bliżej mnie i przycisnął do ściany, o którą oparte były łóżko.
- A może nie?
- Nie.
Chłopak wyszczerzył się lekko, chwytając moje nadgarstki i przygniatając je do ściany, nad moją głową.
- Nie?
- Justin.. - zaśmiałam się, gdy próbował być groźny. W jego oczach rozbłysł błysk zadowolenia, gdy styknęliśmy się klatkami piersiowymi. Przybliżył usta do mojego karku, wpijając się w niego i odnajdując mój czuły punkt. Jęknęłam głośno i nabrałam trochę więcej niż powinnam tlenu w płuca. Ssał mój punkt, wprowadzając mnie w świat rozkoszy. Po chwili jednak ocknął się, chichocząc.
- Jesteś tego pewna, że nie?
- Dobra, tak. - zmarszczyłam nos, odpychając go od siebie, a on zrobił minę, zbitego psiaka.
Wstałam, udając się do łazienki i przeglądając moją szyję.
- Justin! - pisnęłam zażenowana. Nie mniej niż po sekundzie, chłopak zjawił się za mną, oplatając swoje ręce wokół mojej talii. - Hmhm? - mruknął, spoglądając na nasze odbicie w lustrze. Uśmiechnął się łobuzersko, gdy odgarniał kosmyk moich włosów za ucho. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz i miałam tylko nadzieję, że chłopak tego nie poczuje.
- Znów zrobiłeś mi malinkę! - krzyknęłam, niczym obrażone dziecko, odwracając się do niego przodem i posyłając mu głębokie spojrzenie w jego oczy.
Szatyn, zmarszczył brwi, przyciągając mnie jeszcze bliżej niż było to możliwe, a następnie schował głowę w zagięciu mojej szyi. Czułam, jak wciąga swoimi nozdrzami zapach moich włosów, przez co zachichotałam.
- Kocham Cię, Brookie. - szepnął, a moje źrenice powiększyły się do granic niemożliwości. Nastała między nami grobowa cisza.
***
Drake's POV. 
- Odlatują. - David warknął w moją stronę, podrzucając mi jakieś pismo z wypisanymi godzinami odlotów i przylotów samolotów.
- Jak to, odlatują? Kpisz sobie ze mnie? - sapnąłem, podnosząc magazyn i niemal go rozrywając w powietrzu.
Stoles wzruszył ramionami poirytowany. - Jest z nimi Bieber? - splunąłem na ziemię, potęgując u siebie złość, przez to nazwisko.
- Jest. Wypuścili go ze szpitala. - mój współpracownik odpowiedział, wstając i podając mi aparat z jego tylnej kieszeni. Otworzyłem galerię, oglądając kilka rozmazanych i nierozmazanych zdjęć Biebera i tej suki Wolf. Prychnąłem znacząco.
- Co to ma kurwa znaczyć?! - pomieszczenie ogarnęło gęste, a nawet duszące powietrze. - Ty, kutasie, kazałem Ci go unicestwić, nie robić mu zdjęcia, jak jakaś pieprzona modelka. - chwyciłem kołnierz jego koszuli i przygwoździłem go do ściany.
- Ty idioto. Gdybym zrobił to w tym mieście, jak myślisz, jak szybko zrozumieją, że to my! - David syknął, próbując jako się wyrwać. Jego twarz nabrała czerwonego koloru, gdy wreszcie go opuściłem.
- Jesteśmy poszukiwani prawie wszędzie, więc z łaski swojej, nie funduj nam pieprzonej celi, w pieprzonym więzieniu! - podniósł na mnie głos, a ja uniosłem rękę i nie marnując ani chwili, wymierzyłem pięścią cios w jego brzuch. Z jego ust wydobył się jęk, a następnie zgiął się w pół, gdy poczuł siłę uderzenia. - Nie odzywaj się tak do mnie, szmato. Nie zapominaj, kto Ci płaci. - syknąłem z głośnym jadem w głosie. Następnie, wymierzyłem kolejny cios w jego szczękę. Gdy wreszcie się opanowałem, stanąłem wyprostowany, poprawiając sobie włosy. Odwróciłem się, spluwając po raz kolejny na podłogę i chwytając za klamkę.
- Szmaciarz.. - Stoles mruknął pod nosem, wycierając sobie krew z nosa.
- Uznam, że tego nie słyszałem.
_________
Kolejny nudny rozdział, ale wszystko zacznie się rozkręcać, dopiero, jak wylecą :D
Lecą do Polski, aaaw :D

I jak Wam się podoba? :)

PRZEPRASZAM. Nie mogłam dodać wcześniej. Nie będę wymyślać, że odcięli mi internet, czy prąd.. Po prostu. Święta. To czas spędzony z rodzina i po prostu.. Nie miałam czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że wybaczycie?

11 komentarzy:

  1. Zostalas nominowana do Libsten Award :D Wiecej inf u mnie: http://karla-justin-ichhistoria.blogspot.it/2013/12/libsten-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. OMB Justin powiedział Brooklyn, że ją kocha jaram się <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział . Wesołych :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <3
    Awww.....Justin wyznał jej miłość!!!!
    Czekam nn
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział. trochę się zdziwiłam, że mają zamiar uciec do Polski ;) czekam na następny <3
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział!!! Widzę, że nie tylko mnie zaszokował to miłosne wyznanie Justina ;-* I ten tekst "miałeś go unicestwić, a nie robić zdjęcia, jak jakaś pieprzona modelka" po prostu mnie rozwalił ;D Jadą do Polski!!! Może ich spotkam...;P Jestem cholernie ciekawa, co wydarzy się w następnym ;-*
    the-other-side-jb.blogspot.com
    my-heaven-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey kochanie .!
    Wybacz że dopiero teraz i taki krótki ale nie mam zbytnio czasu by wszystko ogarnąć .. ;/
    Rozdzial jak zwykle boski tak jak na Angel .. bomba , cudeńko ..
    Kocham te blogi i Ciebie .. Czekam na nowe rozdzialy tu i na Angel . <3
    U mnie również na blogach są nowe rozdzialy jak i informacje które obiecalam wam dodać .. z mini '' niespodzianką '' ode mnie ..
    Kocham Czekam !
    ~ Weronika Bieber Dębicka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej dowiesz się tutaj ---> http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/2013/12/libster-award.html

      ~ Weronika Bieber Dębicka ..

      Usuń
  9. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej dowiesz się tutaj ---> http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
    Zasługujesz kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie mogę, na serio <3 Kocham twojego bloga :* Czekam na następny rozdział :) !

    OdpowiedzUsuń